*Pov Jade*
Zrywam się do siadu i otwieram oczy, ciemno. Po chwili ogarniam, że mam na sobie opaskę, którą prędko ściągam. Zerkam w stronę dochodzących hałasów i widzę Zaca, który odsuwa rolety w moim pokoju! Przez moment zastanawiam się, czy ja śnię, czy to dzieje się naprawdę.
- Ooo cześć śliczna! Dobrze, że już wstałaś. - mówi chłopak, jednocześnie odsuwając firankę.
Przez jego ruch na moją twarz pada słońce, dlatego mrużę oczy. Zdenerwowana odrzucam trzymaną w ręce opaskę, następnie zrzucam kołdrę i wstaję, zarzucając na siebie szlafrok.
- Co ty do cholery robisz tutaj!? Wiesz co? Nie odpowiadaj. - Podchodzę do niego, łapie za materiał kurtki, którą ma na sobie i ciągnę go w stronę drzwi, następnie je otwieram i wyprowadzam chłopaka na korytarz. - Jak coś chcesz, to poczekaj tutaj, jak normalny człowiek, aż się ogarnę i Cię wpuszczę. - mówię, wracając do pokoju i zatrzaskując za sobą drzwi.
Na moment opieram się o ścianę i staram się przeanalizować, co tutaj właśnie się wydarzyło. Jak on się w ogóle dostał do mojego pokoju? Muszę go o to później koniecznie zapytać.
Odchodzę od ściany i idę do szafy, w której już znajdują się moje ubrania i wybieram coś wygodnego. Jakieś jeansy i bluzę, następnie kieruję się do łazienki. A kiedy w niej jestem, oczywiście włączam muzykę, a zaraz po tym biorę prysznic, ubieram się, maluję i czeszę.
Uszykowana ogarniam po sobie łazienkę i wychodzę.
- Boże... Mówiłam Ci, że masz czekać na korytarzu. - mówię do rozłożonego na kanapie Efrona.
- Wolałem poczekać tutaj. - odpowiedział, uśmiechając się do mnie.
- Skąd w ogóle masz klucze? Skąd w ogóle wiedziałeś, w jakim hotelu się zatrzymuje? - pytam, zrzucając jego nogi ze stolika i siadając naprzeciwko niego, krzyżując swoje ręce na klatce piersiowej.
- Jakbyś jeszcze nie zauważyła, jestem Zac Efron i wiem wszystko. - spojrzałam na niego i westchnęłam - No dobra, podpatrzyłem adres hotelu u swojej menadżerki, a zapasowy klucz dostałem na dole. Recepcjonistka jest moją fanką, więc bez niczego powiedziała mi, który masz pokój i od razu wręczyła klucz.
- Czy w tym kraju wiecie w ogóle, co to jest prywatność? - pytam ironicznie, wstając po swój telefon.
- Już tak nie narzekaj. Jesteś gotowa? Możemy iść?
- Co, gdzie?
- Przecież mówiłem Ci wczoraj, że trochę Cię oprowadzę więc... - Zapomniałam o tym wyjściu, serio. Jakby miałam gdzieś tam w głowie dzisiejszy dzień, ale przez tę niespodziewaną pobudkę i jego obecność, po prostu zapomniałam o zwiedzaniu. - No, chyba że chcesz zostać tutaj i porobić coś innego. - powiedział, puszczając mi oczko.
Czy on mnie podrywa? Czy to już ten czas, żeby powiedzieć, że jestem w związku? Lepiej nie, jeszcze będzie, że źle odebrałam jego słowa i wyjdę na idiotkę.
- Możemy iść. Tylko zanim zaczniesz mnie oprowadzać, idziemy na jakieś dobre śniadanie, które ty stawiasz.
- Ja?
- No, a kto? Ja? Musisz jakoś odwdzięczyć się za Tobą pobudkę.
- Niech będzie.
Po kilku minutach spakowałam torebkę, włożyłam buty, a zaraz po tym wyszliśmy z hotelu i pojechaliśmy do pobliskiego baru na śniadanie. Zac zapierał się, że nigdzie nie robią tak dobrych pancakes śniadaniowych, jak tam. No zobaczymy.

CZYTASZ
Everything Has Changed || Jerrie
RomancePerrie Louise Edwards - popularna, dobrze ucząca się nastolatka. Kapitan szkolnej drużyny cheerleaderskiej i przewodnicząca szkoła. Dziewczyna ma wszystko o czym każda zwykła nastolatka może pomarzyć, wspaniały chłopak, cudowne przyjaciółki i bajecz...