27

810 33 0
                                    

*Pov Jade*

Spałam sobie smacznie w cieplutkim łóżeczku, kiedy to na raz rozległ się głośny huk otwieranych drzwi i dźwięk alarmu. Jak poparzona wyskoczyłam z łóżka i złapałam stojącą na stoliku nocnym lampkę. Odwróciłam się z nią w kierunku drzwi i ujrzałam naszą trenerkę?

- Dobra reakcja Thirlwall. - powiedziała i zaśmiała się - Dobrze, że już nie śpicie, widzimy się za 15 minut na dole.

Kobieta wychodzi, zamykając za sobą drzwi. Odwracam głowę w stronę Perrie, która leży jeszcze w łóżku, jak gdyby nic się właśnie nie stało i po prostu śmieje się ze mnie.

- Chciałaś ją pobić tą lampą czy co? - pyta.

Odkładam trzymaną jeszcze rzecz na jej miejsce, następnie siadam na brzegu łóżka.

- Co to miało w ogóle być? Jakim cudem się nie wystraszyłaś?

- Jestem przyzwyczajona, ona robi tak na każdym wyjeździe. - odpowiada dziewczyna, po czym czuje na swoim karku delikatne pocałunki.

- A nie przyszło Ci na myśl, żeby mi o tym wspomnieć?

- Wyleciało mi z głowy, wybacz.

- Eh nic się nie stało. - odpowiadam, odwracając się i dając dziewczynie całusa w policzek.

Następnie szybko zbieramy się do wyjścia i akurat w samą porą zjeżdżamy na dół i kierujemy się do restauracji na śniadanie, gdzie już zebrani są wszyscy.

Jemy porządny posiłek, a po nim pakujemy się do autobusu i jedziemy do AccorHotels Arena, czyli do miejsca, gdzie dzisiaj wieczorem mają odbyć się zawody.

Dojeżdżamy do wyznaczonego miejsca, wychodzimy z autokaru, a następnie wchodzimy do ogromnego budynku. Szukamy recepcji, a gdy ją znajdujemy, Pani Roberts melduje nasze przybycie, wypełnia wszystkie potrzebne formularze, co trochę trwa, ponieważ kobieta musi wszystko dobrze przeczytać i takie tam. Kiedy w końcu to już ma z głowy, odbiera kartki z naszymi nazwiskami i numerami. Każda z nas otrzymuje swoją kartkę, następnie przechodzimy za kulisy, gdzie spotykamy inne zespoły.

Podczas bycia cheerleaderką w gimnazjum byłam na wielu, naprawdę wielu konkursach i wiele widziałam, ale teraz czuje się jakoś inaczej, sama nie wiem czemu. Czuję się, jakby to miałby być mój pierwszy występ, mój debiut.

Było około 8 zespołów z różnych części świata i każdy zespół otrzymał rozpiskę, w jakich godzinach występują i w jakich mogą zając halę na ostateczną próbę. Nasza drużyna miała wystąpić jako 6, co nie powiem, lekko mnie zestresowało. Ponieważ zazwyczaj ludzie skupiają się na pierwszych występach, a te, które są pod koniec, oglądają już lekko znudzeni.

Po poznaniu naszej konkurencji przeszłyśmy do szatni. Tam przebrałyśmy się w stroje do ćwiczeń i czekałyśmy na naszą kolej.

- Dobra dziewczyny, teraz oddawajcie swoje telefony, żeby do występu nic was nie rozproszyło. - odzywa się w końcu trenerka i przechodzi koło nas z małym koszykiem w ręku.

Zaczęłam szukać swojego telefonu po torbie, kiedy to urządzenie zaczęło dzwonić. Znalazłam je szybko i spojrzałam na wyświetlacz, dzwonił jakiś nieznajomy numer, dlatego postanowiłam nie odbierać, pewnie jakieś głupoty. Wyłączyłam urządzenie i wrzuciłam je do koszyka trenerki.

W końcu nadeszła nasza pora na próbę, dlatego zebrałyśmy się i ruszyłyśmy na halę. Jak już tam dotarłyśmy, Perrie włączyła muzykę i zaczęłyśmy się porządnie rozciągać, a następnie ćwiczyłyśmy układ. Czasu miałyśmy akurat tyle, że starczyło nam go na przećwiczenie wszystkiego trzy razy.

Po treningu poszłyśmy na stołówkę, gdzie zjadłyśmy przygotowany obiad. W sumie to ja muszę przyznać, że nie specjalnie dużo zjadłam tego, co dostałam, bo po prostu nie byłam w stanie. Siedziałam tam i grzebałam widelcem w talerzu, patrząc gdzieś przed siebie.

- Chodź ze mną. - z transu wyrywa mnie głos Perrie.

Nic nie odpowiadam, a tylko wstaje z miejsca i ruszam za dziewczyną. Idziemy przez jakiś pusty korytarz, a po chwili przechodzimy przez niewielkie drzwi, które blondynka otworzyła za pomocą wsuwki i wchodzimy na schody. Dalszą drogę również pokonujemy w milczeniu. W końcu dochodzimy do kolejnych żelaznych drzwi, a gdy te zostają otwarte, moje ciało otula chłodny powiew świeżego powietrza. Stawiam jeszcze parę kroków przed siebie i dochodzę do krawędzi dachu. Zamykam oczy i biorę głęboki wdech, następnie wydech.

- Widziałam, jak bardzo się stresujesz, mimo tego, że z całych sił to ukrywałaś. Może to miejsce pozwoli Ci na chociaż odrobinę relaksu i oczyszczenie myśli. - mówi cicho Perrie, kiedy do mnie podchodzi.

- Dziękuję.

Dziewczyna owija swoją rękę wokół mojej tali i przygarnia do swojego boku. Nie protestuje i wtulam się w jej bok, kładąc głowę na ramieniu. Zamykam oczy i daje sobie chwile na relaks oraz zebranie myśli. Po chwili otwieram oczy i podnoszę wzrok na profil twarzy swojej dziewczyny. Następnie delikatnie odsuwam się od niej i siadam na ziemi, opierając się plecami o murek. Blondynka chce zrobić to samo, jednak wyprzedzam ją i łapię jej dłoń ciągnąc w swoją stronę, przez co dziewczyna ląduje na moich kolanach. Przygarniam ją do swojej piersi i tak siedzimy jeszcze jakiś czas.

W końcu nadchodzi czas, w którym Perrie oznajmia, że musimy wracać do środka. Wstajemy z ziemi, a ja wzdycham i ruszam do drzwi, jednak jeszcze na chwile zatrzymuje mnie głos blondynki.

- Jade, zgodziłaś się z nami wystąpić, bo chciałaś, czy czułaś się zobowiązana, bo wywarłyśmy na tobie presję? - pyta, patrząc prosto na mnie.

- A ja... Perrie, to już nieważne, powinnyśmy wracać.

- Nie ruszę się stąd, dopóki nie odpowiesz.

- Eh dobra, zgodziłam się, bo nie chciałam was zawieść. - mówię, podchodząc do niej - Ale też chciałam tutaj być. Możemy już iść?

- Jeszcze jedna rzecz. - odpowiada, a wtedy przyciąga mnie do siebie i całuje.

Szybko zbiegamy na dół i czym prędzej biegniemy do szatni, przebrać się w stroje na występ. Sprawdzamy, czy na pewno wszystko dobrze leży i wychodzimy z pomieszczenia. Idziemy korytarzem i nareszcie docieramy do swoich, siadamy z nimi na wyznaczonych miejscach i zza kulis obserwujemy pierwszy występ, który był no całkiem dobry, ale bez fajerwerków. Potem kolejny i kolejny, w końcu prowadzący wyczytuje nazwę naszej szkoły i nazwę drużyny.

Perrie, jako nasz kapitan mówi kilka motywujących zdań, a następnie wbiegamy na halę i od razu rozlegają się głośne oklaski i krzyki. Na moment gasną światła, żebyśmy mogły ustawić się na swoich miejscach. Zapada cisza, podczas której słychać tylko kroki Perrie, która jako ostatnia do nas dołączyła. Rozlega się muzyka, a my zaczynamy nasze małe show.

Everything Has Changed || JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz