*Pov Jade*
Już jutro jest dzień mojego wyjazdu. A ja leżę na kanapie w salonie, wpatruje się w okno i wsłuchuję się w hałasy dobiegające z kuchni. Od chwili dostania wiadomości, że wyjeżdżam, nie mogę przestać o tym myśleć. Cały czas myślę o tym, jak sobie poradzę, jak będę traktowana, jak będzie wyglądać mój związek, co będzie po moim powrocie. Te myśli ciągle tłuką się w mojej głowie.
W końcu wstaje z kanapy i zerkam na zegar stojący na szafce. Dochodziła godzina 15:00, dlatego przeszłam do swojego pokoju i nieco się poprawiłam, ponieważ lada chwila ma przyjść Perrie. Kiedy upewniłam się, że wyglądam w miarę znośnie, zeszłam do kuchni, gdzie pomogłam mamie nakryć stół.
-Dalej myślisz o wyjeździe?
-Hmm? - pytam, podnosząc wzrok.
-Pytam, czy myślisz o wyjeździe. - mówi spokojnym głosem moja mama i podchodzi do mnie.
-Eh tak, aż tak widać?
-Bardzo.
-Bo ja się po prostu boję, boję się tego, jak sobie poradzę i boję się, że przez to mogę stracić Perrie. - mówię, a pojedyncza łza ucieka spod mojej powieki.
-Poradzisz sobie znakomicie Jadey, jak zawsze, zobaczysz. O Perrie też się nie martw. - odpowiada kobieta, przygarniając mnie do swojej piersi.
Przytulam się do mamy, jednak nie na długo, ponieważ słyszę dzwonek do drzwi, dlatego odsuwam się od kobiety, delikatnie ocieram kąciki oczu i idę otworzyć.
Powoli uchylam drzwi, a gdy widzę swoją dziewczynę, na moje usta wkrada się uśmiech. Wpuszczam blondynę do środka, gdzie dziewczyna ściąga swoje buty oraz kurtkę, a następnie podchodzi do mnie i całuje moje usta.
Po tym łapie jej dłoń i prowadzę do kuchni, tam Perrie wita się z moją mamą, a następnie siadamy przy stole i wspólnie zajmujemy się jedzeniem przepysznego obiadu przygotowanego przez moją mamę.
Po skończonym posiłku i posprzątaniu razem z dziewczyną udaje się do swojego pokoju. Wchodzę do środka i od razu siadam na łóżku. Perrie idzie w moją stronę, jednak na moment zatrzymuje się i wpatruje się w przyszykowane walizki. Z daleka widzę, jak dziewczyna wstrzymuje oddech. Jej wzrok na sekundę ląduje na mnie, po czym wraca do walizek. Między nami panuje cisza, jednak po chwili przerywa ją dźwięk kroków. Perrie siada obok mnie i po chwili wybucha płaczem. Przygarniam ją do swojego boku i mocno ściskam, całując czubek głowy, jednocześnie powstrzymując się od płaczu. Jednak kiedy blondynka mocniej się we mnie wtula, łapiąc dłonią bluzkę, którą gniecie, po mojej twarzy zaczynają wypływać łzy.
Dopiero po kilku dobrych minutach czuje, jak dziewczyna w końcu się uspokaja i jej oddech wraca do normy.
- Powinnam już wracać do domu. - mówi cicho, odsuwając się ode mnie.
- Może zostaniesz na noc? - pytam równie cicho, jak ona.
- N-nie wiem... Muszę przygotować się do szkoły i-i
-Przecież jutro niedziela.
-No tak, faktycznie. - odpowiada, drapiąc się po karku.
- Nie mogę Cię zatrzymać, więc możesz iść. Ale fajnie by było, gdybyś została. - mówię błagalnym tonem, zerkając w jej stronę.
- Eh no dobrze. - odpowiada, całując moje usta. - Tylko zadzwonię do mamy, powiedzieć, że nie będzie mnie na noc.
- Dziękuję, jesteś najlepsza! - rzucam się na dziewczynę, obdarowując jej piękną twarz pocałunkami w geście podziekowania.
Po wykonanym telefonie poszłam z Pezz na spacer po okolicy, a kiedy wróciłyśmy do domu, wzięłyśmy kąpiel i oglądałyśmy filmy, nie rozmawiając o jutrze, wyjeździe ani o naszej wspólnej przyszłości, co ma być, to będzie, nic na to nie poradzimy...
W pewnym momencie usłyszałam ciche pochrapywanie, dlatego wyłączyłam telewizor, a zaraz po tym przykryłam śpiącą dziewczynę, chwilkę patrzyłam na jej spokojną twarz, następnie czule pocałowałam jej czoło, a po tym wstałam z łóżka i wyszłam na balkon, gdzie delikatny powiew zimnego wiatru otulił moje ciało i delikatnie rozwiał włosy. Zrobiłam kilka kroków do przodu i oparłam się miednicą o barierkę, krzyżując swoje ręce na piersiach i po prostu patrzyłam w rozgwieżdżone niebo.
Jak to możliwe, że osoba, którą znasz zaledwie kilka miesięcy, a z którą jest się w związku od niedawna wywołuje u nas tyle emocji i sprawia, że w środku nocy pozwalamy sobie, żeby nasz tyłek marzł na zimnym balkonie, tylko po to, aby dać sobie chwilę samotności, w której możemy dać upust emocjom... Od zawsze wiedziałam, że miłość jest silnym uczuciem, ale od kiedy sama jej zaznałam, co dzień dowiaduje się, jak bardzo silne jest to uczucie.
Nie mam pojęcia, ile tak stałam, nie wiem, ile czasu straciłam na wpatrywanie się w różne punkty na niebie, ale też na ziemi. W końcu na swojej zimnej skórze poczułam delikatny dotyk, westchnęłam i podniosłam swoją zimną dłoń, następnie położyłam ją na tej ciepłej należącej do mojej dziewczyny.
- Chodź już do łóżka, nie marznij. - mówi cicho, składając leciutkie niczym piórka pocałunki na moim odkrytym ramieniu.
Nie odpowiadam nic na jej słowa, a jedynie odwracam się w stronę blondynki. Zerkam w jej piękne, niebieskie oczy, które teraz błyszczą jeszcze bardziej, przez światło księżyca i zagryzam wargę. Następnie powoli nachylam się w jej stronę i złączam nasze usta.
Po skończonym pocałunku łapie jej dłoń i prowadzę do środka, tam kładziemy się razem w łóżku i wtulone w siebie, zasypiamy.
CZYTASZ
Everything Has Changed || Jerrie
RomancePerrie Louise Edwards - popularna, dobrze ucząca się nastolatka. Kapitan szkolnej drużyny cheerleaderskiej i przewodnicząca szkoła. Dziewczyna ma wszystko o czym każda zwykła nastolatka może pomarzyć, wspaniały chłopak, cudowne przyjaciółki i bajecz...