14

1.1K 50 6
                                    

*Pov Jade*

Niestety wczoraj nie ustawiłam budzika, więc nieco zaspałam. Jak poparzona wstałam z łóżka i w biegu zaczęłam się szykować. Gdy już byłam ubrana, złapałam plecak i wybiegłam z domu. W duchu modliłam się, żeby zdążyć, dobiec na autobus. Jednak nie udało mi się. Nie chciałam dzwonić po Perrie, bo pewnie dzisiaj nie miała zamiaru przychodzić do szkoły. Zwłaszcza po tym, w jakim stanie była wczoraj.

Zatrzymałam się na chwilę, żeby włożyć słuchawki i włączyć muzykę, po tym wolnym krokiem ruszyłam do szkoły. Byłam pewna, że i tak nie zdążę na pierwszą lekcję, więc wcale się nie śpieszyłam. Szłam, ciesząc się przyjemnie ciepłym porankiem i swoją ulubioną muzyką.

Tak zadowolona szłam do momentu w którym, zaczęła lecieć piosenka, przy której Perrie pocałowała mnie na imprezie. I od tej pory pozostałą część drogi przebyłam, myśląc o tych cholernie pięknych błękitnych oczach, szerokim, szczerym uśmiechu, seksownym ciele, anielskim głosie, kochanym śmiechu, fenomenalnych ruchach. Perrie jest typem dziewczyny, która zawsze się uśmiecha i śmieje, ale mało kto wie, co tak naprawdę dzieje się wewnątrz. Niektórzy nie mają pojęcia, że czasami cierpi albo się smuci. Jest zwykłą dziewczyną, która nie potrzebuje bogatego chłopaka czy księcia z bajki, drogich prezentów, zabierania do drogich restauracji, nie chce sławy, pieniędzy. Ona chce po prostu, żeby ktoś ją wysłuchał, był przy niej, kiedy tego potrzebuje, kogoś, kto wytrze jej łzy i sprawi, by na jej twarzy pojawił się uśmiech. Chce kochać i być kochaną. Mogłabym jej to wszystko dać...

W końcu weszłam do szkoły, odłożyłam swoje rzeczy do szafki, a po tym skierowałam się do szatni, kiedy nagle ktoś popchnął mnie na ścianę. Przez moment byłam zdezorientowana i nie wiedziałam, co się dzieję. Odwróciłam głowę i zobaczyłam za sobą śmiejącego się Zayna.

- Proszę, proszę, kto raczył się pojawić w szkole. - powiedział złośliwym tonem. Nie odpowiedziałam. - Myślisz, że kim ty jesteś?

- O co Ci chodzi? - zapytałam zirytowana.

- Ty się jeszcze śmiesz pytać co? - zapytał i uderzył pięścią w ścianę tuż przy mojej głowie.

- Powiedz normalnie, o co Ci chodzi, a nie zgrywasz twardziela czy nie wiem kogo. - Czy on serio myślał, że się go przestraszę, czy co?

- Pojawiasz się znikąd w szkole i od razu wszyscy Cię wielbią. Dziwnym trafem dostajesz wszystko.

- Coo? Czy ty jesteś o mnie zazdrosny?

- Chciałabyś. Jeszcze jedno, pojawiasz się i nagle robisz wszystkim wodę z mózgu. Przez Ciebie Perrie ze mną zerwała.

- Przeze mnie? Żartujesz teraz tak? - prychnęłam, a on spojrzał na mnie z furią w oczach. - Nie moja wina, że jesteś egoistą i żałosnym dupkiem, który nie umie zadbać, o to, co ma. A teraz mnie zostaw, bo wcale na mnie wrażenia nie robisz. - powiedziałam i zrobiłam krok. Jednak Malik złapał mnie za dłoń i przycisnął do ściany.

- Nie masz u niej szans. - wyszeptał - Widzę, jak na nią patrzysz, jesteś na skinienie głową, robisz, co zechce. Poza tym wiem, że jesteś jebaną lesbijką. Wiem czemu, zmieniłaś szkołę, wiem o tobie o wiele więcej, niż myślisz.

- No proszę, mam czuć się sławna czy co, że wysiliłeś się, szukając o mnie informacji i wiesz o mnie tyle rzeczy, jak Ci się wydaje. I co zrobisz z tą wiedzą, hmm?

- Powiem innym. - powiedział, a ja zaśmiałam się mu prosto w twarz.

- Myślisz, że mnie to obchodzi? Że obchodzi mnie to, co myślą o mnie inni? Myślisz, że boję się wyznać, że jestem lesbijką? Otóż to, jeśli tak myślisz, to jesteś w ogromnym błędzie Malik. - uśmiechnęłam się szyderczo, a on znów uderzył pięścią o ścianę.

- Co robisz? Jade nic Ci nie jest? - nagle podbiegła Perrie, odepchnęła Zayna, a później podeszła do mnie.

- Tylko rozmawialiśmy, po co się wtrącasz. - powiedział od niechcenia i spojrzał na mnie.

- Ty nie umiesz rozmawiać. Poza tym nie mam ochoty wdawać się z Tobą w jakąkolwiek konwersacje już nigdy więcej. - powiedziała blondynka i ze mną pod ramię odeszła.

Wyszłyśmy na boisko szkolne i tam usiadłyśmy pod płotem.

- Zrobił Ci coś? - zapytała, ze złością, ale jednocześnie ze smutkiem w głosie Perrie.

- Nie, spokojnie. Po prostu chciał pokazać, jaki to on nie jest. Ale wyszedł tylko na kretyna, nieumiejącego poradzić sobie z dziewczyną. - odpowiedziałam, a na ustach blondynki pojawił się uśmiech.

- To dobrze. - odpowiedziała już o wiele łagodniej.

- A w ogóle jak się czujesz? Myślałam, że dzisiaj nie przyjedziesz do szkoły. - spojrzałam na nią nieśmiało.

- Czuję się dobrze. No i miałam plan, żeby nie przyjeżdżać dzisiaj, ale pomyślałam, że w ten sposób dam Zaynowi satysfakcję, a tego nie chciałam, więc jestem.

Porozmawiałyśmy jeszcze chwilkę i umówiłyśmy się na spotkanie, aby zacząć tworzyć piosenkę na zajęcia muzyczne.

Everything Has Changed || JerrieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz