10. Dzięki niemu, znów czuję... że żyję.

509 15 13
                                    

Ewelina

Na ten dzień, przygotowywałam się nie tylko fizycznie, ale i psychicznie.

Dzisiaj pokażę się wszystkim, po ponad roku.

Oczywiście, że jestem zestresowana. Nie tylko muszę unikać dzisiaj odpowiedzi na pytania, gdzie byłam, ale także unikać samego powodu mojego "wyjazdu".

Jedynie w Adrianie, mam wsparcie. Cieszyłam się, że spotkałam go dzień wcześniej, choć sama... nie byłabym wstanie jechać do niego.

Martwię się też, jak poradzą sobie chłopaki beze mnie. Janek pierwszy raz, zostanie sam na tak długo z małym, ale on wydaje się tym nie przejmować, a moje dziecko, tym bardziej. Nikogo się nie boi i w każde ręce idzie z uśmiechem.

Porobiłam takie zapasy pokarmu dzięki elektrycznemu laktatorowi, że powinno im starczyć na kilka dni, w razie kataklizmu. Mały ręczny laktator, muszę wziąć ze sobą, bo w końcu pokarm zacznie cieknąć, więc chowam go na samo dno torebki.

Jestem ubrana w białą, koronkową i bardzo obcisłą sukienkę, z lekko dłuższym tyłem, którą kupiłam specjalnie na tą okazję, oraz beżowe szpilki i wzięłam beżową torebkę.

Przyzwyczaiłam się już do mojej nowej fryzury, która super sama się układa w fale. Wystarczy użyć tylko lakieru po rozczesaniu, co dla mnie jest idealnym rozwiązaniem. Teraz nie mam czasu na malowanie, a co dopiero na układanie włosów. Mimo to podkreśliłam swoje oczy lekko złotym i pomarańczowym cieniem oraz czarną kreską.

Podchodzę do Janka, który bawi się na łóżku z Alkiem na brzuchu i całuję ich obu.

  - Przestań się denerwować. Wyglądasz odjazdowo. Zrobisz na wszystkich ogromne wrażenie. - uśmiecha się.
  - Martwię się o was.
  - Słyszysz, Alek, matka zgłupiała do reszty. Kobieto, z kim on będzie bardziej bezpieczny, jak z lekarzem ginekologiem-położnikiem? - uśmiechnęłam się.
  - No tak. Bawcie się dobrze. Jak coś to dzwoń. Wrócę od razu.
  - Dobrze. Jedź już, bo się spóźnisz. Wiesz jakie są korki na mieście?
  - Już, już. - daje ostatniego cmoka Alusiowi i to był błąd, bo szczopił mnie malutką rączką za włosy. - Auć, auć, auć...
  - A widzisz? Przestań go tak całować, to w końcu facet.
  - Będę! Jak narazie, to ja jestem jedyną kobietą w jego życiu i będę z tego korzystać, dopóki sobie jakiejś nie znajdzie! - prychnął.
  - Baw się dobrze!
  - Nie dziękuję!

Wsiadam do mojej Toyotki i jadę na salę, gdzie 4 lata temu, ja miałam 18-stkę.

Rzeczywiście były korki, więc gdy wjeżdżam na parking sali, wszyscy są pewnie już w środku.
Wysiadłam z taką siłą i energią, że już niczego się nie boję.

Wróciłam... niezniszczalna.

Pewnym krokiem i z głową wysoko podniesioną, wchodzę na salę, widząc przed sobą małą już kolejkę do mojej siostry. Na szczęście nie jestem jako ostatnia, bo za mną jeszcze stoi jakaś grupka młodych ludzi. Reszta gości już siedzi przy stołach.

Czy mi się wydaje, czy nikt mnie nie poznał, oprócz Adama i Adriana?

I rzeczywiście tak było, dopóki nie podeszłam do Zuzki. Jak ona mnie poznała, to zaczęła głośno piszczeć na mój widok i wtedy wzrok zebranych skupił sie na mnie.

Biedny Szymon za nią, opuścił kilka prezentów, na mój widok, a tata szeroko i z miłością się uśmiechnął.

  - Wróciłaś! - krzyczy, rzucając mi się na szyję.
  - Oczywiście, że wróciłam. Obiecałam. - uśmiecham się, mocno ją przytulając.
  - Wyglądasz obłędnie!
  - Jestem nikim przy tobie. To ty wyglądasz, fantastycznie. - daję jej kopertę. - Proszę.
  - Nie wygłupiaj się. To ty jesteś najlepszym prezentem dla mnie. - ucałowałam jej policzek.
  - Kocham Cię.
  - Ja Ciebie też. Cieszę się, że jesteś.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz