29. Byłeś nim od samego początku?

353 13 3
                                    

Ewelina

Stoję jak słup, patrząc z przerażeniem na rozgrywającą się przede mną scenę. Choć bardzo chcę pomóc ich jakoś rozdzielić, nie ruszam się bo wiem, że nie można wejść, miedzy dwóch bijących się mężczyzn.

Szukałam znajomej twarzy na parkiecie, ale oczywiście są wszyscy, oprócz naszych.

Nagle pojawia się ochrona i wyprowadzają Adama i... Adama? Nosz kurwa... Malinowski!

Wybiegam tuż za nimi z klubu i widzę, jak obaj mierzą się wzrokiem.

  - Ewelina wie, że ją zdradzasz, sukinsynu!?
  - Adam! - krzyczę przerażona, widząc krew na jego ustach.

Podbiegłam do męża i zaczęłam oglądać jego rozciętą wargę, a on zaskakuje mnie, śmiejąc się na całego.

  - Boli Cię? - pytam z troską.
  - Ten idiota Cię nie poznał! - no ma ubaw totalny.
  - Co? - zapytał blondyn. Odwracam się wściekła do pożal się Boże, psychologa.
  - Co w Ciebie wstąpiło, do cholery!? - drę się na niego, a on patrzy na mnie z szokiem w oczach.
  - Ewelina...?
  - Kurwa... czy za każdym razem kiedy tu przyjdziemy, a przychodzimy raz na ruski rok, musimy Cię spotykać? - syczę.
  - Ja... często bawię się w tym klubie. - mówi z zakłopotaniem, ale nie słucham go. To było pytanie retoryczne. Uważnie oglądam ranę.
  - Chodź, Adaś. Opatrzymy to. - złapałam go za rękę i poprowadziłam do auta.

Otwieram bagażnik i po znalezieniu apteczki, usiadł, a ja stanęłam pomiędzy jego nogami i zaczynam go opatrywać, czując jego dłonie na swoich biodrach.

  - Musimy zmienić klub. - mówię zła.
  - Daj spokój. To nasz ulubiony. W sumie... - zaśmiał się. - ...dobrze zareagował. Po prostu Cię nie poznał.
  - Dziwisz się? Zawsze widziałem ją w długich, płomiennych włosach. - wywróciłam oczami, słysząc jego głos za plecami. - Sorry, Adam. - z impetem odwróciłam się do niego.
  - W dupę sobie wsadź takie przeprosiny. - gromię go wzrokiem, a on się głupio uśmiecha.
  - Pięknie wyglądasz. - prychnęłam i wróciłam do opatrywania rozciętej wargi. - Czemu ścięłaś włosy?
  - Musiałam. Wypadały mi, po porodzie. - warczę, nie patrząc na niego.
  - Macie dziecko?
  - Tak. Syna. Ma prawie 8 miesiący. - mówi dumnie brunet.
  - Gratuluję. Tym bardziej świetnie wyglądasz. 
  - Daruj sobie.
  - Ciężką masz rękę... nie ma co. - mówi Malinowski, który rzeczywiście wygląda gorzej, ale chyba go pogieło, jeśli myśli że i jego opatrzę.
  - Sam zacząłeś. Ja się tylko broniłem.
  - No nie poznałem jej! Odkąd pojawiliście się na parkiecie, szlag mnie trafiał, bo wydawało mi się że ją zdradzasz, z jakąś blondynką. Na dodatek jej krótkie włosy, kompletnie zasłaniały jej twarz w tańcu. - w końcu i ja zaczęłam się śmiać.
  - Gotowe. - delikatnie całuję go w ranę.
  - Dziekuję. Już nie boli. - uśmiecha się.
  - A ja? Jestem bardziej poszkodowany. - odwracam się i bez uprzedzenia rzucam mu apteczkę, którą w ostatniej chwili łapie.
  - Proszę. Dać Ci lusterko? Mam w... - wzdycham ciężko. - ....torebka została przy stoliku.
  - Już dzwonię do Mateusza. - mówi, wyciągając telefon i na szczęście się z nim połączył.

Podchodzi do mnie blondyn i uważnie mi się przygląda. Ja też spojrzałam na niego, by zobaczyć, jak Adam go załatwił.

  - Przestań się gapić. - warczę.
  - Nie mogę oderwać od ciebie wzroku. Wyglądasz fantastycznie. Tak... inaczej. - znów przewracam oczami. - Karmisz? - pyta, patrząc na mój biust.
  - Tak. - spojrzałam na męża. - I jak?
  - Już schodzi.
  - Jak wasz synek ma na imię? - zagaduje.
  - Aleksy.
  - Do kogo jest podobny? - no zaraz mnie co trafi...
  - Co się tak wypytujesz? - pytam poirytowana.
  - Do mnie. - mówi Adam, pokazując mu zdjęcie na tapecie.
  - No rzeczywiście. Nie wyparłbyś się.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz