28. I tak robiłaś to, co chciałaś.

363 12 11
                                    

Ewelina

W poniedziałek po śniadaniu, usiadłam przy moim biurku i napisałam rezygnację z pracy. Nawet nie zdążyłam zamówić kuriera, jak przyjechał pan Artur i podarł wręczony przeze mnie dokument. 

Zaczął przekonywać, że "góra" już wie o tym, czego chciał się dopuścić prezes i zostanie postawiony przed komisją. Jedną z głównych zasad w naszej firmie, jest zakaz bliższych kontaktów wśród pracowników. Nawet rodziny nie mogą pracować razem. Dzięki temu, nikt nie dostaje pracy, przez znajomości i nikt jej nie traci, przez osobiste konflikty.

Pan Artur kazał mi spokojnie siedzieć sobie na wychowawczym i czekać. Taka firma nie może sobie pozwolić, na żadne skandale, dlatego wewnętrzny i zewnętrzny audyt zacznie teraz prześwietlać pracę prezesa. Prawdopodobnie, zanim będę chciała wrócić do pracy, Konieczny zostanie przeniesiony, a w najlepszym wypadku zwolniony ze swojego stanowiska bądź całkiem.

Uspokojona, wstrzymałam się od pisania kolejnej rezygnacji. Bardzo lubię tą pracę i nie chciałabym przez jednego człowieka się z niej zwalniać.

~***~

Nie wiem, czy Adam specjalnie próbuje zająć moje myśli, żebym nie myślała o Adrianie, czy to przez ten seks po wieczorze panieńskim Zuzy, kiedy obudził się w nim jakieś zwierzę, ale dosłownie nie możemy się od siebie odkleić.

Gdy tylko nasz synek zasypia w ciągu dnia, jego rodzice na różne sposoby okazują sobie miłość.

Z każdym kolejnym dniem dociera do mnie, że podjęłam bardzo dobrą decyzję, wracając do Adama. Jesteśmy szczęśliwym małżeństwem, wspaniałymi rodzicami i zgraną rodziną. Nie tylko, jeszcze bardziej zbliżyliśmy się do siebie, ale i również odetchnęłam pełną piersią.

Już nie musiałam robić wszystkiego w pośpiechu, gdy mały miał drzemkę. Robiłam pranie, prasowanie i inne obowiązki domowe patrząc, jak Adam się nim zajmuje. Mogłam też zrobić sobie uzupełniającą drzemkę w ciągu dnia, nie mając do siebie pretensji, że znowu Jasiek ratuje mnie, pilnując w tym czasie małego.

I uwaga... w końcu bez pośpiechu, mogłam się porozpieszczać w swojej łazience, robiąc sobie spa, takie jak w ciąży. Wcześniej też robiłam swoje rytuały, ale w pośpiechu w ogóle nie mając z tego przyjemności, a teraz... wróciłam do życia.

Adrian

Czas mojego urlopu się kończy i pora wracać do smutnej, szarej rzeczywistości. Spędziłem tu cały miesiąc w towarzystwie Eweliny, próbując otworzyć się na nią i na związek z nią, ale teraz to ona ma mnie gdzieś. Zaproponowałem jej, żeby przeniosła się ze mną do Poznania, ale spojrzała na mnie, jakbym miał conajmniej trzy głowy.

Od tamtej pory temat się urwał.

Nie, nie zapomniałem o mojej Malutkiej, ale chciałbym być szczęśliwy.

Spojrzałem na rudą, jak wygląda przez okienko w samolocie. Nadal nie dostałem odpowiedzi na moją propozycję, dlatego chwytam jej rękę i splatam nasze palce.

  - Wiesz, że jak wysiądziemy z samolotu, to nasza przygoda się kończy? - mówi bez żadnych uczuć.
  - Czyli nie chcesz dać nam szansy. - bardziej stwierdzam, jak pytam.
  - To ty mnie odrzuciłeś, pamiętasz? - odwróciła się do mnie.
  - Wtedy... - przerwała mi.
  - Och, przestań pieprzyć, że nie byłeś gotowy po ponad 2 latach związku. - zabrała rękę. - Nigdy nie próbowałeś mnie pokochać, bo ciągle wzdychałeś do żony swojego przyjaciela. Teraz, gdy nie masz u niej już żadnych szans, nagle stwierdziłeś, że warto coś ze mną zbudować. O dużo za późno, Adrian.
  - Przecież to Ty mnie zaprosiłaś na ten urlop.
  - Owszem, ale tłumaczyłam Ci... to był tylko seks. - westchnęła. - Ja już raz oddałam Ci serce, chowając swoją dumę do kieszeni.
  - Rozumiem.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz