37. Jak mogłeś chcieć, zniszczyć mi życie!?

398 13 0
                                    

Ewelina

Budzi mnie śmiech Alka, który jest uciszany przez rozbawionego Adama. Gdy otwieram jedno oko, oni właśnie wychodzą z pokoju. Turlam się po łóżku i przyciągam, jak kotek, głośno przy tym mrucząc. Po stronie Adama, czuję jego intensywny zapach.

Czyżby spał wczoraj ze mną?

Odrzucam kołdrę i patrzę na swoje prawie nagie ciało. Śmieję się cicho, bo zachowuję się trochę, jak te laski, które po niezłej imprezie, budzą się na kacu, po upojnej nocy z nieznajomym, ledwo co pamiętając poprzedni wieczór.

Wyciągam się jeszcze na stojąco, czując się bardzo dobrze. Nawet nie mam ochoty na wymioty, podchodzę do toalety, tylko w celu załatwienia swojej potrzeby fizjologicznej.

Po umyciu rąk spojrzałam w lustro i byłam lekko rozmazana po wczorajszym makijażu. Szybko go zmyłam i po umyciu zębów, wskoczyłam pod prysznic. Wychodząc spod natrysku, czułam się lekko i świeżo, czyli tak jak lubię. Rozpieściłam swoje ciało balsamem i po rozczesaniu wilgotnych włosów, roztrzepałam je i wyszłam z łazienki kompletnie naga.

Miałam zamiar się ubrać, ale zobaczyłam na łóżku wczorajszą bluzkę Adama. Wzięłam ją do ręki i zanim ubrałam, zaciągnęłam się jego zapachem, który tak uwielbiam. Odkąd dowiedzieliśmy się, że jestem w ciąży, brunet przestał używać perfum, które mógłyby mi przeszkadzać. Dlatego z przyjemnością, zakładam jego bluzkę.

W takim o to wydaniu wyszłam z pokoju i poszłam wprost do kuchni, po coś do jedzenia. Uśmiecham się szeroko, widząc naszykowane dla mnie śniadanie. Biorę kubek z gorącym kakaem i wychodzę na taras. W drzwiach obserwuję, jak Adam uczy grać w piłkę Aleksego.

Brunet chyba mnie wyczuł, bo odwrócił się w moją stronę. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy, ale nagle nasz kontakt jest przerwany, kiedy Alek rzuca piłką w niego, która odbija się od jego krocza. Biedny Adam, łapie się za klejnoty i klęka z bolu, a ja nie mogę powstrzymać chichotu, kiedy Aluś go naśladuje i prawie tak samo jęczy.

- Obyś nigdy, nie musiał tak klęczeć z bólu, synuś.
- Pomóc Ci? - pytam.
- Ta-ta!
- Ma-ma! Ma-ma. - poprawiam go i otwieram ramiona, kiedy do mnie biegnie.
- Ma? - pyta, a ja mam ochotę skakać ze szczęścia.
- Ma-ma. - pomagam mu.
- Ma. Ma. - nadal mówi pojedyńczo, ale mamy postęp.
- Prawie mu wychodzi. - mówi brunet, podchodząc do nas. - Jak się czujesz?
- Fantastycznie. - uśmiecham się.
- I tak wyglądasz. - kładzie mi ręce na biodrach.
- A ty? - spojrzałam na jego krocze.
- Przechodzi. - wzdycha i zbliża się, żeby dać mi buziaka.

Czuję cudowne ciepło w podbrzuszu, kiedy łączy nasze usta. Moje motylki fruwają, jak oszalałe, ale niezbyt długo, bo odpycham go od siebie.

- Spałeś dzisiaj ze mną?
- Tak. - założył mi wilgotny kosmyk za ucho. - Martwiłem się o ciebie. Spałaś, jak zabita i nie mogłem dobudzić Cię na kolację. Bardzo potrzebowałaś tego odpoczynku.
- Tak... Dziękuję, że się wszystkim zająłeś, ten bardzo długi sen, pomógł mi dojść do siebie. Czuję się bardzo dobrze, nawet nie wymiotowałam dzisiaj rano.
- To super. - uśmiechnął się. - Chodź, zjemy śniadanie.

Gdy tylko odwróciłam się do wejścia do domu, szepnął mi do ucha, gładząc moje plecy.

- Masz pojęcie, że mnie szczujesz?
- Szczułabym Cię, gdybym Ci powiedziała, że nic pod nią nie mam, a takto tylko ją ubrałam. - aż się zapowietrzył.

Chciał sprawdzić, czy mówię prawdę, ale mu uciekłam do stołu i z apetytem zjadłam więcej niż zwykle.

~***~

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz