6. Jak mam Ci to powiedzieć...

403 15 2
                                    

Ewelina

Codziennie rano, oglądam się nago z zachwytem w lustrze. Jestem zafascynowana zachodzącymi zmianami w moim ciele i umyśle.

Jestem już w piątym miesiącu ciąży i czuję się fenomenalnie.

Tak zżyłam się z Jankiem, że przyjeżdżał do mnie codziennie po pracy i zostawał do późna. Aż któregoś dnia zaproponował mi pokój, u siebie w mieszkaniu. Martwił się, że mieszkam tak daleko i że gdyby coś się działo, to jestem tu sama. Był taki słodki, kiedy próbował stawiać to nowe argumenty, mocno się przy tym zacinając, że nie miałam serca mu odmawiać.

A i tak najlepszy argument jaki miał, to:
"Pomyśl, kto ci zawiąże niedługo buty?"

Dlatego od 2 miesięcy mieszkam u niego, czując się jak jego młodsza siostra. On o mnie dba, troszczy się i rozbawia mówiąc, że mam opiekę prywantego doktora 24/7. Ja za to mogłam mu podziękować za jego dobroć i codzienny uśmiech, jaki gościł na mojej twarzy przez niego, gotując mu pyszne rzeczy i zajmować się jego mieszkaniem.

Janek jest dla mnie nie tylko lekarzem ginekologiem, jest też moim terapeutą. Gdyby nie on, byłabym bardzo samotna i nie doszłabym do siebie tak szybko, nie myśląc już o tym, co się wydarzyło.

Ten słodki blondyn sprawia, że w końcu podchodziłam do tego z dystansem. Dzieki niemu wspominałam Adama, nie przeżywając już tak tego.

Oczywiście, że gdzieś głęboko w środku, miałam ogromny żal do bruneta, ale nie rozdrapywałam tego. Jest już tylko ojcem mojego dziecka... którego nadal kocham, ale i też nienawidzę.

Dzwoniłam do przyjaciół raz w miesiącu, tylko do rodziców dzwoniłam częściej, pytając czy Adam wysłał już pozew o rozwód.
Nadal tego nie zrobił.

Czasami uruchamiałam starą kartę SIM, żeby sprawdzić smsy, ale wśród nich nie znalazłam jakiejkolwiek wiadomości od niego.

~***~

Pewnego dnia, dzwoni do mnie Dawid, że chciałby mnie zobaczyć, a nie ma nowego adresu. Janek bez mrugnięcia okiem, kazał go zaprosić.

Przyjechał jeszcze tego samego dnia na kolację.

  - Hej... dobrze trafiłem? - słyszę głos przyjaciela.
  - Jeśli jesteś Dawid, to tak. Zapraszam do środka. Jestem Janek.
  - Dawid. Miło mi poznać.
  - Mi również, wchodź do salonu.
  - Dawid! - rzucam mu się na szyję.
  - Hej... - uśmiecha się. - Pokaż się. - obraca mnie wokół własnej osi. - Wyglądasz przepięknie, Eve.
  - "Eve"? - pyta z uśmiechem Jasiek.
  - Tak na mnie wołają.
  - Proszę, to dla dzidziusia. - daje mi ogromną prezentową torbę.
  - Dawid... nie musiałeś.
  - Musiałem. W sumie to nie mogłem się powstrzymać. - uśmiechnął się słodko.

Z ekscytacją wyciągam wielkie pudełko z firmą Whisbear, w której znajduje się szumiś, przytulanka, gryzak i otulacz.

  - O jaa... dziękuję... to pierwsza rzecz jaką mam dla dziecka. - uśmiecham się i daję mu buziaka.
  - Słyszałem, że dzieci się przy tym uspokajają. Mam nadzieję, że się przyda.
  - Dziękuję.
  - Wiesz już, co będziesz mieć? - pyta z zaciekawieniem.
  - Jeszcze nie.
  - Ale za tydzień będę jej robić połówkowe USG i mamy nadzieję, że się pokaże. - wtrącił się Janek, z uśmiechem.
  - Bardzo się cieszę, że Eve ma taką opiekę. Martwiłem się, że mieszka tam sama.
  - Ja też, dlatego wziąłem ją do siebie. - uśmiechnął się blondyn. Z resztą... on ciągle jest uśmiechnięty.
  - Powiedz, Dawid... ktokolwiek szukał mnie u Ciebie? - pytam.
  - Nie. Szymon tylko dzwonił, że zaginęłaś, ale w ogóle nie wpadł na to, że mogę mieć z tym coś wspólnego.
  - To dobrze. Jesteś głodny? Zrobiłam kolację.
  - Super. - uśmiechnął się.
  - Ewelcia od zawsze tak dobrze gotowała? - pyta Janek.
  - Zawsze. Ma talent.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz