24. Przy..przygarniecie mnie?

424 13 4
                                    

Ewelina

Widzę, jak Adam zaraz wyjdzie z siebie i stanie obok, zaciskając pięści tak mocno, że aż pobielały mu kłykcie.

  - Adam... - mówię uspokajająco, ale to nic nie daje. - ...mam je w torebce.
  - To zakładaj je natychmiast na palec!
  - Adam... - uspokaja go Mat, czym jeszcze bardziej go wkurza.
  - Nie wtrącaj się. - syczy. - Skup się na własnej żonie.

Cholera... nie wiem, czy to przez nerwy, czy co, ale nie mogę ich znaleźć. Zaczynam nerwowo przeszukiwać kopertówkę.

  - Znalazłaś? - dopytuje niecierpliwie.
  - Ja... nie mogę jej znaleźć. - mówię spanikowana. - Pierścionka też nie. - pochyla się nade mną.
  - Chcesz mi powiedzieć, że zgubiłaś tak ważną biżuterię tylko dlatego, by udawać singielkę, którą nie jesteś od kilku dobrych lat?
  - Byłam pewna, że włożyłam je do torebki. - normalnie chcę mi się płakać.

Zaczynam szybciej oddychać, ręce zaczęły się trząść, a obraz przed oczami mi się rozmazuje przez łzy.

Przykładam dłoń do czoła i próbuję się uspokoić. Już czuję gulę w gardle i wcale nie jest tego powodem rozwścieczony brunet, tylko zgubienie tych rzeczy.

No nie mogłam ich przecież zgubić!

Zaczynam sobie przypominać, czy jak wychodziłam do tej przeklętej łazienki, czy brałam ze sobą torebkę.

Ależ oczywiście że tak, bo szłam "przypudrować nosek".

Potem szukam w pamięć, czy torebka mi się nie otworzyła, kiedy Adam przerzucił mnie sobie przez ramię.

Nie, bo pierwsze co bym usłyszała, to upadający telefon, szminka i moje ukochane lusterko-szczotkę z Avonu.

Adam widząc moje zamyślenie, wyrywa mi z ręki torebkę i dosłownie wszystko, oprócz telefonu, wysypuje na ziemię.

Następnie, rozrywa podszewkę i znajduje biżuterię.Nie przejmując się bajzlem, pod moimi nogami, podchodzi do mnie i niezbyt delikatnie wsuwa mi na palec obie rzeczy.

Monika bez słowa ukucnęła i zaczęła zbierać moje rzeczy, spowrotem do torebki.

  - Jeśli jeszcze raz, dowiem się, że ściągnęłaś obrączkę i pierścionek, to przysięgam, że przybiję Ci je gowździem do placa na stałe, a na czole wytatuuję napis "mężatka". - syczy. - A teraz... - chwyta mnie za dłoń i podnosi do góry. - ...pomachaj wszystkim na pożegnanie, bo wracamy do domu.
  - Adam... nie możesz... - próbuje się wtrącić Natka, ale jej przerywa.
  - Ty już dość dzisiaj namieszałaś.

Widząc zero reakcji z mojej strony, odburknął krótkie "cześć" i pociągnął mnie do taksówki.

Całą drogę do domu, siedzieliśmy cicho, ale gdy tylko weszliśmy do środka i Adam zamknął za nami drzwi, zaczęła się jatka.

  - Siadaj i radzę zacząć Ci się tłumaczyć. - mówi, podchodząc do barku i nalewając sobie całą szklankę whisky.
  - Adam... co w Ciebie wstąpiło? To była tylko zabawa. - pytam trochę wystraszona.
  - Co we mnie wstąpiło? A mam Ci przypomnieć, akcję w hotelowym barze, na wakacjach w Sopocie? - doskonale to pamiętam.
  - To nie to samo.
  - Oczywiście, że nie. Ciebie podrywało trzydziestu śliniących się na twój widok, mężczyzn. Co to za gościu, który stał pod lokalem? O jakim seksie on mówił! - warczy.
  - Wrobiłam go, bo mnie wkurwił. Ten wieśniak usiadł i od razu zapytał czy jedziemy do niego, czy do mnie. Udałam, że jestem chętna i dałam dyla do łazienki.
  - No chociaż kurwa to!
  - Adam... przestań krzyczeć. Wyjaśnijmy to sobie na spokojnie.
  - Na spokojnie? Ewela... mnie z tego klubu chcieli wywalić, bo odmówiłem każdej dziewczynie oferowanych przez nią usług. Nawet kurwa na nie nie patrzyłem, bo myślałem o tobie. A ty? Flirtu im się zachciało! - zaszunrowałam usta.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz