26. Jeszcze wspomnisz moje słowa!

378 11 0
                                    

Ewelina

Choć niedzielne popołudnie spędziliśmy w świetnej atmosferze, martwiłam się o Zuzkę i Szymona.

Owszem, pogodzili się i Zuza cały czas siedziała na kolanach szatyna, który ją obejmował i co trochę całował, ale czy wszystko jest już na pewno w porządku między nimi?

To trochę przykre, że dzięki jej problemom nie myślę o nim... wolałabym, żeby ich nie mieli, a ja bym sobie jakoś poradziła.

Tak czy siak, w końcu nie wytrzymałam i w środę zapytałam siostrę wprost.

  - Powiesz mi co się dzieje? - wzruszyła ramieniem, siedząc ciągle w telefonie.
  - A co ma się dziać?
  - Zuza... za trzy dni się pobieracie, a wy nie utrzymujecie ze sobą kontaktu.
  - To, że Szymon do mnie nie przchodzi, nie oznacza, że nie utrzymujemy ze sobą kontaktu. - wzdycha. - Cały czas ze sobą piszemy. - macha telefonem. 
  - A skąd ja mam to wiedzieć? Nie czytam twoich smsów.
  - Ewela... wszystko jest w porządku. - nie brzmi przekonywująco. Siadam bliżej niej i chwytam ją za rękę.
  - Zuza... a co jeśli wy nie jesteście jeszcze gotowi na wspólne życie?
  - Zaczynasz mnie wkurzać! - Adam z Jankiem, spojrzeli na nas kątem oka.

Wybuchła tak nagle, nie zdając sobie sprawy o obecności chłopaków. Głupia jestem... powinnam poruszyć ten temat, będąc z nią sam na sam.

  - Kocham Szymona i nie mogę się doczekać, by zostać jego żoną. - mówi z nerwami ale cicho, żeby nie wystraszyć małego. - Tobie nikt nie zabraniał wyjść za Adama.
  - My to co... - przerwała, warcząc ma mnie.
  - Gówno prawda. Jestem tak samo pewna Szymona, jak Ty byłaś Adama. Nikt nie zmieni mojego zdania, rozumiesz? Nikt. - przytulam ją, czym bardzo ją zaskakuję.
  - Dobrze... przepraszam. Wszystko rozumiem. Po prostu jesteś moją młodszą siostrą i chcę dla Ciebie jak najlepiej.
  - To wspieraj mnie, a nie buntujesz.
  - Ja Cię nie buntuje, tylko się martwię.
  - Naprawdę, wszystko jest w porządku, a ta przerwa ma tylko sprawić, że za sobą zatęsknimy. - spojrzała na Aleksego. - Młody zjadł?
  - Tak.
  - Mogę iść z nim na spacer?
  - Jasne. - uśmiechnął się Adam.

Gdy tylko Zuza wyszła z wózkiem na spacer, do pobliskiego parku, blondyn usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem.

  - Słyszałaś? Nie martw się. Wszystko jest między nimi dobrze. - wzdycham. - Musisz im zaufać, bo oszalejesz.
  - To nie jest łatwe. Wydaje mi się, że oni są za młodzi... że jeszcze nie dotarli do siebie.
  - A ty, skarbie? Ile miałaś lat, jak za mnie wychodziłaś. Dokładnie tyle samo, co Zuza. - mówi brunet, patrząc na mnie z miłością.
  - Ale...
  - Wiesz jaki masz problem? Nie było Cię przy nich, kiedy się godzili. - mówi Janek. - Nie słyszałaś na własne uszy, jak wyjaśniają sobie sytuację i ciężko jest Ci uwierzyć, że tak szybko się pogodzili, a ta przerwa jest tylko dla podkręcania uczuć między nimi.
  - Boże... jak Ty mnie znasz. - przytulam głowę do niego.
  - Zaufaj im... tak jak oni zaufali wam.
  - Masz rację. Dzięki Jasiek.
  - Nie ma za co. Zawsze do usług, Myszko. A teraz wybaczcie, muszę już jechać i coś ugotować dla Dawida. - uśmiechnęłam się. - Widzimy się na ślubie. - całuje mnie w policzek.
  - Jasne.
  - Do zobaczenia.
  - Do zobaczenia.

Po jego wyjściu, nadal siedzę, ale już na spokojnie myślę, o tym wszystkim. Janek ma rację... muszę im zaufać. Ona pewnie też martwiła się o mnie.

Uśmiecham się, kiedy tym razem obok mnie siada Adam i zaczyna masować moje ramiona.

  - Skoro Janek uspokoił twoją głowę, ja sprawię, że się rozluźnisz. - mruczy mi do ucha, całując mnie za nim.
  - O tak... - jęczę z przyjemności. - ...ty i Janek jesteście moim antidotum na stres. - dosłownie się rozpływam.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz