39. Przyjmuję to wyzwanie, Winer!

326 13 0
                                    

Adrian

Wchodzę do domu, po porannym joggingu z jeszcze ciepłym pieczywem i udaje się wprost do kuchni, gdzie znajduję Adama, jak pije kawę, z nietęgą miną.

  - Siema.
  - Cześć. - odpowiada.
  - Widzę, że nie zdołałeś się z nią pogodzić.
  - Nawet nie miałem szans. - westchnął ciężko. - Zamknęła się w pokoju zabaw, z wszystkimi kluczami, zablokowała interkom i wyłączyła telefon. - cmoknąłem.

Byłaby świetną gliną.
Może działa impulsywnie, ale każdy krok dokładnie przemyśli. Do tej pory się śmieje z siebie, kiedy wspominam jak mnie wyrolowała.
Szczwana Diablica.

  - Wiesz, że nie miałbyś kolejnego problemu, gdybyś jak normalny, zdrowy facet, wykorzystał fakt, że twoja żona przychodzi do ciebie, ubrana jak modelka z pokazu Victoria's Secrets, pokazując Ci jak bardzo jest chętna.
  - Myślisz, że nie miałem ochoty?
  - To czemu ją odrzuciłeś, stary? I czemu traktujesz ją jak porcelanową lalkę.
  - Bo jest w ciąży, to chyba oczywiste. - spojrzałem na niego z politowaniem.
  - Ciąża to nie choroba, a przez hormony ona ma jeszcze bardziej zwiększone libido, a ty głupku nie korzystasz z tego.
  - A dziecko?
  - Adam, kurwa... ono jest takie malutkie. - pokazuję mu na palcach, malutka odległość.
  - A ty skąd to wiesz?
  - Nie wiem, czy zauważyłeś, ale pożyczyłem od ciebie książki.
  - Po co ty to czytasz? - uśmiechnął się lekko.
  - Bo mieszkam razem z wami? I w razie czego muszę wiedzieć, jak reagować, by jej pomóc? - położył rękę na moim ramieniu.
  - Punkt dla Ciebie. Dzięki, że się tak nią opiekujesz.
  - Nie musisz mi za to dziękować, Ad. Jestem szczęśliwy, będąc świadkiem waszego szczęścia. Jedyne co mnie martwi, to jej wymioty. - spojrzał na mnie pytającym wzrokiem. - Wydaje mi się, że jest coraz gorzej. Ewela, zwykle wstaję po twoim wyjściu i okropnie wymiotuje. Bardzo się męczy. Kiedy macie wizytę u Janka?
  - Za tydzień. Wtedy będzie robił, pierwsze USG.
  - Zadzwoń do niego i... O!...słyszysz? - zrywamy się oboje i biegniemy do łazienki, gdzie Ewela jak zwykle klęczy przed muszlą, zwracając chyba swoje wnętrzności.

Nieraz byłem świadkiem jej wymiotów ze stresu, ale to co się dzieje od tygodnia, to jakiś horror. Niby uspokajała mnie, że to normalne, ale widzę jak jej skóra poszarzała, w oczach pojawiły się popękane krwinki i ostatnio coraz więcej śpi i na szczęście więcej je, mimo wymiotów.

Adam ze strachem, zbiera jej włosy i gładzi ją po plecach.

  - Od ilu to trwa? - pyta mnie.
  - Od tygodnia.
  - Jasna cholera... zostań z nią, ja idę zadzwonić do Janka.
  - Nic... mi... nie jest... - mówi, zmęczonym głosem, ale oboje ją ignorujemy.

Zabieram włosy i kucam przy niej. Już po chwili, opada na tyłek i opiera czoło o muszlę, wycierając buzię papierem.

  - Jak się czujesz?
  - Lepiej... nie pytaj. - wzdycha.
  - Pomóc Ci wstać?
  - To chyba... - odbija się jej. - ...nie koniec. Przepraszam. - nic mnie nie brzydzi, szczególnie u niej.
  - Wykończysz się. - głaszczę ją po włosach.
  - Dam radę. To nie pierwsza moja ciąża. - mówi z wysiłkiem.
  - Wcześniej też tak było?
  - Aż tak to nie. - przyznała.
  - Lepiej? - pyta Adam, wchodząc do łazienki, a ona znów zaczęła wymiotować.
  - Dodzwoniłeś się? - pytam.
  - Tak... mamy wizytę za godzinę. Zadzwoniłem też do mamy, żeby przyjechała do Aleksego i do pracy, że biorę urlop na żądanie.
  - Nie potrzebnie po nią dzwoniłeś. Przecież ja mogę się nim zająć.
  - Jesteś po pracy, nie chciałem Cię męczyć.
  - Dałbym radę.
  - Możecie wyjść...? Muszę wziąć prysznic, skoro będę badana. - wstałem i wyszedłem, słysząc jak Ewela wygania także Adama.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz