31. W końcu... tylko ciebie mam.

412 13 2
                                    

Ewelina

Wstając rano do pracy, po dwóch miesiącach wolnego, mój brunet miał parszywy humor. Dosłownie wyglądał, jak dziecko zmuszone wstać rano do szkoły.

Spojrzał w łóżeczko, gdzie nasz synek nadal smacznie śpi i po pogłaskaniu go po policzku, przyszedł na śniadanie z ciężkim westchnięciem. Na szczęście udało mi się poprawić mu humor, śniadaniem i niedokończonym lodem z szybkim numerkiem na stole.

Zamierzam też zrobić mu dzisiaj niespodziankę i pojedziemy po niego z Alusiem, a przy okazji pokażemy się jego kolegom z pracy.

Ubrana w jasne jeansy z dziurami i białą, luźną bluzką z opadającym ramieniem, ubrałam Alusia w fantastyczny, oryginalny dres od cioci Natalki i pojechaliśmy komunikacją miejską do ośrodka. Mały był zachwycony, jadąc takim środkiem transportu i zaczepiał obcych ludzi swoim uśmiechem. No nikogo się nie boi.

Gdy wjechałam wózkiem do ośrodka, nikt mnie nie poznał.

  - Dzień dobry, w czym mogę pani pomóc? - pyta pani Kasia.
  - Kasiu... to ja, Ewelina Winer. - spojrzała na mnie z oczami jak 5 złotych i podskoczyła na krzesełku.
  - O rany! Ale pięknie pani... znaczy ty, wyglądasz!
  - Dziękuję. Ty też wyglądasz świetnie.

Wyszła zza lady i mocno mnie wyściskała.

  - Tak się cieszę, że Cię widzę i że... wróciliście do siebie. - powiedziała ostrożnie.
  - Ja też.
  - Pokaż mi waszego synka. - podeszła do niego, a on jak zwykle, na widok kogoś nieznajomego, uśmiechnął się szeroko pokazując swoje ząbki. - Jaki on jest cudowny! No czysty Adam!
  - To prawda. Mały klonik.
  - Nie mogliśmy się doczekać, aż do nas przyjedziecie.
  - No cóż... Adamowi nie spieszyło się, żeby tu przyjechać na swoim urlopie. - tłumaczę z zakłopotaniem.
  - Widziałam w jakim humorze dziś przyszedł. - zaśmiałam się. - Chcesz wejść do niego? Możesz śmiało zostawić tu wózek i wejść z małym.
  - Dziękuję.

Biorę Alusia na ręce i idę z nim na ośrodek. Jak na początek września, jest mało ludzi, więc usiadłam z małym w poczekalni i czekałam aż ktoś znajomy się pojawi. Nagle mały zaczął głośno gaworzyć, wywołując tatusia z pokoju gdzie są prądy.

  - Wiedziałem, że to on. - uśmiecha się szeroko na nasz widok. - Hej, moje skarby. - całuje nas. - Co tu robicie? - bierze ode mnie syna.
  - Chcieliśmy Ci zrobić niespodziankę i przyjechaliśmy do Ciebie autobusem.
  - Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Tak bardzo chciałem wrócić już do domu, do Was. - marudzi.
  - A kogo my tu mamy? - pyta Łukasz.
  - Hej. - uśmiecham się.
  - Witam, panią. Pięknie pani wygląda. - mówi, całując moją rękę. - Nie dziwne, że Adam nie chciał wracać z urlopu. - spojrzał na małego. - Siema, młody. Jestem wujek Łukasz. - podał mu rękę, którą Alek chętnie złapał. 

Potem przyszła pani Magda, z panem Kamilem i kilkoro studentów, których nie znam. Każdy zachwyca się naszym synem i moim nowym wyglądem, a Adam puchnie z dumy i szczęścia.

Na koniec Alek dostał prezent od wszystkich współpracowników bruneta. Kupili mu namiot Tipi, który bardzo chciałam mu kiedyś kupić do pokoiku i  skoczek-huśtawkę w jednym, co jest strzałem w dziesiątkę. Nasz mały uwielbia kicać.

  - Za tą niespodziankę, zabieram Was na obiad i deser. - mówi, całując mnie w aucie.
  - Bardzo chętnie, bo tak się szykowałam, że nic nie ugotowałam. - zaśmiał się.

Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że siedzenie w domu z Alusiem, będzie wymagało ode mnie sporej siły i organizacji.

I rzeczywiście... tak skupiłam się na byciu wzorową matką, żoną i gospodyni domową, że zatraciłam się w tym.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz