27. A możemy zmienić temat?

386 12 2
                                    

Adam

Masz więcej szczęścia, jak rozumu, Winer.
Mogłeś mieć naprawdę przejebane.

Ale skąd mogłem wiedzieć, że ten pojeb odważy się tknąć choćby palcem, moją żonę?

Dobrze, że go tam nie było, bo bym go chyba zabił na miejscu. Na szczęście, moja Maleńka świetnie sobie z nim poradziła i nie zrobiła mi awantury, która ewidentnie mi się należała.

Zabrałem ja domu, gdzie czekali już na nas przyjaciele z naszym synkiem i zamówionym chińczykiem. Dziewczyny po kolacji, usiadły na trasie, a ja z Mateuszem poszliśmy zrobić małemu 3K, czyli kąpiemy, karmimy i kładziemy spać. Wróciliśmy cali mokrzy, bo mały tak zaczął chlapać, zebyśmy go tylko z wanny nie wyjeli. Dzięki temu poprawiliśmy humor dziewczynom, które po cichu o czymś rozmawiały, mając smutne miny.

Myślałem, że Ewela po tym wszystkim będzie chciała jak najszybciej zamknąć się w łazience, a jej widać było potrzebne towarzystwo naszych przyjaciół, którzy siedzieli do późna, korzystając z ostatnich miesięcy tylko we dwoje.

Po pożegnaniu się z nimi, ja poszedłem sprzątać taras, a moja Maleńka, poszła naszykować na kąpiel. Kiedy wszedłem do łazienki, moja żona leży już w wannie pełnej piany. Musiała napuścić bardzo gorącej wody, bo w pomieszczeniu jest jak w saunie. 

Otwiera oczy dopiero wtedy, gdy zamykam za sobą drzwi. Obserwuje mnie z błyskiem pożądania w oczach, jak rozbieram się, zostawiając ciuchy gdzie popadnie. Z uśmiechem robi mi miejsce za sobą i opiera się o mnie, kiedy zająłem wygodną pozycję.
Uwielbiam ją mieć na sobie.

Bez zbędnych słów, zaczynam ją masować. Od razu rozluźnia się pod moim dotykiem i uśmiecham się słysząc, jak mruczy z przyjemności.

  - Jak mam Cię przeprosić, skarbie? - pytam.
  - Właśnie to robisz. - westchnęła. - Jest mi tak błogo. - uśmiechnąłem się.
  - A tak liczyłem na tego loda wszechczasów. - wzdycham, na co ona się zaśmiała i mnie poprawia.
  - Fellatio.
  - A to nie to samo?
  - To samo, ale chciałam jakoś to ładniej ująć. - mruczy, gdy zaczynam masować jej piersi.
  - A od kiedy nie lubisz, jak świntuszę? - pytam, całując ją za uchem.
  - Uwielbiam, jak to robisz... szczególnie, jak jesteśmy sam na sam, ale...
  - Ale...?
  - ...musimy pomału zmieniać nasz słownik, kochanie. Mamy dziecko. - uśmiechnąłem się.
  - Zanim zacznie mówić, to mamy jeszcze trochę czasu.
  - Lepiej zacząć już teraz. - zaczyna jęczeć, gdy całuje ją raz po raz za uchem.
  - Teraz... to mam ochotę na Ciebie. - prychnęła.
  - A kiedy nie?
  - Pomyślmy... - udaję, że się zastanawiam - ...hmm... nie było takiej sytuacji. Od kilku lat mnie kręcisz i co najlepsze... z każdym rokiem, jeszcze bardziej i bardziej.
  - Ty to masz bajer. - zaśmiała się. Jaki bajer? Prawdę mówię.
  - A działa?
  - Bardzo...
  - W takim razie tą prawdę będę mówił Ci częściej. A teraz mi powiedz... czy już się rozluźniłaś?
  - Taaak...
  - A wymoczyłaś?
  - Nie.
  - A ja uważam, że tak. Wstawaj, mała.
  - Ale po co? - udaje Rybę z "Killerów 2".

Uwielbiam gdy cytuje fragmentu z filmów lub kabaretów. Nie jestem jej dłużny i odpowiadam, prawie jak w filmie.

  - Wstawaj, Ewela. Ben Cię wzywa.
  - Nie może poczekać jeszcze chwilki? Chciałam się wykremować.
  - Mogę Ci zapewnić, że Ben tylko czeka, by nakremować twoje gardło i ciało. - zatrzęsła się od śmiechu.

Mam ochotę sprać jej dupsko, za te flegmatyczne ruchy, po wyjściu z wanny. Ewidetnie testuje moją cierpliwość. W końcu nie wstrzymuję i przerzucam ją sobie przez ramię, dając jej mocnego klapsa w tyłek i niosąc do pokoju zabaw.

Moje Dorosłe ŻycieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz