Rozdział V

1.6K 94 17
                                    

- Veronica! - krzyknęła już coraz bardziej zirytowana Elizabeth. - Naprawdę, to tylko dwa dni, nie zaszkodzi - dopowiedziała już spokojniej.

  Od pamiętnego poranku po imprezie kobiety nie widziały się ani razu. Minęły dokładnie dwa dni, czyli dzisiaj był poniedziałek - dzień planowany przez Robert'a. Mężczyzna ustalił, że spędzą ten czas nad jeziorem, wynajął domek i niby niechcący był tam jeden pokój za dużo. Pierwszą myślą każdego było to aby zaprosić Veronicę, która niestety ale aby tam pojechać musiałaby wziąć wolne w pracy. Nie lubiła tego robić, nie dość że jej praca była wymagająca ponieważ w jednej chwili ciche popołudnie może stać się burzliwe przez jakikolwiek wypadek, to do tego poprostu uwielbiała spędzać tam czas.

- Elizabeth, nie mogę, na prawdę - powtórzyła już kolejny raz czarnooka.

- Veronica, proszę, to tylko dwa dni. Nic ci nie zaszkodzi, tak samo z Wesołym Miasteczkiem nie chciałaś a końcowo świetnie się bawiłaś - na te słowa trzy lata starsza kobieta jękneła. Liz miała poniekąd rację, gdyby pojechała na pewno by się nie nudziła. Z drugiej strony nie chciała marnować swojego płatnego urlopu. W tym momencie biła się z myślami nie miała pojęcia która opcja będzie lepsza. W głowie widziała twarze mężczyzn i to jak cudownie spędzało jej się z nimi czas.

- Dobra - westchnęła. Nie minęła sekunda a usłyszał więcej niż jeden okrzyk zadowolenia i wygranej. Teraz uświadomiła sobie, że była na głośnomówiącym, chyba naprawdę im się nudziło. - To o której jedziemy?

~~~~~

Trąbienie samochodu rozniosło się po ulicy zamieszkanej przez dwudziestopięciolatke. Kobieta natychmiast domyśliła się, że jej znajomi już na nią czekają. Po upewnieniu się, że wzięła że sobą wszystko, wybiegła z domu. W połowie drogi cofnęła się jednak i zamknęła drzwi na klucz. Z daleka mogła już usłyszeć śmiech, należący do wiadomych osób.

- Zabawne - prychnęła dziewczyna i wystawiła w ich stronę język, tak to było bardzo dorosłe.

- Jedziesz razem z Tom'em - powiedziała po wcześniejszym przywitaniu się Lilibeth. Jechali oni tam na dwa auta jednym prowadził wyżej wspomniany niebieskooki a drugim Benedict.

  Uśmiechnięł się do mężczyzny i pozwoliła mu zaprowadzić siebie do auta. Zobaczyła, że reszta już zdążyła zająć tylne miejsca. Gdy tylko podeszli do samochodu Tom otworzył jej drzwi, a moment później sam wsiadł tyle, że na miejscu kierowcy.

~~~~~

Podróż minęła im bardzo wesoło, cały czas słuchali muzyki, żartowali. Mimo, że podróż trwała dwie godziny wszystkim wydawało się że było to 4 razy krócej. Gdy tylko dotarli pod wynajęty przez Roberta domek, każdy poszedł do wybranego przez siebie pokoju.

Tak jak ustalili już w samochodzie, po przyjściu przebierają się w strojei idą nad jezioro. Prócz tego, Robert przygotował jeszcze grilla.
- Zawołam was jak będzie gotowe! - krzyknął brunet powoli rozkładając mięso na grillu i patrząc na biegnących w kierunku jeziora przyjaciół. Jedynymi osobami, które z nim zostały był Tom i Veronica.

- Tak w ogóle to kiedy jedziecie nagrywać?

- Jak na razie mamy wolne na parę miesięcy

- Skoro jedziecie to znaczy, że Loki żyje? - uśmiechnęła się do nich z nadzieją

- Nic nie możemy ci powiedzieć, może jadę tylko by grać w retrospekcji? - zaśmiał się patrząc jak dziewczyna wydęła dolną wargę w geście niezadowolenia.

- Czyli się nie dowiem- zaśmiała się lekko

Cała trójka odwróciła się w stronę wody, kiedy usłyszeli głośny śmiech. No cóż, trudno było się nie zaśmiać gdy widziało się Sebastiana, który na plecach Hemswortha toczył bitwę z Lili znajdującej się na barkach swojego chłopaka.

Nie wszyscy, którzy poszli w stronę jeziora brali kąpiel, część z nich po prostu siedziała na trawie mocząc same stopy.

- Możecie, jeśli oczywiście chcecie, zawołam was jak będzie gotowe - spojrzał na nich Robert.

- Nie zostawimy cię samego- odpowiedział mu Tom, a Veronica jedynie przytaknęła - A co do filmów, to jaki jest twój ulubiony? Ogólnie, nie musi być Marvela

- Thor: Ragnarok - posłała mu uśmiech

- A twoja ulubiona postać z uniwersum? - wtrącił czekoladowooki

- Loki oraz Zimowy Żołnierz

- Czyli wolisz złoczyńców- bardziej stwierdził niż zapytał Downey

- Nie powiedziałabym. Loki, co prawda początkowo był zły, ale przed śmiercią się zrehabilitował. Natomiast Zimowy żołnierz nie dostał wyboru, zaprogramowano go, więc robił to co mu kazano.

- Trudno się z tobą nie zgodzić - powiedział, tym razem, odtwórca jednej z ról.

~~~~~

- No postarałeś się - pochwalił Robert'a Hemsworth, siadając przy stole na tarasie wynajętego domu.

Cały stół wypełniony był przygotowanym przez Downey'a mięsem i zakupionymi przekąskami. Każdy, kto siedział nad wodą wrócił dopiero teraz, idealnie na porę obiadową.

- Nalejesz? - spytała Veronica widząc jak Tom siedzący obok niej nalewa sobie soku pomarańczowego.

- Pewnie- uśmiechniął się nalewając jej soku.

Gdy zauważyła jak każdy zabiera się za jedzenie, postanowiła pierw włączyć jakąś muzykę. Kobieta miała specjalną, stworzoną na myśl o spotkaniach z Elizabeth, playlistę i to właśnie ją stwierdziła, że włączy.

- Co to za piosenka? - spytał Benedict marszcząc brwi.

- " Tear in my heart" - Twenty One Pilots - odpowiedziały w tym samym czasie kobiety, po czym zaśmiały się lekko

Reszta posiłku przebiegła raczej na mniej znaczących rozmowach, przeważnie na tematy innych gwiazd, celebrytów czy filmów.

- Idziemy do wody? - spytał Robert gdy większość odpoczęła po sytym posiłku.

Po tym jak każdy zgodził się ruszyli w kierunku wody. Większa część postawiła na głupie zabawy, inni na wylegiwanie się na plaży a Tom i Veronica stanęli kawałek dalej kontynuując swoją rozmowę o gatunkach muzycznych.

Nagle dziewczyna poczuła, że zaczyna tracić grunt pod nogami i wylądowała na barkach Jeremy'ego. Mężczyzna zaczął krzyczeć coś o tym, aby poszli się bawić, a nie stać i marnować czas na nudne rozmowy.

- Widzę, że " na barana " zyskało nowe znaczenie - skomentowała trafnie sytuację czarnooka, powodując śmiech znajomych.

Lasagne & Tea || Tom Hiddleston Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz