- Ładny miś - skomentowała blondwłosa dziewczynka, dopiero zauważając wielkiego, niebieskiego misia, leżącego na podłodze obok kredensu.
- Czy to nie ten miś co wygrałaś, jak byliśmy w Wesołym Miasteczku? - spytał mężczyzna przyglądając się jej zasłużonej nagrodzie, która od pamiętnego momentu, zajmowała honorowe miejsce w salonie.
- Byliście w Wesołym Miasteczku beze mnie?! - wykrzyczała dziewczynka, zanim czarnooka zdążyła odpowiedzieć na pytanie skierowane do niej, patrząc na wujka z szeroko otwartymi oczami i rozdziawiną buzią. - Nigdy nie byłam w Wesołym Miasteczku, a bardzo bym chciała - powiedziała cicho i, spuszczając głowę, spojrzała prosto w oczy swojego chrzestnego.
- Może pójdziemy - powiedział uśmiechając się półgębkiem, a dziewczynka pokiwała energicznie głową, wracając do zabawy ze zwierzętami.
- Wracając - przypomniała Veronica - Tak, to ten z Miasteczka - posłała w stronę niebieskookiego lekki uśmiech, który jasno pokazywał jej wesołe wspomnienia z tamtego czasu - z dnia w którym przegapiła swój przystanek, z dnia ich poznania, z dnia jej wygranej oraz z dnia, z dnia, który tak nie pozorny, był dla nich tak bardzo ważny.
- A co do misia, - spojrzała na małą blondynkę - to możesz go wziąć, i tak tylko tutaj leży, u ciebie będzie mu lepiej - przechyliła głowę lekko w bok i, zakładając nogę na nogę, złapała się za kolano jednej z nich.
~~~~~
- Na trzecią od góry? - krzyknęła szeptem Veronica, kiedy razem z Elizabeth, odkładały książki na półkach biblioteki miejskiej, w której pracowała, w chwili wolnej od nauki i studiów, niebieskooka.
- Tak, tak - odpowiedziała jej, podpisując papiery, dotyczące wypożyczonych w dzień dzisiejszy książek.
Brunetka siedziała przy masywnym, ciemno brązowym biurku, co chwilę odkładając i dokładając nowe sterty pergaminu. Na jej młodej twarzy można było zobaczyć duże, okulary korekcyjne, z czarnymi oprawkami, które zakładała jedynie do podpisywania dokumentów. Niebieskooka miała na sobie białą, wyprasowaną koszulę oraz ołówkową, dopasowaną spódnice.
- Dobra i tak po prostu oddałaś jej tego misia? - zapytała i, poprawiając okulary na swoim nosie, przyjrzała się przyjaciółce.
Veronica podeszła do jej biurka zabierając kolejne książki, w celu odłożenia ich na, wyznaczone im, miejsca.
- No tak - kiwnęła głową, oddalając się niespełna dwa metry od recepcji bibliotecznej - Nawet nie wiesz jak się cieszyła - zaśmiała się, próbując zachować cisze. Mimo, iż było już dawno po zamknięciu biblioteki, miała strach przed zrzędliwymi pochłaniaczami książek, którzy nie raz zwracali jej uwagę, kiedy powiedziała przynajmniej jedno słowo za głośno.
- Mogę się domyślać - powiedziała marszcząc swoje oczy oraz wyginając usta, w charakterystyczny dla niej sposób - A co u Toma? - dodała i, przyglądając się reakcji niskiej brunetki, położyła swoje długie nogi na gładkiej powierzchni blatu.
- Chyba dobrze, aktualnie zajmuje się swoją chrześnicą - odparła, po dłuższej chwili zamyślenia - Ale opowiadałam ci wszystko, ostatnio, przez telefon - po raz kolejny podeszła do stanowiska swojej towarzyszki, tym razem siadając na krześle obok, biorąc do swoich rąk gorącą herbatę.
- Opowiesz jak zapytał cię o numer? - przygryzła wargę i, zakładając swojej smukłe ręce za głowę, złączyła swoje dłonie.
- Opowiadałam ci to już, jakieś cztery razy - jęknęła, a widząc, że jej przyjaciółka ma zamiar wtrącić coś jeszcze, szybko jej przerwała - Nie obchodzi mnie to, że lubisz tego słuchać. Nie mam zamiaru tego opowiadać, nie po raz kolejny. - zacisnęła oczy, zawstydzając się jeszcze bardziej przez wybuch śmiechu Liz.
- No dobra - powiedziała uśmiechając się tajemniczo, a Veronica, otwierając zaciśnięte powieki oraz popijąc swój napój, spojrzała na nią podejrzliwie - Ale od samego początku.. - szepnęła kontynuując i lekko pochylając się w stronę czarnookiej - wiedziałam, że między wami coś będzie - zaśmiała się na powrót prostując plecy.
- Boże - jęknęła poirytowana Veronica, zachowaniem swojej przyjaciółki - My znamy się około miesiąc. Zrozum, nic między nami nie ma. - powiedziała powoli, tak jakby nie była pewna czy jej przyjaciółka rozumie jej słowa, i no cofnęła się o paranaście lat w rozwoju.
- Tak jak mówiłaś, na razie - poruszyła brwiami, śmiejąc się coraz głośniej - Zobaczysz, jeszcze będą z tego małe Hiddlestonki, ale jakie urocze - przedłużyła ostanie słowo, coraz bardziej szarpiąc nerwy Veronici, z czego zdawała sobie sprawę i czerpała niesamowitą przyjemność.
- Mówisz jak mój brat - westchnęła opierając swoje gorące ze zdenerwowania czoło, o przyjemnie chłodną powierzchnię ciemnego biurka - ' Jeszcze zobaczysz, on będzie twoim mężem i ojcem dzieci, daje ci conajmniej pół roku, a będziesz dzwonić nie po to aby się spytać jak u mnie, tylko powiadomić o ciąży i zaręczynach' - przedrzeźniła jednego ze swoich braci, machając przy tym rękoma i głową, zupełnie jakby gdzieś obok niej znajdował się owad, którego chciała odgonić.
- I bardzo dobrze mówi - rozłożyła ręce, wytrzeszczając swoje jasne oczy z wielkim uśmiechem - Niech zgadnę, Sawerio? - wypowiedziała z wyuczonym, na imienia czarnookiej i jej rodziny, włoskim akcentem.
Wiele razy kobiety ćwiczyły poprawną wymowę, jak stwierdziła Veronica - przynajmniej - imion. Dopiero po jakimś czasie Elizabeth mogła śmiało się pochwalić, że włoskie imiona nie były dla niej problemem, a teraz nawet gdy próbowała, nie potrafiła powiedzieć ich z zagraniczną nakładką akcentową.
- Zgadłaś - przewróciła oczami, odkładając swój, pusty już kubek, na blat - Tylko on mógł coś takiego powiedzieć, kretyn - zacisnęła wargi w cienką linię.
- Oj przestań, dobrze gada - machnęła ręka na zirytowanie przyjaciółki - Zobaczysz, znowu się okaże, że jestem prorokiem.
- Chciałabyś - prychnęła poprawiając płachty swojej niebieskiej bluzy i, odwracając wzrok w stronę okna, zagryzła wargę.
- Tak, chciałabym - wzruszyła ramionami, po czym wybuchła śmiechem na widok morderczego wzroku, który posyłały jej czarne oczy Veronici.
![](https://img.wattpad.com/cover/219637590-288-k172275.jpg)
CZYTASZ
Lasagne & Tea || Tom Hiddleston
Fanfic25-letnia Veronica to samotna weterynarz mieszkająca w Londynie. Rodzina dziewczyny mieszka w jej ojczystym kraju - Włoszech. Jedyna bliska jej osoba, która znajduje się niedaleko, to jej najlepsza przyjaciółka - trzy lata młodsza Elizabeth. Jest on...