- Spróbujcie mnie zrozumieć! - krzyknął Tom w stronę swojej dziewczyny i jej przyjaciółki. - Znam się z nią od dzieciństwa - powiedział już spokojniej, ale nadal ciężko oddychając.
Od około pół godziny cała czwórka siedziała w salonie aktora, kłócąc się. Veronica razem z Elizabeth po obudzeniu się na ciemnej kanapie, postanowiły wrócić do domu młodszej z kobiet, aby ponownie porozmawiać na temat przyjęcia pod dach Olivii. Nie chciały, aby kobieta wykorzystywała Toma, a tym bardziej wtrącała w ich związek.
- Po pierwsze tego nie można nazwać przyjaźnią, skoro potem szło tylko o kasę - powiedziała zdenerwowana czarnooka, broniąc swojego zdania - A po drugie, to ty nie potrafisz zrozumieć Liz - zacisnęła wargi w cienką linię, ponieważ młody mężczyzna coraz bardziej wytrącał ją z równowagi.
- Ale co ja mam rozumieć - stwierdził podirytowany - tego, że jej nie lubicie? Rozumiem, że możesz być zazdrosna, ale bez przesady - spojrzał tym razem w stronę swojej dziewczyny, która stała trochę dalej, nie będąc pewną co powiedzieć, aby nie pogorszyć sytuacji.
- Ostatnio zachowujesz się jak najgorszy idiota Holland - warknęła brunetka, której prawdopodobnie włączył się specjalny tryb do kłótni - Ona znowu to robi - pokazała palcem na stojącą parę kroków za Hollandem blondynkę - Znowu cię wykorzystuje, a ty z IQ poniżej żaby, przyjmujesz ją pod swój dach i cackasz jak z dzieckiem - podniosła lekko podbródek, czekając na jakąkolwiek reakcję bruneta.
- Muszę na chwilę wyjść - oznajmił po chwili ciszy - Ochłonąć - wyprzedził pytanie Veronici, która już otwierała buzię.
W salonie po raz kolejny nastała krepująca cisza, a kłótnia wisiała w powietrzu, sprawiając, że było one bardzo gęste. Kobiety mierzyły siebie nawzajem wzrokiem, a młody aktor, nie wiedział, jak duży błąd popełnił zostawiając je same.
Czarnooka poczuła wielką falę gorącą, przechodząca przez jej ciało. Była to dziwna reakcja jej organizmu na różnego typu nerwy. Tym razem pobudziła ją na tyle, że bez zastanowienia podeszła do Olivii łapiąc ją za ramię.
- Posłuchaj mnie uważnie - powiedziała, patrząc jej prosto w oczy - Odwal się od Toma i Elizabeth raz na zawsze. Doskonale wiem, że nadal chodzi ci tylko o jego pieniądze. - warknęła, przyciągając ją bliżej siebie - I doskonale wiem, że kłamiesz, nie jestem głupia - popchnęła ją, odchodząc z powrotem w tył, ciągle mając utkwiony wzrok w jej twarzy. Zauważyła dzięki temu, jak blondynka zaciska zęby oraz lekko czerwienieje ze złości. Wyjrzała na korytarz, którym chwilę wcześniej Holland wyszedł na dwór.
- Ty nie jesteś głupia - syknęła w jej stronę i dając nacisk na pierwsze słowo, kolejny raz spojrzała na przestronny korytarz, czy aby na pewno Tom już się nie zjawił - Ale on tak, a może bardziej naiwny myśląc, że naprawdę mam go jeszcze za przyjaciela - uśmiechnęła się jadowicie w ich stronę.
- Jesteś zwykłą suką - szepnęła Liz, podchodząc bliżej kobiety z otwartymi ustami.
- Możliwe, ale to twój chłopak woli mnie, mimo tego co mu zrobiłam, niż ciebie. Musi być z ciebie nędzna dziewczyna - zaśmiała się, zakładając ręce na piersi.
Czarnooka miała już odpowiedzieć Olivii, kiedy do salonu wszedł czekoladowooki. Stanął na tym samym miejscu co wcześniej patrząc z podniesioną brwią na kobiety.
- Olivia tu zostaje, to mój dom i ja o tym decyduje - zacisnął zęby, a po jego wyrazie twarzy łatwo można było, że te słowa ledwo przeszły mu przez gardło.
- Ale Tom - szepnęła Elizabeth, podchodząc bliżej niego i kładąc swoje dłonie na jego karku. Mężczyzna natomiast ułożył swoje umięśnione ręce na talii kobiety - Nie chcę się kłócić jak wczoraj, ale czy nie moglibyśmy.. - zawachała się, przełykając ciężko ślinę - na przykład jej czegoś wynająć? - zapytała cicho, niepewnie patrząc prosto w jego oczy. Zobaczyła, że mężczyzna także nie chce się z nią kłócić, ale nie zamierza również tak łatwo jej uledz.
- Nie powinnaś zarządzać pieniędzmi Toma - szepnęła cicho, na powrót stając się niewinną wersją siebie, Olivia.
- Kto to mówi? - odparła ze śmiechem Veronica, kręcąc lekko głową. Cała ta sytuacja zaczynała już ją lekko bawić - Jak chcecie to ja przyjmę Olivię pod swój dach, dopóki nie znajdzie pracy - uśmiechnęła się wrednie do blondynki.
- Naprawdę? - uśmiechnął się do kobiety Tom, który w tym momencie odnalazł idealne rozwiązanie, aby Olivia nie musiała spać u kogoś obcego a zarazem nie będzie musiał kłócić się że swoją kobietą.
- Oczywiście, wolę to niż wy mielibyście się kłócić - posłała swojej zdziwionej przyjaciółce oczko - Z resztą ona wam tutaj będzie przeszkadzać, a ja mieszkam sama więc jest mi to obojętne.
- Ale Tom - szepnęła zszokowana Olivia, patrząc na niego błagalnie - Ja jej prawie nie znam, a z tego co była tutaj to była dla mnie wredna - odparła, łapiąc się ostatniej deski ratunku.
- No wiesz, była wredna, ale dlatego, że kłóciłem się przez ciebie z Liz. Ale raczej stara się być miła - powiedział, patrząc w stronę Veronici, która na potwierdzenie jego słów pomachała głową - Czyli postanowione - uśmiechnął się, wiedząc, że wszystkie jego problemy odeszły, po czym pocałował mocno swoją dziewczynę w usta.
CZYTASZ
Lasagne & Tea || Tom Hiddleston
Fanfiction25-letnia Veronica to samotna weterynarz mieszkająca w Londynie. Rodzina dziewczyny mieszka w jej ojczystym kraju - Włoszech. Jedyna bliska jej osoba, która znajduje się niedaleko, to jej najlepsza przyjaciółka - trzy lata młodsza Elizabeth. Jest on...