Rozdział XXXII

989 75 12
                                    

Veronica wraz z niebieskookim siedzieli przy kuchennym stole, jedząc przygotowane przez mężczyznę na śniadanie naleśniki.

Tom, wciąż będący zmieszany swoimi wczorajszymi przemyśleniami, co chwilę przyglądał się kobiecie. Ona natomiast, czując na sobie jego spojrzenie, odwzajemniała je. Właśnie w takich momentach niebieskie tęczówki kierowały się za kuchenne okno i podziwiały cały widok zza niego.

Ich spojrzenie jednak połączyło się na dłużej, kiedy usłyszeli charakterystyczny dzwonek do drzwi. Byli zdziwieni, gdyż przedwczesny powrót Toma i Elizabeth był wręcz niemożliwy, a listonosz, który codziennie przynosił listy i inne paczki, proprostu zostawiał je pod domem.

- Otworzę - chrząknął mężczyzna, czując się skrępowany ciągłą i nieprzerywalną wymianą spojrzeń.

Wstając, poprawił on swoją niebieską bluzkę oraz przeczesał włosy. Ruszył powolnym krokiem w stronę wejścia do domu Hollanda, czując na sobie przeszywające spojrzenie brunetki.

Kiedy tylko pociągnął za klamkę, zauważył znajomą mu z planu twarz, asystenta właściciela domu. Zmarszczył brwi, domyślając się, że młodszy aktor nie powiadomił swojego przyjaciela o planowanym wyjeździe, a utwierdziło go w tym przekonaniu zdziwiony wzrok Harrisona, który oderwał się od ekranu swojej komórki.

- Cześć - powiedział Osterfield, przechylając głowę w bok i również marszcząc swoje brwi - Jest Tom?

- Wyjechał - odpowiedział, chcąc jak najszybciej wracać do kuchni, aby w ciszy i spokoju przyglądać się niskiej brunetce.

- A co ty tu robisz? - podniósł brwi, a ton jego głosu mimo w miarę niemiłego zdania, nie wykazywał niechęci do drugiego mężczyzny.

- Veronica miała podlewać kwiatki, ale złamała nogę, więc opiekuję się nimi i nią - wytłumaczył, a blondyn stojący naprzeciwko niego lekko otworzył usta i wziął głęboki oddech.

- Veronica złamała nogę? - powtórzył, a Tom szybko zauważył na jego twarzy zmartwienie, które lekko go zaniepokoiło. Mimo wszystko pokiwał głową, a chwilę później został odepchnięty ramieniem na bok, przez wchodzącego do domu chłopaka.

Uniósł brwi, patrząc na wchodzącego w głąb domu blondyna, który patrząc w kierunku kuchni, energicznie do niej wszedł.

Przez chwilę stał w jednej pozycji, lecz słysząc ciepłe powitanie Veronici z nowo przybyłym, szybko zamknął drzwi i poszedł do pomieszczenia, w którym się znajdowali.

Stanął w drzwiach, kiedy wchodząc do kuchni, zauważył brunetkę, która tkwiła w mocnym uścisku chłopaka, który zresztą odwzajemniła.

- Jak to się stało? - zapytał, lekko ją od siebie odsuwając, jednak wciąż trzymając dłonie na jej talii, co zupełnie nie było jej potrzebne w utrzymaniu równowagi, a jedynie wprawiało Toma w zazdrość.

- Podlewałam te kwiatki nad schodami i spadłam z drabiny - zaśmiała się lekko, co spowodowało lekki uścisk serca niebieskookiego, który postanowił przerwać ich, długo już według niego trwające, przywitanie.

Harrison pokręcił głową i znów mocno przyciągnął kobietę do swojej klatki piersiowej. Tom szybko przeanalizował sytuację i lekko się uspokoił, kiedy przypomniał sobie o różnicy wieku między tą dwójką, gdyż blondwłosy chłopak był młodszy od czarnookiej.

Chwilę później pojawiła się również myśl o ich różnicy wieku, wynoszącej cztery razy więcej niż Osterfielda i brunetki.

Odchrząknął zirytowany, widząc, że ich przytulas trwa naprawdę długo. Harrison szybko oderwał się od kobiety i widząc spojrzenie Toma, pomógł jej usiąść na krześle, traktując ją przy tym, jakby była zrobiona z porcelany. Wiedział, że kobieta woli być niezależna i był pewien, że odtrąci jego pomocną dłoń. Jednak poczuł okropny ból, kiedy przyjęła jego pomoc, a do tego, siedząc już na krześle, zachichotała cicho.

Wszyscy usiedli przy stole, a Tom próbował za wszelką cenę opanować te dziwne uczucia, które towarzyszyły mu, patrząc na zmartwionego blondyna i uśmiechniętą Veronicę.

- Wróciłem z Los Angeles i nie wiedziałem, że Tom gdzieś pojechał - powiedział, patrząc na brunetkę, a obserwujący go Tom zacisnął zęby, widząc jego rękę lądującą na drobnej dłoni czarnookiej- Wiesz o tej sytuacji z Olivią, prawda? - zapytała, zabierając swoją rękę i poprawiając niesforne kosmyki włosów, które opadły na jej czoło. Niebieskooki odetchnął ciężko, prostując plecy i opierając je o krzesło.

- No tak - kiwnął głową jej rozmówca, kiedy lekko zmieszany nagłą reakcją kobiety, odsunął się na krześle. Hiddleston nie mógł powstrzymać małego uśmiechu, który bardzo cisnął mu się na usta. Ulżyło mu, kiedy zobaczył reakcję kobiety i miał nadzieję, że Harrison nie będzie szukał już z nią żadnego kontaktu fizycznego.

- Po tym wszystkim postanowili wyjechać na jakiś czas - uśmiechnęła się do niego, co obydwaj mężczyźni również uczynili.

- Wiesz, ja i tak przeważnie tutaj spędzam bardzo dużo czasu... - zaczął niepewnie, patrząc na Toma, który wziął głęboki wdech - Więc może to ja tutaj zostanę i ci pomogę. Ty będziesz mógł się zająć swoimi sprawami. Na pewno coś masz, a ja bardzo chętnie spędzę z Veronicą trochę czasu.

- Ja też bardzo chętnie spędzam czas z Veronicą - drgnął lekko, wiedząc, że i tak o wszystkim zdecyduje kobieta.

- Spokojnie Hazz - powiedziała brunetka, marszcząc lekko brwi - Dajemy sobie radę. Zresztą ja nie potrzebuje pomocy, a ty jesteś jeszcze bardziej opiekuńczy i natrętny niż Tom - zaśmiała się, posyłając niebieskookiemu uroczy uśmiech - A uwierz, to nie jest łatwe do przebicia.

- Na pewno? - zapytał, patrząc prosto w jej oczy. Tom przewrócił oczami, widząc, że czarnooka nie myliła się, mówiąc o jego byciu natrętnym.

- Tak - pokiwała głową, wykonując ten sam gest co aktor, a jedyną różnicą był lekki uśmiech na jej twarzy. - Oczywiście miło będzie, jeśli będziesz nas odwiedzał, ale nie potrzebuje dwóch nianiek. Bo wątpię, że Tom nagle przestanie tu przychodzić.

Spojrzeli na siebie, a Tom poczuł, że wygrał tę małą wojnę z drugim mężczyzną. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie, a kobieta jasno widziała ulgę wypisaną na jego twarzy, jednak pozostawiła to bez żadnego komentarza.

Lasagne & Tea || Tom Hiddleston Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz