- Czy ty umiesz alfabet? - zapytała Elizabeth, przekładając w poprawnej kolejności książki, które przed chwilą ułożyła tam Veronica.
- Jestem zmęczona - jęknęła czarnooka, siadając na fotelu przyjaciółki i odchylając się do tyłu.
- Co się z tobą dzieje przez ostatnie dni? - zapytała brunetka, patrząc na drugą wykończoną kobietę - Chyba Tom wyjeżdżając, wziął ze sobą całą twoją energię.
- Chyba tak - szepnęła, zamykając oczy i biorąc głęboki oddech. Słyszała kroki Liz zmierzające w jej stronę, jednak ostatnią rzeczą, której się spodziewała, było dostanie gruba książka po głowie. Kobieta syknęła z bólu, patrząc pytająco na przyjaciółkę.
- Maksymalnie dwa walone tygodnie i on wróci, a teraz rozmawiasz z nim częściej, niż jak był w Londynie - powiedziała, rozkładając ręce i wracając do swoich obowiązków. Kiedy tylko zniknęła z pola widzenia Veronici, na jej twarzy pojawił się uśmiech. Udawała ona jedynie złą, a w głębi serca cieszyła się, że jej przyjaciółce zaczęło na kimś zależeć.
- Masz rację - stwierdziła, mówić głośniej zauroczona kobieta i odeszła dalej do półek, obok których leżało mnóstwo kartonów. - Tym razem się nie pomylę! - krzyknęła z zupełnie innym tonem głosu niż jeszcze przed chwilą, zupełnie jakby uderzenie książka w głowę coś przestawiło.
Elizabeth pomachała lekko głową z lekkim uśmiechem i wzięła się za swoją pracę. Już od paru dobrych godzin rozkładały książki po półkach nowo wynajętego lokalu przez jej poprzednia księgarnie. Oczywiście nikt inny prócz niej nie mógł się zjawić, więc poprosiła czarnooką, aby ta pomogła jej we wszystkim. Nawet sami właściciele mimo zapowiedzi nie przyszli, co było tylko potwierdzeniem jej dawnych słów, że ta księgarnia leży tylko i wyłącznie w jej rękach.
~~~~~
- Za tydzień wracam - powiedział Hiddleston, podrzucając w swoich rękach małą czerwoną piłeczkę antystresową, podczas rozmowy na Facetime z Hollandem, Elizabeth i Veronicą.
Kobiety siedziały owinięte w czarno biały koc na łóżku Liz, a przed nimi leżał otwarty laptop. Na ekranie można był o widać dwójkę mężczyzn, którzy zerwali się z małej imprezy, żeby porozmawiać z dziewczynami.
- A ja trochę dłużej - powiedział brązowooki, puszczając pocieszający uśmiech do swojej dziewczyny. - Ale no, co dzisiaj robiłyście?
- Veronica pomagała mi wykładać książki w nowej bibliotece - odpowiedziała niebieskooka, opierając swój podbródek o dłoń i cicho ziewając - Następnym razem ja rozłożę wszystko sama, a ty będziesz ewentualnie karty układać - zaśmiała się, patrząc na przyjaciółkę, która jedynie pomachała zrezygnowanie głową.
- Co się stało? - powiedział, śmiejąc się brunet, który widział uśmiech swojej dziewczyny.
- Niektóre książki były ułożone nie w kolejności alfabetycznej i były to głupie błędy, typu n przed m i tak dalej - powiedziała z uśmiechem, kręcąc głową i patrząc na zawstydzoną ciemnooką. - Ale później już się ogarnęła i było dobrze, może to po prostu, że zmęczenia - wytłumaczyła, nie chcąc już bardziej zawstydzać Veronici, zwłaszcza, a w towarzystwie Toma.
Dobrze pamiętała, kiedy to właśnie dziewczyna bardzo często ratowała jej reputację, kiedy ta przypadkowo powiedziała coś głupiego przy Hollandzie na początku ich znajomości.
- Dobra my już kończymy i wracamy do chłopaków na dół, a wy idźcie spać - stwierdził Hiddleston, patrząc jak oczy niskiej brunetki powoli się zamykały - Dobranoc.
Kiedy każdy się pożegnał, rozłączyli się i zeszli po schodach do wielkiego salonu w domu, który wspólnie z paroma innym i aktorami wynajęli.
- Wreszcie wróciliście - powiedział Robert, posyłając im uśmiech z kanapy, kiedy tylko przekroczyli próg pomieszczenia. - Coś nowego, ktoś w ciąży? Mam nadzieję, że nie zostanę tak szybko wujkiem Holland.
- Nie spokojnie, nic nowego - zaśmiał się brązowooki, siadając na jednym z foteli. Na przeciwko niego usiadł Hiddleston, który zamyślony wbił wzrok w podłogę.
- A ty co masz takie iskierki w oczach, co? - zaśmiał się Hemsworth, który już po usłyszeniu jednej rozmowy niebieskookiego z Veronicą, wiedział że ten jest w niej zauroczony.
- Veronica? - zapytał, przekrzywiając głowę Benedict i patrząc zdziwionym wzrokiem na mężczyznę.
- Oczywiście, że tak - odpowiedział mu Chris, który w tym temacie bardzo się ożywiał - Gdybyście słyszeli jego zakochany śmiech podczas rozmowy, jego zakochany wyarz twarzy, jego.. jego - mówił udawanym dramatycznym głosem, jednak kiedy nie mógł nic więcej wymyślić najzwyczajniej w świecie wybuchł śmiechem. Zaraz za nim w salonie rozbiegła się fala śmiechu, co nie zostało jedynie odwzajemnione przez mężczyznę, będącego tematem rozmowy.
- Myślałem, że wolisz bardziej uporządkowane, a ona... - zastanowił się jak odpowiednio ubrać słowa, aby nikogo nie urazić Cumberbatch, po czym kontynuował - Noc nie wydawała się do końca ogarnięta po naszych spotkaniach.
- Jak się ją bliżej pozna to jest zupełnie inna - powiedział szybko Hiddleston, czując w sercu lekki ukucie. Mimo, że wiedział że jego przyjaciel nie miał nic złego na myśli, temat kobiety był dla niego zbyt delikatny.
- Pewnie, rozumiem - kiwnął głową, posyłając mu przyjazny uśmiech. Wiedział, że ludzie na pierwszy rzut oka mogą zdawać się zupełnie inni, więc postanowił zaufać słową drugiego aktora.
- Veronica ci się podoba - powiedział jednak po chwili ciszy Holland, przymrużając lekko oczy i prychając śmiechem.
- Coś w tym złego? - zapytał lekko zmieszany niebieskooki, marszcząc lekko brwi.
- Nie, zupełnie nic - brunet posłał mu uśmiech i lekko przekrzywił głowę - Jak coś to z chęcią pomogę
CZYTASZ
Lasagne & Tea || Tom Hiddleston
Fanfic25-letnia Veronica to samotna weterynarz mieszkająca w Londynie. Rodzina dziewczyny mieszka w jej ojczystym kraju - Włoszech. Jedyna bliska jej osoba, która znajduje się niedaleko, to jej najlepsza przyjaciółka - trzy lata młodsza Elizabeth. Jest on...