Rozdział XXII

1K 77 11
                                    

- Dobra, pamiętasz, co masz robić? - zapytała, mierząc Toma zdenerwowanym spojrzeniem. Mężczyzna obrany był w granatowy zestaw garniturowy, który według kobiety idealnie do niego pasował.

- Tak - westchnął głęboko, zdziwiony tym, że zgodził się na udział w jej planie.

Kobieta wystawiła do niego rękę z małym czarnym urządzeniem, a on bez zastanowienia włożył je do kieszonki w wewnętrznej płachcie swojej marynarki. Spojrzał na kobietę, która z powrotem wsiadła do jego auta, życząc mu powodzenia.

Po chwili wpatrywania się w nią kiwnął do niej głową i ruszył w stronę wielkiego szklanego budynku, który do niedawna był miejscem pracy blondynki. Przeszedł przez obrotowe drzwi, uważnie się rozglądając i obserwując wszystkich po kolei. Natychmiast poczuł na sobie skupiony wzrok przechodzących w różne strony ludzi oraz jego głównego celu - recepcjonistki.

Poczuł rozchodzące się po jego ciele gorąco, kiedy tylko stanął naprzeciw niej przy wielkim hebanowym blacie, który ich oddzielał.

- Dzień dobry - przywitał się kulturalnie, posyłając w jej stronę jeden ze swoich uśmiechów, który nie należał do szczerych, mimo że tak wyglądał. Czuł się w tym momencie tak samo, jak podczas nagrywania jakiegoś filmu, tylko teraz wiedział, że wszystko musi być perfekcyjnie i nie może się pomylić.

- Dzień dobry - odwzajemniła jego uśmiech, na co odetchnął z ulgą, że dała się nabrać na jego grę. - W czym mogę pomóc? - zapytała, przygryzając wargę. Niebieskooki wiedział, że kobieta go zna, a to jedynie ułatwiało mu załatwienie wszystkiego w szybkim tempie.

- Chciałbym pomówić z dyrektorem wydziału graficznego - powiedział, po czym stanął wyprostowany, kiedy recepcjonistka zrobiła dziwną minę. Poczuł lekki stres, kiedy zauważył na jej twarzy zwątpienie.

- Był pan umówiony? - zapytała, mimo że znała odpowiedź na tę pytanie. Spojrzała na niego, opierając dłonie o swoje biurko i grzecznie się uśmiechnęła.

Niebieskooki przełknął ślinę, odczuwając coraz większy stres całą tą sytuacją. Rozejrzał się wokół, po czym jego wzrok ponownie padł na stojącą przed nim kobietę. Poprawił płachty swojej marynarki oraz pochylił się lekko w jej stronę tak, aby tylko ona mogła usłyszeć jego słowa.

- Muszę przyznać, że nie - szepnął, patrząc jej prosto w oczy - Ale to bardzo ważna sprawa i mam nadzieję, że nie będzie z tym większego problemu - uśmiechnął się, po raz kolejny prostując swoje umięśnione plecy i zlustrował młodą kobietę fascynującym spojrzeniem.

- Pan Frank ma godzinną przerwę, więc myślę, że znajdzie dla Pana chwilę - powiedziała cała zarumieniona i biorąc telefon do ręki, wybrała jakiś numer.

Już po chwili między nią a prawdopodobnie byłym szefem Olivii toczyła się żywa rozmowa. Słyszał, tylko jak przedstawiła mu sytuację i obiecała, że zajmie to tylko chwilę.

- Drugie piętro, korytarz w prawo potem znów w prawo i szóste drzwi po lewej stronie - uśmiechnęła się kobieta, odkładając słuchawkę na ciemny blat - Jakby miał Pan problem z dotarciem to proszę pytać ludzi przechodzących, będą wiedzieć.

- Dziękuję pani bardzo - odparł, po czym wziął jej rękę leżącą na biurku i ucałował jej wierzch - Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy - uśmiechnął się półgębkiem, kiedy tylko uświadomił sobie, że wczuł się w swoją rolę.

Ruszył w stronę windy, znajdującej się na środku całego holu i cały czas czuł na sobie spojrzenie recepcjonistki. Wszedł do przestronnej windy, która tak samo, jak reszta budynku była zrobiona ze szkła i wcisnął przycisk z wygrawerowaną dwójką. Oprócz niego w pomieszczeniu znajdowało się kilku innych ludzi ubranych bardzo formalnie, którzy skupili całą swoją uwagę na nim.

Lasagne & Tea || Tom Hiddleston Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz