- No chodź malutki - powiedziała do psa, który machając ogonem, wskoczył na kanapę, tuż obok niej. - Dzwonił Tom i zaraz po ciebie przyjadą, wiesz? - spytała drapiąc go za uszami oraz całując lekko w czoło.
Czarnooka kobieta już od samego rana, przygotowywała małego psiaka. Kiedy obudził się w jej domu, przeżył lekki szok, z którego otrząsnął się po zobaczeniu Veronici, siedzącej obok niego.
Kot brunetki, w przeciwieństwie do niej, nie był ju tak zadowolony z nowega kompana w domu. Kiedy tylko Veronica wchodząc do domu położyła szczeniaka na kanapie w salonie, Monte znalazł się przy niej. Pierwszą reakcją było syczenie, które było trudne do opanowania, a skończyło się w momencie, kiedy kobieta zaprowadziła kota do innego pokoju, z którego słyszała wściekłe miauczenie połączone z burczeniem.
Następnego dnia, po wybiciu kotu z głowy chęci mordu, patrząc przez wielkie ona salonowe, ujrzała ciepłe słońce, zachęcające do wyjścia na zewnątrz. Dziewczyna zaplanowała w tedy wypuścić Sonica na swój mały ogródek, znajdujący się za domem. Nie spodziewała się jednak, że Tom przyjedzie aż tak wcześnie, że najzwyczajniej nie zdąży tego zrobić.
Po chwili, którą spędziła na zabawie z psem, usłyszała głośne pukanie do drzwi. Domyśliła się, że był to niebieskooki aktor, któremu wczoraj, po powrocie do domu, napisała wiadomość ze swoim adresem, na wszelki wypadek, gdyby nie pamiętał go, po statnim przyjeździe.
Ruszyła w kierunku wejścia do domu, a mały pies podreptał niepewnie za nią. Kiedy stanęła przy drzwiach, przytulił się on do jej nogi, zaparcie patrząc na wielkie antypożarowe drzwi, tak jakby chciał wywiercić w nich dziurę.
Przekręciła zamek w drzwiach, a jej oczom ukazał się wysoki blondwłosy mężczyzna wraz z małą dziewczynką.
- Dzień dobry - przywitała się grzecznie dziewczynka patrząc to na uśmiechniętą kobietę, a to na małego pieska, który widząc znajome mu już twarze zaszczekał, machając radośnie ogonem.
- Dzień dobry - odpowiedziała jej kobieta przyglądając się im chwilę - Wejdźcie, śmiało - otworzyła szerzej drzwi, samej stając za nimi.
Kiedy tylko przekroczyli próg jej mieszkania, czarnooka przywitała się również z Tomem. Zanim oddalili się do przestronnego salonu, niebieskooki pomógł dziewięcioletniej dziewczynce w zdjęciu jej żołtej bluzy, zakładając ją na wieszak naścienny.
- Chcecie coś do picia? - spojrzała na nich pytająco, lekko się uśmiechając.
- Chętnie napiję się herbaty - odwzajemnił jej uśmiech blondyn - A ty czego się napijesz? - przykucnął przy dziewczynce, posyłającej mu znaczące spojrzenie, na które mężczyzna westchnął kręcąc głową - Masz może jakiś sok? - spytał, uśmiechając się półgębkiem.
- Oczywiście, może być pomarańczowy? - pochyliła się lekko w ich stronę, chowając swoje dłonie między zaciśnięte kolana. Odpowiedziało jej jedynie nieśmiałe machanie głową blondynki.
- Poczekaj tutaj z Soniciem, a ja pójdę z Panią Veronicą do kuchni, dobrze? - odparł mężczyzna prostując swoje długie nogi.
Dopiero teraz czarnooka przyjrzała się mu, jak i niebieskookiej, lepiej. Wysoki mężczyzna ubrany był w zwykłe dżinsowe spodnie, idealnie pasujące do białego T-shirtu. Dziewięciolatka natomiast miała na sobie czerwoną spódniczkę wraz z niebieską bluzeczką.
- A będę mogła pogłaskać kotka? - spuściła wzrok na swoje buty oraz, machając swoją nogą, tworzyła na jasnych panelach przeróżne kształty.
- Oczywiście, nie bój się go, tylko wygląda groźnie, ale nie gryzie, potulny z niego kocur - zaśmiała się patrząc na kota, który siedząc na oparciu wielkiej kanapy, przyglądał się ludziom, którzy odważyli się wejść na jego teren.
- Elizabeth mówiła, że ten kot jest gorszy od samego diabła - wyszeptał niebieskooki, patrząc przez wejście do kuchni na blondwłosą, zaraz po tym jak razem z Veronicą weszli do nowocześnie urządzonej kuchni. - W sensie wiesz, nic się nie stanie jak ugryzie małą, najwyżej trochę płaczu, ale zdziwiło mnie aż tak odmienne zdanie. - zaśmiał się, co brunetka odruchowo odwzajemniła.
- To, że nie lubi Elizabeth, nie znaczy, że nie lubi wszystkich. - przewróciła oczami nalewając wody do elektrycznego czajnika - Zraziła się do niego po pierwszym spotkaniu i dramatyzuję - odparła, po czym wyciągając białą filiżankę, wsypała do niej zioła zielonej herbaty.
Mężczyzna słuchał historii o pierwszym, jak to ujęła niska brunetka - starciu jej kota z Liz. Podczas całej opowieści, kobieta kręciła się po kuchnia, podążając przy krawędzi blatu, a on nawet na moment nie oderwał od niej wzroku.
W momencie, w którym pochyliła się aby sięgnąć po łyżkę, która chwilę wcześniej upadła jej na ziemię, z wielkim trudem - odwrócił wzrok.
- No i jakoś tak wyszło, że się nie polubili - skończyła mówić prostując się i odwracając w jego stronę. - Idziemy do salonu? - zapytała przyglądając mu się uważnie, a on dopiero teraz zauważył, że jego herbata zdążyła się już zrobić.
- Tak, pewnie - udając, że jego chwila zamyślenia nie miała w ogóle miejsca, a tym bardziej moment, w którym jego wzrok skierowany był na jej jędrne pośladki. Mimo, iż wiedział, że nie było to kulturalne, nie mógł się powstrzymać przed przywołaniem tego obrazu, tego ułamka sekundy, w którym jeszcze nie uświadomił sobię jak niestosowne było jego zachowanie.
Wchodząc do salonu zauważyli jak dziewięciolatka, siedząca na kanapie, jedną ręką głaskała szczeniaka leżącego tuż przy jej nodze, a drugą kota śpiącego na jej kolanach.
- Wujku, widzisz? Sam przyszedł położyć mi się na nogach - szepnęła, jakby niechcąc obudzić mruczącego kocura.
CZYTASZ
Lasagne & Tea || Tom Hiddleston
Fanfiction25-letnia Veronica to samotna weterynarz mieszkająca w Londynie. Rodzina dziewczyny mieszka w jej ojczystym kraju - Włoszech. Jedyna bliska jej osoba, która znajduje się niedaleko, to jej najlepsza przyjaciółka - trzy lata młodsza Elizabeth. Jest on...