- Wyspałaś się? - zapytał Tom, wchodząc do przestronnego pokoju, który od wczoraj zajmowała brunetka.
Siedziała ona na rogu wielkiego łóżka, ubrana w krótkie czarne spodenki i białą luźną bluzkę. Spojrzała na niego zmęczonym wzrokiem, a on szybko zauważył ciemne wory pod jej oczami.
- Czyli nie - uśmiechnął się, biorąc kule, które stały obok łóżka i podchodząc do niej. Podał je jej i po tym, jak pomógł jej wstać na równe nogi, kontynuował - Pomogę Ci dojść do łazienki. Jak wyjdziesz, to mnie zawołaj i pomogę Ci zejść ze schodów. Ja idę zrobić nam śniadanie.
- Umiem chodzić Tom - odparła, po czym zacisnęła swoje zęby. Nienawidziła być od kogoś zależną, a zwłaszcza w momencie, kiedy mogła coś zrobić.
Ruszyła w stronę wyjścia z pokoju, a niebieskooki gwałtownie drgnął, łapiąc ją za ramię, aby asekurować ją i złapać, gdyby tylko straciła równowagę. Kobieta zatrzymała się, patrząc na niego z lekkimi pretensjami.
- Dam radę sama - stwierdziła, wyrywając dłoń spod jego uścisku i podążając w stronę swojego celu. - Jak będę miała schodzić po schodach, to cię zawołam.
- Niech Ci będzie - westchnął, wychodząc razem z nią z pomieszczenia - Ale uważaj.
Brunetka przewróciła jedynie oczami i już po chwili zniknęła za drzwiami do łazienki w domu Hollanda. Niebieskooki patrzył przez chwilę na szare drzwi łazienkowe, po czym kręcąc głową, zbiegł po schodach i ruszył w kierunku kuchni.
Zatrzymał się dopiero przy wielkim blacie, zastanawiając się, co mógłby przygotować. Stwierdził, że początkowo wstawi wodę na herbatę dla siebie samego, gdyż dla Veronici specjalnie kupił sok pomarańczowy, kiedy udał się z samego rana do marketu.
Spojrzał na biały zegar wiszący nad wejściem do kuchni i widząc godzinę, oznaczającą wczesne południe, stwierdził, iż było już za późno na śniadanie.
Podszedł do wielkiej lodówki i wyjął potrzebne mu składniki. Ułożył wszystko na blacie, w takiej kolejności, aby wiedzieć, co musiał po kolei przygotować.
Robił wszystko zgodnie z przepisem, znajdującym się na opakowaniu z sosem. Kiedy tylko znalazł to w sklepie, wiedział, że będzie to idealny obiad dla dziewczyny. W końcu lazania była daniem Włoskim.
Obliczył, że jeśli się pospieszy to przygotowanie wszystkiego zajmie mu około pół godziny. Miał nadzieję, że kobieta zdąży przyjść jeszcze, gdy danie będzie ciepłe. Z jednej strony czarnooka nie malowała się, co zauważył już dawno, jednak wiedział, że poranna rutyna kobiet potrafi być długa nawet bez tego.
Układał wszystko w głębokim naczyniu na zmianę płaty makaronu i sos z mięsem, poświęcając temu całe swoje skupienie. Było to u niego bardzo częste, nawet do najłatwiejszych czynności przykładał jak najwięcej uwagi.
Idealnie w momencie wstawienia wszystkiego do piekarnika, usłyszał wrzenie wody. Zalał swoją czarną herbatę i dodał do niej trochę mleka. Robiąc to, na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, czując cudowny zapach tej mieszanki.
Usiadł z filiżanką przy stole, czekając na kobietę oraz danie pieczące się w piekarniku. Stukał palcami o powierzchnię stołu, czekając cierpliwie na jakikolwiek dźwięk, który miałby się rozprzestrzenić po domu - albo wołanie kobiety, albo pikanie piekarnika.
- Tom! - usłyszał krzyk Veronici, która wyszła właśnie z łazienki. Natychmiast wstał, krocząc szybko w stronę schodów. Kiedy stanął przed nimi, na samej górze zauważył czarnooką, która oprócz uczesania włosów, jedyne co zrobiła, to ubrała się w strój codzienny. Miała na sobie krótkie granatowe spodenki i białą bluzę ze zdjęciem, na którym mężczyzna zauważył jej twarz. Szybko się domyślił, że było to jej zdjęcie rodzinne.
Wszedł po schodach i kiedy tylko stanął obok niej, przełożył jej rękę przez swoje ramiona. Drugą dłonią złapał ją za talię, aby w razie czego ją asekurować.
Powoli schodzili razem na sam dół, a brunetka z każdym stawianym krokiem czuła się coraz gorzej. Doskonale wiedziała, że sama dałaby radę, ale również zdawała sobie sprawę z tego, że Tom nie pozwoli jej tego zrobić samej.
- Wiesz, że tutaj też bym sobie poradziła? - zapytała, już samodzielnie kierując się w stronę kuchni.
- Nie chciałbym, aby znowu coś Ci się stało - odpowiedział jej, uśmiechając się lekko na jej przewrócenie oczami.
- Byłam zmęczona, było wcześnie i jakoś tak wyszło - wzruszyła ramionami, siadając przy kuchennym stole - Zrobiłeś lazanie? - uśmiechnęła się, przyglądając się szybie od piekarnika.
- Z tego, co wiem, to dzisiaj też jesteś zmęczona - posłał w jej stronę uszczypliwy uśmiech, a ona zaśmiała się, zdając sobie sprawę, jak szybko wykorzystał jej słowa przeciwko niej. - I tak, mam nadzieję, że lubisz.
- Oczywiście, że lubię - zaśmiała się, przyglądając się jego uśmiechniętej twarzy. Mężczyzna również jej się przyglądał, jednak po chwili otrząsnął się z zamyślenia i podszedł do lodówki.
- Byłem dzisiaj w sklepie i kupiłem trochę rzeczy - powiedział, nalewając do szklanki jej ulubiony sok pomarańczowy. - To akurat wiem, że lubisz. - zaśmiał się, kładąc napój naprzeciwko kobiety, która natychmiast wzięła parę łyków.
Przy wielu ich spotkaniach zauważył, że czarnooka piję lub zamawia ten właśnie napój. Często, kiedy byli u Elizabeth i Toma, a niebieskooka dawała jej ten sok, brunetka uśmiechała się szeroko i piła wszystko naraz. To mniej więcej było jego celem - wywołać uśmiech na jej twarzy.
CZYTASZ
Lasagne & Tea || Tom Hiddleston
Fanfiction25-letnia Veronica to samotna weterynarz mieszkająca w Londynie. Rodzina dziewczyny mieszka w jej ojczystym kraju - Włoszech. Jedyna bliska jej osoba, która znajduje się niedaleko, to jej najlepsza przyjaciółka - trzy lata młodsza Elizabeth. Jest on...