Rozdział VIII

1.4K 77 4
                                    

- Przysięgam, to był najdłuższy tydzień w moim życiu - westchnęła niebieskooka, siadając obok swojej przyjaciółki.

  Niecałą godzinę temu, kobieta wróciła z lotniska, na które pojechała tylko i wyłącznie po to aby razem z Tom'em pożegnać się z przyjaciółmi.

- Nie dziwię ci się, codziennie musiałaś dla nich gotować albo po nich sprzątać - powiedziała popijając swoje słowa sokiem pomarańczowym, który chwilę wcześniej podała jej Elizabeth.

- Widzisz! Ty masz problem z takimi rzeczami na codzień, i to dla samej siebie, a ja wszystko robiłam razy siedem - zaśmiała się brunetka, co jej towarzyszka odruchowo odwzajemniła - zwłaszcza ze sprzątaniem, ja się boję, że pewnego dnia wychodujesz nowy ekosystem.

- No bez przesady, obiecuję, że jak tylko zobaczę, że coś się rusza to natychmiast to wyrzucę - odpowiedziała swojej przyjaciółce, pokazując przy tym swoje białe zęby.

  Ten wieczór postanowiły spędzić we dwie, aby obejrzeć razem filmy, pograć w gry i oczywiście poplotkować. Obydwie uwielbiały ten czas, gdy razem, świetnie się rozumiejąc, mogły rozmawiać na temat osób, które są dla nich irytujące bądź, bez jakichkolwiek powodów, ich nie lubią.

Zawsze siadały wtedy na łóżku, ewentualnie podłodze, w domu jednej z kobiet, okrywały się kocami i toczyły rozmowy, którym nigdy nie było końca, a były przerywane jedynie przez popijanie napoju, podjadanie przekąsek oraz finalnie przez otaczające je zmęczenie. Mimo, iż potrafiły cały czas powtarzać jeden temat, nigdy on się im nie nudził, nieraz zastanawiały się czemu stare wydarzenia są tak interesujące lub śmieszne, przy tym gdy potrafiły powtarzać je sobie codziennie. Czarnooka, po przemyśleniu tej sprawy podczas jednej z nieprzespanych nocy, doszła do wniosku, że jeśli spędzą się z kimś miło czas, to nieważne, czy się milczy, powtarza ten sam temat, czy kłóci się ze sobą - atmosfera będzie tak przyjemna, że nie będzie przeszkadzać to w żadnym stopniu.

- Tak w ogóle, to po co oni przyjechali do Londynu? W sensie wiesz, rozumiem, że mają tyle kasy, że mogą sobie pozwolić, ale mają chyba co robić, mają rodziny, więc tak bez powodu? - spytała czarnooka, słuchając kolejnej historii z pobytu aktorów.

- Wiesz, nie powinnam ci tego mówić - zaczęła niebieskooka, mrużąc przy tym oczy  a Veronica już wiedziała, że kobieta będzie kontynuować - ale wiem, że nikomu nie powiesz.

- Niby po co miałabym to komukolwiek powiedzieć? - przerwała swojej przyjaciółce. Kiedy tylko usłyszała jej słowa zaczęła podejrzewać, że chodzi o jakieś nagrywki lub sprawy związane z filmem.

- Daj mi dokończyć to się dowiesz. - powiedziała szybko, i biorąc łyk mrożonej kawy, kontynuowała - Przyjechali aby nagrać jakiś film promujący wytwórnie Marvela. Tak naprawdę, to byli w Londynie trochę dłużej niż ten tydzień tylko w tedy wynajmowali hotel aby nikt o tym nie wiedział. Wiesz, fani znają wersję, że spotkali się aby spędzić że sobą czas, poniekąd tak było bo postanowili zostać trochę dłużej ale to nie było celem przyjazdu.

- I postanowili to spędzić u was abyś musiała latać wokół nich? - niska brunetka  zmarszczyła brwi, ukazując przy tym swoją lwią zmarszczke.

Przecież odtwórca roli Spider-Mana nie był jedynym, który mieszkał w Londynie. Prócz niego był jeszcze Hiddleston oraz Benedict.

- Chodzi o mieszkanie. Tom ma apartament, ale nie pomieściłby ich wszystkich. A Benedict mieszka w jakimś małym domku na przedmieściach, to w ogóle nie wchodzi w grę - wyjaśniła jej Lilibeth, przeglądając coś w swoim telefonie.

- No chyba, że tak - kiwnęła głową ze zrozumieniem.

- A tak w ogóle, to co o nich sądzisz? - kobieta odłożyła swój telefon na szafkę obok łóżka, wcześniej go wyłączając. Spojrzała na Veronice przechylając głowę delikatnie w bok, uśmiechnęła się.

- W sensie?

- No wiesz, tak ogólnikowo. Polubiłaś ich? Kogo najbardziej? A kto wie, może ktoś z nich ci się spodobał? - zaśmiała się widząc spojrzenie dwudziestopięciolatki.

Słowa przyjaciółki bardzo ją zdziwiły, znała mężczyzn dopiero parę dni. Z drugiej strony, podejrzenia Lilibeth nie były bezpodstawne, kobiecie bardzo szybko potrafił ktoś wpaść w oko, i tak samo szybko "wypaść".

Czarnooka była trwała w swoich uczuciach ale bardzo często źle je odczytywała. Od sytuacji, w której przez to złamała serce jednego chłopaka, była o wiele bardziej uważna. Kobieta mimo, iż potrafiła być uszczypliwa i lekko wredna, nie chciała aby ktoś czuł się przez nią źle - wszystko co robiła było na zasadzie żartów, a miłość i zauroczenie nie należało do tematów, z których można się śmiać czy raczej wyśmiewać.

- Będę udawać, że nie słyszałam tego ostatniego. Jeśli chodzi o lubienie, to każdy z nich jest sympatyczny i bardzo fajny. Ale tak na przodzie są chyba Chris, Tom i Robert. - zastanowiła się czy na pewno nie pominęła nikogo, ale szybko zganiła się za to gdyż gdyby z kimś jeszcze dogadała by się lepiej to przyszedłby jej pierwszy na myśl - Reszta jest też fajna ale z nimi chyba najprzyjemniej mi się rozmowiało.

- A o czym z nimi rozmawiałaś? - spytała z wymownym uśmiechem, a Veronica od razu zrozumiała co chodzi po głowie jej towarzyszki

- Z Robertem i Chrisem to głównie o kotach i pracy, mojej i ich, a z Tomem to różnie. Od pracy, zwierząt, muzyki, filmów, no tak o wszystkim - widząc poszerzający się uśmiech Lilibeth natychmiast wtrąciła - Nawet o tym nie myśl.

- Ale czemu! - krzyknęła z uśmiechem - Ty jesteś singielką, on jest singlem. Do tego się dogadujecie. Z resztą, wiem, że już zaczyna brakować Ci kogoś! - zaczęła śmiać się jeszcze bardziej będąc pod morderczym spojrzeniem czarnych oczu.

- Ale ja go prawie nie znam - odpowiedziała jej dziewczyna, lecz kąciki jej pełnych ust poszły minimalnie w górę. Nigdy nie potrafiła powstrzymać obojętnej miny gdy Liz zanosiła się śmiechem.

- To go poznasz - stwierdziła, nie widząc żadnego problemu niebieskooka. Niższa brunetka widziała, że w jej głowie tworzy się tajemny plan.

- Jak będę miała go poznać to go poznam, nie ingeruj w to. Ja nie chcę na razie nic robić w tym kierunku, a pamiętaj o losie kobiety decyduje miłość, na jaką się godzi - zacytowała Włoskie przysłowie, patrząc w oczy swojej towarzyszki.

Dla czarnookiej włoska tradycja, przysłowia czy poglądy były bardzo ważne, więc przy każdej okazji wypominała komuś jej pochodzenie bądź, tak jak w tym przypadku, cytowała mądrości.

- Na razie - bardziej stwierdziła niż spytała Lili

- Nie łap mnie za słówka - przygryzła lekko wargę kładąc się na łóżku oraz układając w taki sposób aby widzieć brunetkę. Dziewczyna aktora posłała jej wymowne spojrznie, które zostało zrozumiane natychmiast - Tak, na razie! - krzyknęła rozkładając bezradnie ręce w akompaniamencie czystego  śmiechu przyjaciółki.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Maraton!
Przez dłuższy czas nie wstawiałam regularnie rozdziałów. W ramach rekompensaty przed jeden tydzień rozdziały będą pojawiać się codziennie! 🖤🖤🖤

Lasagne & Tea || Tom Hiddleston Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz