6. Wyjdę z własnej dupy, jak kij wyjdzie z twojego tyłka.

1K 92 27
                                    

„Anty sympatyzujesz to dwa słowa, 

dlatego łatwo pozbyć się jego pierwszej części, 

aby zrobiło się nieco bardziej niebezpiecznie"

Sharon Stone

Największym plusem Mission Beach jest to, że praktycznie całe leży nad morzem. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale w północno wschodniej Australii, jest Morze Koralowe, nad którym mam okazję mieszkać. Mam przed domem piękną plażę, ale czasem lubię fotografować te bardziej dzikie, znajdujące się niemal przy wyjeździe z miasta. Mam jedną swoją ulubioną, bo są tutaj najlepsze zachody słońca. Właśnie dzisiaj mam ochotę ją odwiedzić. Jest piątek, więc mam całe popołudnie na robienie zdjęć. Inni pewnie są na jakiś imprezach, ale podobno nie jestem wystarczająco fajna, aby imprezować i sama wezwałabym policję. Nie wiem, czemu, jeśli ktoś się dobrze uczy to dostaje przy okazji tyle innych etykietek. Moje imprezy to mój młodszy brat Cam i Allison. Cam jest o wiele bardziej popularny, niż ja, więc nie jest chętny do przewidywania ze mną w piątki. Pomimo tego, że jest ode mnie młodszy i to znacznie młodszy, to dobrze się dogadujemy.

Jednak gdy docieram na miejsce, okazuje się, że tym razem nie jest tu pusto. Widzę czerwonowłosego i resztę ekipy Luke'a. Nazywają ich postrachem miasta, mimo, że nigdy nie widziałam, żeby robili coś groźnego. Teraz po prostu siedzą w grupie, palą i piją. Patrząc na to, że są pełnoletni, ciężko nazwać to, czymś złym.

– Ty mnie naprawdę śledzisz! – krzyczy do mnie z drugiego końca plaży. Okej, brzmi to, jakby to było niewiadomo, jak daleko, ale ta plaża nie jest za duża.

– Powiedział facet pracujący u mojego ojca! – odkrzykuję – Jesteś takim bucem, że nigdy się nie witasz!

– Z twoich ust też nie wypada „cześć, jak się masz?" – zaciąga się papierosem.

O co chodzi z tymi fajkami? Czy one są jego trzecią ręką? Pracuje u mojego ojca, aby było go stać na fajki? Jak bardzo trzeba dać się poddać nałogowi, aby tak żyć?

– A kto to?

– To dziewczyna, co kupuje najdroższy makron w całym sklepie i poleciła go nam – mówi Mike – No i na dodatek chciała zapłacić za nasze zakupy.

– Zamknij się, Mike – warczy na niego Luke.

– Więc, do przyjaciół też się tak odzywasz? Kim ty myślisz, że jesteś...

– Spokojnie, Sharon, tak? – to Mike się odzywa – On już taki jest – klepie go w ramie.

– Skoro już mnie śledzisz, chcesz do nas dołączyć?

Patrzę po reszcie jego znajomych. Oni nie mają pojęcia kim jestem. Mike zna mnie z jeudje sytuacji, a ja jestem w stanie wymienić ich wszystkich imiona. Może nie nazwiska, ale to i tak więcej, niż w ich przypadku.

– Luke, chyba żartujesz... – jest tu też jego dziewczyna Chloe – Co miałby tu z nami robić?

– No właśnie, co miałabyś tu z nami robić.. – Luke powtarza po niej, co każe mi sądzić, że są do siebie, jednak bardziej podobni, niż różni – A co w ogóle tu robisz? Przyszłaś na jakąś schadzkę? – rozgląda się na boki, jakby szukał jakiegoś chłopaka. To nawet komplement, skoro sądzi, ze mogłabym się tu z kimś spotkać. No wiecie, ktoś mną zainteresowany... żałosne myślenie, totalnie żałosne.

– Przyszłam robić zdjęcia – pokazuję na mój aparat – Potrafisz?

Zaciąga się papierosem i intensywnie mi się przygląda.

– Jestem Scarlett – dziewczyna, która stoi pomiędzy nogami Caluma, przedstawia się, a nawet wyciąga rękę w moim kierunku. Znam jej imię, ale to całkiem miłe, więc odwdzięczam się tym samym.

– Hej, jestem Sharon – ściskam jej dłoń.

– Sharon Stone – mówi kpiącem głosem Luke – Wiesz, jej tata jest właścicielem garażu.

– O mój boże.. – łapię się za głowę – Czy ty kiedykolwiek wychodzisz z własnej dupy?

Otwiera szeroko usta z zaskoczenia. Nawet nie wiem, czemu to mówię, po prostu brakuje mi już logicznych argumentów albo, jakichkolwiek.

– Papierosy wypaliły ci mózg? – może teraz brzmię, jak przyszła pani doktor, którą, co prawda nie będę. Czy to w ogóle możliwe, aby papierosy wypalały mózg? Chyba tak.

– Kochanie..

– Teraz to chyba sobie żartujesz! – wybucham śmiechem – Czy my jesteśmy w tanim romansie?!

Typ patrzy na mnie, jakbym to ja postradała rozum.

– Widzisz, tutaj... – wskazuje palcem na Chloe – Mówiłem do niej, żeby zakryła swoje ładne uszka, abym mógł cię obrazić.

– Teraz nagle zależy ci na jej uszkach? – po co, ja z nim właściwie dyskutuję.

Chloe także wygląda na zaskoczoną.

– Nigdy mnie tak nie nazwałeś...  – jest z tego powodu zadowolona, wręcz rozanielona, jakby liczyła, że teraz to się zrobi tradycją. Czy tylko mi się wydaje to absurdalne?

Okej, zrobiło się bardzo dziwnie. Słyszę dźwięk otwieranej puszki z piwem. Robi to chłopak o imieniu Ashton.

– Może jednak byś się napiła Sharon, trochę wyluzujesz... – wygląda, jakby w ogóle nie rozumiał, co tutaj się dzieje. Może właściwie wszyscy, tak wyglądają.

– No właśnie.. wyjmij kij ze swojego tyłka! – Luke obchodzi mnie dookoła i staje za mną.

Obracam głowę do tyłu, aby zobaczyć, co robi.

– Nie widzę go...

– Chciałeś się, po prostu pogapić na jej tyłek! – krzyczy Mike.

Jęczę z bezsilności.

– Powiedziałabym, że było miło, ale było dziwacznie. To cześć.

Wycofuję się. Na pewno nie zamieram tutaj z nimi zostać. To przykre, co powiem, ale ta wymiana zdań była najciekawszą częścią mojego tygodnia. Może zaczynam rozumieć, o co chodzi w tych wszystkich romansach, gdzie przyciąga cię zły chłopak. Okej, dobra, przesada, to żaden romans, to czysta antypatia. 

WORDPLAY 2020 {Hemmings 2.0}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz