11. Tylko własna głowa stoi ci na drodze

958 86 51
                                    

"Nigdy nie próbowałam papierosów,
ale wiem, jak smakują"

Sharon Stone

– Kurwa, dziewczyno, czy ja ci coś zrobiłem?

Obracam się w jego kierunku. Nawet nie mogę udawać, że nie rozpoznaję jego głosu. Ma zbyt charakterystyczny ton głosu, gdy wypowiada to pospolite przekleństwo.

– Uważasz, że „kurwa", dodaje ci plus dziesięć do bycia groźnym? – jestem całkowicie zagubiona, rozdrażniona. Może nie potrafię być dla niego miła, bo boję się, co z tego wyniknie.

– Nie rozmawiamy o mnie, kurwa – wyciąga z tylnej kieszeni paczkę papierosów i od razu odpala jednego.

Nie wiem, czy ma jakąś większą wadę, niż ten nałóg. No chyba, że dodamy do tego dodawanie ‚kurwa' na każdym kroku.

– Zrobiłem coś wbrew twojej woli? – kontynuuje zadawanie pytań, na które nie mam ochoty odpowiadać.

Zaciskam dłonie na balustradzie. Nie jestem najlepsza w wyrażaniu emocji, a w rozmowach z płcią przeciwną tym bardziej. Przyszłam tutaj, aby udowodnić sobie coś przeciwnego, niż do tej pory tu robię.

– Czy to był twój pierwszy pocałunek, kurwa? – staje obok mnie, a wiatr sprawia, że dym z jego papierosa leci mi prosto w twarz. Próbuję go odgonić, ale to nie pomaga. A on jest zbyt skupiony na tym pożal się boże pocałunku, a nie na tym, że nie lubię jego fajek.

– Jeśli to nazywasz pocałunkiem to ci współczuję – zaskakujący jest fakt, że to wypływa z moich ust, a nie z jego.

– Jeśli ładnie poprosisz, to mogę cię ładniej pocałować.. – zarozumiały uśmieszek pojawia się na jego ustach i nie znika nawet wtedy, gdy zaciąga się papierosem.

– Jak to jest, że mówisz, że całe miasto cię nienawidzi, a jesteś taki pewny siebie? Nigdy się nie wahasz, zawsze wiesz, co zrobić.. – wyrzucam z siebie kolejne słowa, zbyt sfrustrowana swoją wieczną postawą szarej myszki, jeśli chodzi o kontakty międzyludzkie – Nawet, jeśli dosram ci słownie, to ty dosrasz mi bardziej.

– A co mam do stracenia? I tak wszyscy myślą o mnie, jak najgorzej, więc czemu mam nie robić tego, na co mam ochotę? Mówić to, na co mam ochotę?

To raczej nie moment, żeby powiedzieć mu, że to nie znaczy, że musi wierzyć w to, co ci ludzie mówią albo, że nie musi robić wcale złych rzeczy, że mógłby robić też te dobre dla siebie samego.

– Jeśli mam ochotę pocałować dziewczynę... – jego dłoń dotyka mojej twarzy, a raczej moich włosów i zakłada mi je za ucho, co do cholery.. – To po prostu ją całuję – i odsuwa się ode mnie.

Nawet nie wiem, w której chwili wstrzymałam oddech, ale teraz go wypuszczam. Oczywiście, że nie jestem dziewczyną, którą chciałby całować. A on do tej pory, nie był chłopakiem, którego ja chciałabym pocałować.

– Więc, nawet ty nie masz ochoty mnie całować – to już prawdziwa dramaturgia, szczególnie, gdy pochylam się nad balustradą, aby nie patrzeć na niego, a nie koniecznie od razu skakać z drugiego piętra na główkę.

– Jest ci z tego powodu bardzo przykro, ale chyba nie zamierzasz się rzucić z tego balkonu, prawda? Wszyscy by myśleli, że cię popchnąłem, a ja mam już dosyć przewinień na koncie. No i mimo wszystko nie jestem mordercą... – wychyla się bardziej ode mnie, aż widzę z góry jego twarz, zwróconą ku mojej – Wolność to ostatnie, co mi zostało....

– Więc, jednak masz coś do stracenia – światło jest słabe, na ulicy jest jedna latarnia, która raz działa, a raz nie, w tej chwili akurat świeci całkiem nieźle, pozwalając mi zobaczyć kolor jego oczu. Jesteśmy bardzo blisko i w bardzo dziwnej pozycji, nie wiem, któremu z nas jest bardziej niewygodnie – Chociaż ta twoja wolność, to też jest taka...

– Zamknij się już.

Słyszałam to zdanie wielokrotnie, ale tylko w filmach, teraz jest skierowane bezpośrednio w moim kierunku, a jego usta z zawrotną siłą. przyciskają się do moich. Muszę mocniej chwycić się balustrady, aby nie wypaść, a wolałabym wieść palce w jego włosy. Przyciągnąć bliżej, a nie tylko naciskać na jego wargi. Myślałam, że będę musiała długo ćwiczyć, zanim będę widziała, co robić z ustami, rękami, ale okazuje się to tak instynktowne, że nie potrzebuję żadnej instrukcji..  Naciskam na jego wargi z taką samą siłą, jak on na moje. Wydaje z siebie dźwięk, może nawet jest to męski głęboki jęk, cholera, chciałabym usłyszeć to jeszcze raz. Odrywa ode mnie usta, a ja się prostuję. Zastanawiam się, czy to już koniec, a może to się właściwie nie wydarzyło, tylko za dużo krwi uderzyło mi do głowy, ale wtedy on popycha mnie do ściany oddzielającej jego balkon z innym balkonem. Jego dłonie łapią za moje paliczki, a jego usta znów są na moich. Całuję Luke'a Hemmingsa, nałogowego palacza, teraz to czuję. W książkach zawsze opisują nałogowych palaczy i to, jak smakują ich pocałunki i faktycznie mają smak, chociaż nie wiem, czy powiedziałabym, że smaczny. Jest też jego zarost, który łaskocze mnie w twarz. Jego język jest w moich ustach, a ja myślę o wszystkim innym. Nie o tym, jak nim porusza, nie o tym, jak ja poruszam swoim, a o tym nieszczęsnym smaku papierosów i uczuciu jego zarostu na mojej skórze. 

Kładę swoje dłonie na jego piersi i lekko go od siebie odpycham.

– Czuć, że jesteś nałogowym palaczem.

– Aha – wyjmuje z kieszeni kolejnego, ale od razu go nie odpala. Wsuwa go sobie za ucho, tak jak tamtego razu w mojej ciemni – Kurwa, wcale nie chciałaś, żebym cię pocałował, prawda? – przeczesuje nerwowo włosy raz po raz – Chciałaś tylko wbić mnie znowu w ziemie, bo to jest to, co lubisz robić najbardziej, Sharon Stone, wbijać ludzi w ziemie. Myślisz, że jesteś taką dobrą dziewczyną, że ktoś rzuci dla ciebie palenie, bo tak pewnie jest w tych twoich romansach, z którymi cię widuję w szkole. Faceci rzucają dla lasek wszytko, aby tylko z nimi być, bo są takie, kurwa, wyjątkowe... – warczy, odsuwając się ode mnie krok po kroku – Może i jesteś nawet ładna – ściera ust czerwoną szminkę, która mu zostawiłam, bo Allison uznała, że impreza to idealna chwila na pomalowane usta – Może i masz cholernie apetyczne nogi, szczególnie w tych szortach ze skrawku materiału, ale nie jesteś wyjątkowa, kurwa – łapie za uchylone drzwi balkonowe – Wcale nie jesteś, ani tak pewna siebie, ani tak nieśmiała, jak myślisz. Masz nieźle popierdolone wg głowi.

– Bo co? Bo nie podobały mi się twoje pocałunki?! – krzyczę, dalej opierając się o ścianę.

– Podobały, dopóki nie dałem ci chwili, żebyś sobie przypomniała tego kim jestem albo tego kim ty jesteś, a raczej tym kim ci się wydaje, że oboje jesteśmy, kurwa –

Wchodzi do mieszkania, a ja zostaję sama. Nie chodzi o to, że tego nie poczułam, tej pewnego rodzaju desperacji, chodzi o to, że po prostu jestem małą, przerażoną owieczką. Cóż, może to złe zwierze, bo jest stadne, a ja o stadzie wiem tyle, że go nie mam.

WORDPLAY 2020 {Hemmings 2.0}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz