29. Może bardziej pasowałam do złego niż dobrego

874 64 12
                                    

"Chcę skazić, bądź naznaczyć sobą,

 każde twoje wspomnienie, 

więc może to ja mam problem"

Sharon Stone

Nigdy nie zarwałam nocy dla nauki, niektórzy nazwą mnie przez to tak mądra, że nauczyłam się wszystkiego do przyzwoitej godziny, a ja zwyczajnie wolałam sen, ale tym razem nie chodzi o naukę, więc może dlatego zarwałam te noc, na przemian z płaczem i dziwną radością w sobie. Radość brała się z tego, że on chce zrobić coś dla siebie, a przynajmniej mam nadzieję, że nawet po wschodzie słońca dalej jest takiego zdania, a płacz brał się stąd, że nie ma nic trudniejszego, niż relacja z człowiekiem, na którym zależy ci za bardzo, gdy żyjesz czyimś życiem, zamiast swoim, cudzymi problemami zamiast swoimi. Niektórzy powiedzą, że przecież żadnego nie miałam, więc co to za problem, w końcu się w nim coś dzieje, ale nie zamierzałam tego przyjąć tylko dlatego, że było mi to oferowane, nie na takich warunkach. Nie uważam, że trzeba być w życiu uległym, a przynajmniej nie, w taki sposób, że rezygnujesz z siebie.

Nie odpuszczam, jednak szkoły. W szczególności, że dziś jest też dzień, w którym mama zaczyna pracę i jedziemy do niej razem. Nie rozmawia ze mną, po tym, jak wczoraj wróciłam po ustalonej przez nią godzinie i w nie swoich ciuchach. Chcę jej powiedzieć, że znów nic się nie wydarzyło, że w naszej relacji jest całkiem mało fizyczności, ale z drugiej strony powinna znać mnie na tyle, że nie powinnam musieć jej tego mówić. Nie chcę przepychać się i z nią i jej udowadniać swoją wartość. Najchętniej to bym ją po prostu przytuliła i powiedziała, że ją kocham. Może to niewiele, może to nie rozwiązuje problemów, ale trzeba mieć też odwagę, żeby to zrobić. Pokazać, że cokolwiek się nie dzieje jest moją mamą. Jestem odważniejsza w stosunku do Luke'a, niż do własnej mamy i może to jest rzecz, którą to ja powinnam zmienić. Śmiesznie jest wchodzić z rodzicem do szkoły. Nigdy nie byłam do tego zmuszona, bo nigdy nic nie przeskrobałam. Stajemy na korytarzu z mamą i to ten czas, abyśmy się rozdzieliły. Wygląda na zdenerwowaną, ale trudno się jej dziwić, nie pracowała od lat.

– Dasz radę – zwracam się do mamy z uśmiechem – Jesteś dobra w pouczaniu, to chyba i w nauczaniu, co nie? – może w tym żarcie jest nutka prawdy, poza tym to pouczanie to zdecydowanie odziedziczyłam po niej i zawsze trochę mnie to przeraża.

– Sharon.. – marszczy brwi, jakby nie zrozumiała żartu.

– Tylko żartowałam.

Mama kiwa głową. Nie wiem, czy wdaje się w dyskusje, bo tak się denerwuje, czy pomimo tego, że ją zaczepiam dalej jest na mnie zła. Nie wiem, jak się z nią pożegnać, a w oddali dostrzegam Scarlett, więc mówię mamię, że widzę koleżankę, więc muszę iść. Życzę jej jeszcze raz powodzenia na dowidzenia, a po chwili jestem już obok Scar i Caluma. Ta dwójka jest nierozłączna.

– Hej – witam się z nimi.

– Hej – mówią jednocześnie.

– To co Sharon, co jest z tobą i plażą, nie lubisz jej, że od czasu, gdy zaprosiłem cię na wspólne wylegiwanie jeszcze się nie pojawiłaś? – Scarlett szturcha Caluma – Wiem, że byliście zajęci sobą z Hemmingsem, a wczoraj coś odwaliliście, ale no dajcie spokój, chyba możemy spędzić trochę czasu razem.

– A gdzie on tak właściwie jest? – nie znam niestety odpowiedzi na to pytanie. Nie wiem, nawet czy się dzisiaj pojawi, a ni co robił po tym, jak ode mnie wyszedł. Staram się nie mieć obsesyjnych myśli, bo tylko można od tego oszaleć.

WORDPLAY 2020 {Hemmings 2.0}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz