„Gdy ktoś o ciebie tak zaciekle walczy,
musi zrozumieć, że nic nie zwojuje,
jeśli on sam nie zacznie"
LucasNie planowałem tej nocy i właściwie to ona musiała mnie do niej namawiać, chociaż może słowo „namawiać" nie jest właściwym słowem. Mieliście kiedyś tak, że staliście gdzieś i zastanawialiście się, jak trafiliście do tego miejsca? Jakie decyzje podjęliście, że jesteście tu gdzie jesteście i z kim tu jesteście? Dopadło mnie to właśnie w tamtym momencie, gdy stała i prosiła, żebym ją dotknął. Niczego nie chciałem bardziej. Myślałem o tym od dłuższego czasu. Cholera, wiedziałem, że będąc z nią seks nie będzie wysoko na liście naszych priorytetów i celów. Nie przeszkadzało mi to, bo tyle się działo, że nawet trudno było mi myśleć o tym, jak to by było rozebrać ją do naga. Gdy wszystko trochę się uspokoiło i w końcu zaczęło nam się układać to moje myśli zaczęły częściej latać w te stronę. Obiecałem sobie, że będziemy robić, co chcemy i jak chcemy i wtedy gdy będziemy mieć na to ochotę. Nie martwię się o to, że któreś z nas może tego żałować. Cholera jasna, już mógłbym to powtórzyć. Nigdy nie powiedziałbym, że Sharon jest dla mnie idealna. Nie wiem, czy widziałem siebie w ogóle z jakimś konkretnym typem dziewczyny. No dobra, może z kimś kto ma równie dużo problemów, co ja i nie miał za dużo szczęścia. Sharon odmieniła moje postrzeganie świata, bo otworzyła mi oczy. Może dlatego po prostu ją kocham, bo widzi we mnie rzeczy, do których sam potrzebuje dłużej chwili, żeby się dogrzebać. Nie wiedziałem, że tak łatwo można kogoś pokochać. Poczuć się, jakby należało się do tej osoby i nie było się przykutym żadnymi łańcuchami, a po prostu oddało się jej część siebie. Mam nadzieję, że nie daję jej tej najgorszej. No i to mój problem, nie potrafię się wyzbyć takich myśli o sobie.
Sharon przebudza się obok mnie. Gapię się na nią podziwiając jej piękno. Moja dziewczyna ma w sobie delikatność, której wcale nie widać na pierwszy rzut oka i może to gorzej, bo oczekuje się od niej więcej i nie wierzy, że ona też może mieć dosyć.
– Hej – naciąga kołdrę pod samą szyje, jakby przypomniała sobie właśnie naszą noc i fakt, że jest pod spodem goła.
– Cześć – odkrywam jej ramię, aby ją w nie pocałować.
– Luke – szepcze moje imię w dziwny sposób. Zdecydowanie straciła pewność siebie z poprzedniego wieczora, a to niedobrze.
– No co? – marszczę brwi, starając się skupić swoją uwagę na tej czynności, aby nie zacząć myśleć.
– Byłam okej? – nie rozumiem, zbytnio o co mnie pyta, więc mocniej marszczę brwi, gdy ona kręci głową na prawo i lewo, byleby na mnie nie patrzeć.
– Żałujesz, kurwa? – myślałem, że to było to, czego oboje chcieliśmy.
– Nie, skąd! – oburza się – Ale dobrze wiedzieć, że ta myśl by cię wkurzyła – uśmiech pojawia się na jej ustach – Nie zrobiłabym nic wbrew sobie. Wiesz o tyn, prawda?
Kiwam głową, ale żeby to zobaczyć musiałaby na mnie spojrzeć. W końcu to robi.
– Masz łóżkowe doświadczenie. Jestem dobrą uczennicą, ale to chwile zabiera – tłumaczy się, jakbym miał jej wystawić ocenę za seks. Tak to jest gdy chodzi się do łóżka z piątkową uczennicą? Nieprawdopodobne, czego doczekałem w moim życiu.
– Nie jestem nauczycielem, żebyś się przede mną tłumaczyła – kładę dłoń na jej udzie, mając potrzebę dotknięcia jej.
– No to powiedz coś – warczy, a ja dalej nie wiem co miałbym powiedzieć.
– Na przykład, że cię kocham? – lubię wypowiadać to na głos, bo daje mi to poczucie pewnej wolności. Wiem dzięki temu, że jest we mnie więcej nadziei, przyszłości i dobroci, niż się spodziewałem. Lubię też jej reakcję i uśmiech, który stara się ukryć, ale jej nie wychodzi.
CZYTASZ
WORDPLAY 2020 {Hemmings 2.0}
FanfictionMission Beach to małe miasteczko w Australii. Mieszka w nim kilku złych chłopców, ale żaden nie ma tak zepsutej reputacji, jak Luke Hemmings. Jest też dobra dziewczynka, najlepsza uczennica, zapalona fotografka. Łączy ich to, że nic o sobie nie wied...