24. Trochę za dużo radości

922 71 46
                                    

„Czemu akceptacja różnić jest taka trudna, 

czemu ubzduraliśmy sobie, 

że musimy kogoś zmienić, żeby do nas pasował?"

Sharon Stone

Przesiadywałam z bratem u taty w pracy, conajmniej dwa dni w tygodniu, a w szczególności w weekendy, żeby dotrzymać mu towarzystwa. Teraz ma już to towarzystwo i byłoby to nieco dziwne. Dlatego zamiast siedzieć tam, spędzam czas z moim dwunastoletnim bratem, który potrafi się skupić tylko na pływaniu.

– Zawieziesz go, Sharon, na trening? – mama nie jest pewna, czy już mogę ze względu na moją stopę. Ostatnio byłam wożona przez nią albo przez kogokolwiek kto się nadarzył. Łącznie z Allison, czy Luke'm, jednak zdecydowanie wolałam nie prosić o to Luke'a z faktu, że nie chciałam być taką dziewczyną, która uzależnia od siebie chłopaka albo sama jest od niego uzależniona. Luke ma już jedno uzależnienie i ono wcale nie jest czymś fajnym, więc zdecydowanie nie chciałabym sama do tego dołączyć albo zrobić z niego swój własny nałóg.

– No, mogę go zawieść – testowałam już sprawność mojej stopy i nie powinno sprawić to żadnych problemów.

– To dobrze, bo ja mam coś do załatwienia.. – mama w ogóle wygląda dzisiaj na zamyśloną – Luke dzisiaj przychodzi na kolacje? Bo jak tak to prawdopodobnie musimy też zrobić zakupy – nie jest do końca zadowolona z jego częstych wizyt, chociaż odkąd między nami zaczęło się coś dziać, o wiele rzadziej przychodzi na posiłki, jakby to wszystko było dla niego za dużo albo nie chciał dać się przyłapać.

– Nie wiem, mamo.

– Mogłabyś mu powiedzieć, że nie całował cię na ulicy? Jesteście czasem obsceniczni – nikt nie chce słyszeć, czegoś takiego od swojej matki – Naprawdę, Sharon, jeszcze teraz, gdy...

– O co chodzi? – pytam, nie dając się wciągnąć w te kłótnie, która wydaje mi się absurdalna, jeśli całowanie na ulicy jest obsceniczne, to.. a może nie chodzi o to gdzie, a kogo całuję. Może jednak powinnam ją o to zapytać.

– Jadę na rozmowę do twojego liceum – mama jest nauczycielką. Była czynna zawodowo przez jakieś dwa lata, zanim się nie urodziłam, a potem została panią domu i nigdy nie słyszałam, żeby chciała wrócić do pracy – Pani Marks idzie na urlop zdrowotny i zadzwonili do mnie, bo nie chcą nikogo ściągać do miasteczka – mówi w końcu – Dlatego naprawdę nie potrzebuję, aby ktokolwiek widział, jak się całujecie.

– Nie uważasz, że jako pedagog mogłabyś wyprowadzić ludzi z błędu? – może przekraczam granicę i z dziecka zamieniam się w rodzicielkę, ale czasem jest tak, że trzeba rodzicom otworzyć oczy i pokazać, że nie zawsze ich droga to jedyna właściwa droga, że czasy się zmieniły i mogliby otworzyć oczy – Ale to trudne, gdy sama nazywasz to obscenicznym i to jeszcze przy Camie.

– Nie baw się w moją matkę, Sharon – jest ostrzejsza od ojca i o wiele rzadziej liczy się z moim zdaniem. Zdecydowanie chce mnie przed wszystkim uchronić, mimo, że sama nie uchroniła siebie przed stereotypowym myśleniem.

– Ja lubię Luke'a! – krzyczy mój młodszy braciszek, który pewnie nie do końca rozumie sens tej rozmowy – Ale nie chcę patrzeć, jak go całujesz, Sharon!

Mama rzuca mi spojrzenie w stylu ‚ a nie mówiłam'.

– Nie chcesz, żebym się z nim spotykała, tak? – zaczyna się we mnie gotować, bo nigdy nie sądziłam, że postawi mnie w takiej sytuacji.

WORDPLAY 2020 {Hemmings 2.0}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz