"Dobre dziewczynki mają swój urok,
którego chcesz spróbować.
Na początku nie po to, żeby go skazić,
a żeby chociaż na chwile, poczuć się lepiej"
Lucas
Budzą mnie otwierające się drzwi od mojego mieszkania. Czy to Jack wrócił tak wcześnie? Która jest w ogóle godzina? Patrzę na mikrofale, która jest jedynym miejscem, w którym wyświetla się poprawna godzina. Jest koło dziewiątej. Nie wiem, o której ludzie zaczęli wychodzić, bo po zejściu z balkonu, byłem, zbyt skupiony na piciu i zamienianiu papierosów na zioło. Nie mam pojęcia, kiedy Sharon sobie, stąd poszła. Posunąłem się za daleko i o wiele dalej, niż zamierzałem. Zawsze jest taka naturalna ale nie dzisiaj. Makijaż zakrywał jej piegi, które zapewne dla większości są skaza, a nie urokiem. Do tego miała pomalowane usta, nie mam pojęcia, jaki to był kolor, chyba jakaś czerwień. Może fakt, że nie do końca przypominała siebie.. no ale cóż, wystarczyła, że się, kurwa, odezwała i od razu była tą samą Sharon. Więc, co ja sobie do cholery myślałem? Nie wiem, ale nie wiem też, co ona sobie myśli, wchodząc do mojego mieszkania. Z moich kolan podnosi się Mike, który musiał na mnie zasnąć.
– Co tutaj robisz, kurwa? – przecieram oczy, pewnie przydałby mi się prysznic.
– O więc, poranki także zaczynasz od tego uroczego słowa – zamyka za sobą drzwi i widzę, że stara się to zrobić, jak najciszej, aby nikogo nie obudzić – Scarlett powiedziała, że zawsze potrzebujesz porządków, przy sprzątaniu, a skoro także nabałaganiłam.. – przechodzi nad porozrzucanymi butelkami i stara się żadnej nie poruszyć albo na żadną nie nadepnąć – Przyniosłam też jajka – unosi do góry torbę, w której za pewne one są. Jest ubrana w te same spodenki, co wczoraj i nie wiem, czy to po to, żeby mnie zirytować, czy co.
Patrz, kurwa, jak nie możesz mnie mieć.
Chociaż, pewnie obyłoby się w jej przypadku bez przekleństwa.
– Lubisz jajecznice? – w ogóle na mnie nie patrzy. Wchodzi do kuchni, w której praktycznie się nie gotuje, a co najwyżej odgrzewa rzeczy, które Jack przyniesie z restauracji, w której pracuje albo w ogóle, jakieś gotowe dania. Nie umiemy z bratem gotować. Czy jajecznica to gotowanie?
Dlaczego zastanawiam się nad głupimi jajkami, zamiast nad tym, co ona tu w ogóle, po wczoraj robi? Czy ona nie ma za grosz instynktu zachowawczego? Czy chce mi biegać przed nosem, pokazywać, jaka jest dobra i cudowna, a ja nigdy nie będę mógł jej mieć, bo zawsze będzie pamiętać kim jestem. Ta, ja też nigdy o tym nie zapomnę.
Gdy podnoszę głowę Mike'a ze swoich kolan, trąca on stopą Caluma i Scarlett leżących w objęciach na podłodze. Scarlett przebudza się pierwsza. Budzi się też reszta osób, która nie była zdolna, aby stąd rano wyjść. Teraz jednak wychodzą i zostaję sam z najbliższymi przyjaciółmi. Dziewczyna Caluma nie byłaby częścią ekipy, gdyby nie to, że jest jego dziewczyną. Jednak nie oszukujmy się, są nierozłączni. Oboje dający sobie coś, czego nie jestem w stanie pojąć, ale tego nie neguję. Kim, kurwa, jestem, żeby krytykować cudzą miłość. Mógłbym to robić chyba tylko z zazdrości.
– Sharon – odzywa się Scarlett, bo zauważa ją, gdy tylko podnosi się z ziemi – Co ty tu robisz? – dobrze, że ona także jest zaskoczona, to znaczy, że nie spodziewa się takiej dobroci, nawet po niej.
– Przyszłam pomóc i będę robić jajecznicę, jak tylko tu posprzątam – patrzy na tonę pustych butelek, jest tam też pełno niedopałków i może trochę zielonego, które wypadło.
CZYTASZ
WORDPLAY 2020 {Hemmings 2.0}
FanfictionMission Beach to małe miasteczko w Australii. Mieszka w nim kilku złych chłopców, ale żaden nie ma tak zepsutej reputacji, jak Luke Hemmings. Jest też dobra dziewczynka, najlepsza uczennica, zapalona fotografka. Łączy ich to, że nic o sobie nie wied...