#4 Wyznanie

2K 26 9
                                    

Olgierd:

Natalia z Kubą już dawno wyszli, a mi cały czas zostały w głowie ich słowa. Faktycznie widać to, jak ja reaguję na Łucję? Może oni mieli rację i powinienem coś zrobić ze swoimi uczuciami, a może mi się tylko wydaję, że czuję do niej coś więcej.

Ł: Ich to się trzymają żarty. Nie ma co. - zaśmiała się Łucja. Uwielbiam ten jej śmiech i te piękne zielone oczy.

O: Oboje tacy są. - westchnąłem. Jak tak dalej pójdzie to wszyscy będą obstawiać zakłady kiedy Natalia i Kuba będą parą.

Ł: Będę się zbierać, Olo. Też idziesz? - dopiła swojego drinka.

O: Tak, odprowadzę Cię. Chciałbym porozmawiać... Z Tobą.

Ł: A teraz co robimy? - zapytała. - Dobra, widzę, że to coś ważnego, pogadamy po drodze. - dodała, gdy zobaczyła moją pewnie głupią i zawiedzioną minę. Stwierdziłem, a raczej wypity alkohol pomógł mi podjąć decyzję o szczerej rozmowie z Łucją.

Łucja:

Widziałam, że Olgierd strasznie się spiął, gdy wyszliśmy z klubu. Nie wiem o co mu chodziło i nie miałam pojęcia o co może chodzić. Postanowiłam zacząć rozmowę.

Ł: To o czym chciałeś pogadać?

O: No... Wiesz... Ja nawet nie wiem jak mam Ci to powiedzieć. - zdziwiłam się. Człowiek, który zawsze wie co ma robić mówi mi takie rzeczy.

Ł: Najlepiej słowami. - zaśmiałam się. Chyba alkohol zaczął krążyć w mojej krwi.

O: Dobrze skoro tak uważasz... Zakochałem się... w pięknej zielonookiej kobiecie z charakterkiem. - powiedział, akurat, gdy doszliśmy pod mój blok i na mnie popatrzył. 

Ł: Hmmm... Ja chyba też się zakochałam... w Tobie... - szepnęłam i na niego spojrzałam. On nie powiedział wprost w kim się zakochał, a ja tak. 

O: Łucja...

Ł: Daj mi skończyć. - dodałam, gdy zauważyłam, że chce coś powiedzieć. - Wiem, że między nami bywało różnie. Były momenty nienawiści, przyjaźni i zauroczenia, ale ja chyba coś do Ciebie czuje. Nie jestem pewna czy to miłość. Mam świadomość, że ty masz swoje życie i tak dalej. Dlatego zrozumiem jak nie będziemy się teraz do siebie odzywać... Przenoszę się do Interpolu, więc nie będzie problemu z zerwaniem kontaktu. Po prostu... musiałam, chciałam Ci to powiedzieć... - odwróciłam się i zaczęłam iść w stronę klatki. Nie potrafiłam nic wyczytać z jego miny, dlatego stwierdziła, że lepiej będzie jak po prostu odejdę.

Olgierd:

W pierwszej chwili mnie zamurowało, ale po chwili zrozumiałem, dlaczego do mnie była zawsze bardziej ostra i mniej wyrozumiała niż do innych. Zawsze to mnie najbardziej o wszystko cisnęła, ale z drugiej strony, jak coś się działo to właśnie mnie prosiła o pomoc. Miała do mnie największe zaufanie.

O: Łucja!... Poczekaj! - krzyknął za nią i do niej podbiegłem chwytając za rękę. Obróciła się w moją stronę. Miała łzy w tych swoich pięknych zielonych oczach, którymi nie raz chciała mnie zabić. Przyciągnąłem ją do siebie. - Nie odchodź.

Ł: Olgierd, ja...

O: Chciałem Ci dzisiaj powiedzieć to samo. Zakochałem się w Tobie. Już dawno. Ukrywałem to, bo stwierdziłem, że masz ułożone życie, a dla mnie i tak pewnie go nie zmienisz. Twoja reakcja na słowa Natalii nie pasowała mi do Ciebie. Pomyślałem wtedy, że może jest coś na rzeczy i postanowiłem zaryzykować co do Ciebie czuję.

Ł: Olo, ale mówiłeś, że...

O: Łucja... Piękna zielonooka kobieta z charakterkiem to ty. - powiedziałem, a w jej oczach pojawiła się jakby nadzieja i błysk.

Ł: Olgierd... - szepnęła, przybliżając się do mnie.

O: Nic już nie mów. - przerwałem jej i delikatnie ją pocałowałem. Nie chciałem jej przestraszyć, ale brunetka szybko oddała mi pocałunek.

Łucja:

Udaliśmy się do mojego mieszkania. Emocje we mnie dosłownie buzowały, już dawno czegoś takiego nie czułam. Motyle w brzuchu to mało powiedziane. Ledwo co zamknęły się za nami drzwi Olo przycisnął mnie do ściany i zaczął całować. Delikatnie i zmysłowo. Wszystkie ubrania, zaczynając od kurtek i butów zaczęły z nas spadać w zastraszającym tempie.

O: Na pewno tego chcesz, jesteś pewna? - oderwał się ode mnie na chwilę i spojrzał w oczy.

Ł: Jak bym nie chciała to nie pozwoliłabym Ci na tyle. - szepnęłam i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. Przed nami nasza pierwsza, wspólna noc i mam nadzieję, że nie jedyna tak namiętna... Rano, gdy się obudziłam miejsce koło mnie było puste i zimne. Przestraszyłam się, że Olo przestraszył się tego co się wydarzyło między nami i wyszedł jak jeszcze spałam, ale na szczęście już po chwili poczułam zapach tostów unoszący się w powietrzu. Narzuciłam na siebie koszulę Olgierda i weszłam do kuchni.

O:  Dzień dobry, Lucy. Jak się spało? - podszedł i mnie pocałował.

Ł: Świetnie, w szczególności z Tobą. - uśmiechnęłam się szeroko. - Olo, ja jest teraz między nami? - zapytałam nie pewnie. W końcu to się tak szybko potoczyło.

O: Jak to jak? - zapytał ewidentnie zdziwiony moim pytaniem. - Ty jesteś moja, a ja twój. - pocałował mnie.

Ł: W takim razie to mi odpowiada... Tylko trzymajmy swój związek póki co w tajemnicy... Proszę... Nie chcę plotek. - Niby nie pracujemy już razem, bo wróciłam do głównej, ale właściwie cały dzień jestem u nich na komendzie.

O: W porządku, jak sobie życzysz... A teraz śniadanko, siadaj, bo wystygnie. - siedliśmy do stołu.

Ł: Pyszne, uważaj, bo się przyzwyczaję.

O: Nie widzę w tym problemu. - zaśmiał się. Cały weekend spędziliśmy razem, nie zwracając uwagi na dzwoniące telefony.

Gliniarze- Zaczęło się niewinnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz