#38 Nauczycielka cz. 2

716 22 14
                                    

Łucja:

Rozmawiałyśmy sobie spokojnie na różne tematy z mamą, pijąc herbatę i oczywiście śmiejąc się. W tle leciał cicho ustawiony telewizor, ale żadna z nas nie zwracała na niego uwagi. Dopiero, gdy popatrzyłam na zegarek zorientowałam się, że Olgierda nie ma już stanowczo za długo.

Ł: Mamo, wiesz co z Olgierdem!? - krzyknęłam, ponieważ ta właśnie wyszła do kuchni.

J: Nie, nie wiem. A co?

Ł: Nie ma go już strasznie długo.

J: Pojechał na zakupy, Lucy. Nie masz się czym martwić.

Ł: Chyba jednak mam. - powiedziałam, bo w tym momencie zwróciłam uwagę na telewizję, w której mówili o masakrze w liceum do którego uczęszcza Zosia. Mama też zauważyła, że informacje, bo momentalnie wzięła swój telefon i zaczęła dzwonić do Olgierda. Ja w tym czasie próbowałam się dodzwonić do córki. Jednak oboje nie odbierali. - Oboje nie odbierają. Co jak coś się stało Zosi!?

J: Nie panikuj, Lucyjka. Uspokój się i na spokojnie. Spróbuj jeszcze raz. - mimo, że mama próbowała mnie uspokoić, to nie dawało to za wiele. Wreszcie po jakimś czasu, który dla mnie trwał wieczność, a było to raptem kilkanaście minut zadzwonił telefon. Bałam się tego co usłyszę, ale na szczęście dzwonił Olo.

Ł: Olgierd, co się dzieje!!!? - wykrzyknęłam od razu.
O: Kochanie, spokojnie. Uspokój się, bo możesz zaszkodzić dziecku. Wszystko Ci wytłumaczę w domu.
Ł: Ale jak mam się uspokoić, gdzie wy jesteście. W telewizji wszyscy mówią o jakiejś masakrze w szkole do, której chodzi Zosia. Olgierd, co się tam dzieje?
O: Uspokój się, Lucy.
Ł: Olo, powiedz coś wreszcie. Coś z Zosią?
O: Z nią wszystko w porządku. Jesteśmy w szpitalu...
Ł i J: CO!?
O: Spokojnie. Zosia ratowała koleżankę, która dostała nożem w brzuch. Jest w szoku, więc dostała leki na uspokojenie i teraz śpi. Wypuszczą ją jeszcze dzisiaj.
Ł: Ufff... - odetchnęłam z ulgą. - A kto ją zaatakował?
O: Nie znam szczegółów sprawy. Ja byłem tylko po Zosię w szkole i przyjechałem z nią do szpitala. Dochodzenie prowadzą Natalia i Adam, ale nie dzwoń do nich, bo mają dużo do ogarnięcia. Samych świadków jest kilkanaście i do tego media. - powiedział od razu, czytając mi chyba w myślach, bo właśnie taki miałam pomysł. Strasznie brakuje mi pracy, więc interesuje się każdą większą sprawą na komendzie.
Ł: Dobrze, nie będę do nich dzwonić. - odpowiedziałam. - A wiesz co z tą dziewczyną?
O: Jak rozmawiałem z lekarzami to jej stan był bardzo ciężki. Straciła dużo krwi i nie wiadomo jak będzie po operacji.
Ł: Oby dziewczyna przeżyła.
O: Oby... Muszę kończyć. Do zobaczenia w domu. Kocham Cię, skarbie.
Ł: Ja Ciebie też, Oluś. Do zobaczenia. - zakończyłam rozmowę z mężem i zwróciłam się do mamy, która cały czas nie wiedziała co się dzieje z jej synem i wnuczką.

J: I co?

Ł: Wszystko dobrze. Zosia ratowała koleżankę, która mocno krwawiła i po prostu jest w szoku. Na wszelki wypadek zostawili ją w szpitalu i podali leki uspokajające, ale jeszcze dzisiaj ją wypuszczą. - streściłam rozmowę z mężem mamie. Widziałam, że też się niepokoiła, ale na szczęście teraz po usłyszeniu radosnych wieści jest już spokojna. Ja też się uspokoiłam po tej rozmowie z Olgierdem. Strasznie się martwiłam, że coś się stało Zosi.

J: Wiesz co z tą dziewczyną?

Ł: Stan bardzo ciężki, nie wiadomo czy z tego wyjdzie. Nic więcej nie wiem, ale za to dowiedziałam się kto prowadzi sprawę. - powiedziałam zadowolona. - Natalia i Adam, więc jest szansa, że się czegoś dowiemy. Zresztą Zośka pewnie będzie jutro zeznawać, bo jakby nie patrzeć była głównym świadkiem.

J: Masz rację. Pytanie jak ona zniesie to, jak ta dziewczyna umrze. To dopiero może być dla niej szok.

Ł: Wiem, wiem. Martwię się o nią. Ma dopiero 15 lat, a już tyle złego na tym świecie ją spotkało. - boję się, Zosia może nie udźwignąć, śmierci tej dziewczyny. Niby jest jeszcze szans, ale nigdy nic nie wiadomo.

Gliniarze- Zaczęło się niewinnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz