#37 Sylwester

735 17 6
                                    

Olgierd:

Ostatnie kilka dni pomiędzy świętami i sylwestrem minęły bardzo spokojnie i rodzinnie. Ciocia Maria i Piotr zostali w Warszawie jeszcze kilka dni po czym wrócili do Krakowa. My z okazji sylwestra spotykamy się u Natalii, która organizuje go dla dość sporej liczby znajomych, bo z tego co mówiła to oprócz ludzi z komendy mają być też znajomi z lekarze ze szpitala w Leśnej Górze. Zresztą wszyscy się znamy, bo nie raz pomagali nam w sprawach. Zosia idzie z koleżankami na klasową imprezę. Co do Łucji to powiedziała, że idzie i nie chce słyszeć o tym, że nie powinna. W razie czego wcześniej wróci do domu, w co osobiście wątpię. Do zabawy pozostało jeszcze chwilę czasu, a ja właśnie kończę przygotowywanie przekąsek.

O: Zosiu, mam Cię odwieźć!? - krzyknąłem, bo usłyszałem jak Zosia schodzi już gotowa do wyjścia.

Zu: Nie, nie trzeba, tato. Umówiłam się z Julą, że pojedziemy razem.

O: Dobrze, to uważaj na siebie.

Zu: Wrócę pewnie koło 11 jutro, a jak się coś zmieni to dam Wam znać. - na początku nie byliśmy zachwyceni, że nasza córka wybiera się na całonocną imprezę i wróci dopiero rano, ale w końcu nie jest już małą dziewczynką tylko dość odpowiedzialną nastolatką.

Ł: Jakby się coś działo to dzwoń do mnie lub do taty. Pamiętaj, żadnego alkoholu i papierosów. - upomniała ją Lucy.

Zu: Przecież wiem, mamo. - powiedziała już ewidentnie zdenerwowana ciągłym pouczaniem.

Ł: Po prostu się o Ciebie martwię, skarbie. Gotowa?

Zu: Tak, ja już idę, bo Jula zaraz będzie. Pa.

Ł i O: Pa. - zdążyliśmy powiedzieć i już jej nie było. My też powoli zaczęliśmy się zbierać, bo zbliżała się godzina rozpoczęcia zabawy sylwestrowej.

Natalia:

Pomysł zabawy sylwestrowej zrodził się w głowie mojej i Wiki na kawie tuż po świętach. Po tym jak spotkałyśmy się przypadkiem na cmentarzu już następnego dnia zdzwoniłyśmy się i ustaliłyśmy termin naszego spotkania nie gdzie indziej jak w cukierni "Złote ciastko". Kiedyś nazywało się "Wróżka" i było miejscem spotkań naszej klasy przez niemal całą szkołę podstawową i liceum. Może to dziwne, ale z częścią klasy znamy się od pierwszej klasy szkoły podstawowej. Dzisiaj to ulubiona cukiernia Zuzi i z tego co wiem to często tu zagląda.

Siedziałam wtedy w kawiarni i czekałam na Wiki.

N: No jesteś. - powiedziałam, gdy wreszcie moja przyjaciółka się pojawiła.

W: Sorry, operacja mi się przeciągnęła.

N: Znam to. Najpierw inni, później ty sama. Mam przecież to samo.

W: Zamówiłaś już coś?

N: Herbatę i tradycyjnie kremówkę. - zawsze jak tu przychodziłam z koleżankami to zamawiałyśmy kremówki.

W: Nie wzięłaś kawy? Ty, taka wielka fanka?

N: Rano jak piłam to mnie zemdliło od zapachu kawy, więc wolałam nie ryzykować. - Wiki się tylko uśmiechnęła na moje słowa i zamówiła gorącą czekoladę i również kremówkę.

W: Jak myślisz młodzież cały czas tu przychodzi po lekcjach i rozmawia godzinami zamiast się uczyć?

Pani Janina: Żebyś wiedziała Wiki, że tak...

Gliniarze- Zaczęło się niewinnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz