#5 Porwanie

1.9K 29 9
                                    

Natalia:

Od rana siedzę już w pokoju operacyjnym, czekam na odprawę i mojego partnera. Nie wiem czy dobrze robię nie mówiąc nikomu o rozstaniu z Łukaszem. Nie chcę, aby wszyscy się nade mną litowali, ja jestem zadowolona, że rozpadło się to teraz, a nie jeszcze później. Co prawda Kuba mi powiedział, że rozstał się z Martą, a nasza relacja trochę się poprawiła po naszym zaniedbaniu jej.

K: I jak tam moja partnerka czuje się po weekendzie? - do pokoju wszedł wesoły Kuba.

N: Cześć Kuba. Czuję się wypoczęta i gotowa do pracy. Wiesz, że nie umiem siedzieć bezczynni. - odparłam mu układając akta z zamkniętych spraw na biurku.

K: Wiem, wiem. Kawy?

N: Możesz mi zrobić. - uśmiechnęłam się do niego i po kilku minutach piłam swoją ulubioną kawę. - Chodźmy na odprawę.

K: Dopiero zacząłem pić.

N: Trudno, trzeba było przyjść wcześniej. - zaśmiałam się i poszłam w kierunku gabinetu Kruczkowskiej. - I tak jesteśmy spóźnieni.

Olgierd:

Wszedłem spóźniony na komendę i od razu spotkałem Łucję. Nie przyjechaliśmy razem, bo ona wczoraj wieczorem wróciła do domu, żeby się trochę ogarnąć i przygotować na nadchodzący tydzień.

O: Łucja... - przywitaliśmy się. - Co robisz u nas na komendzie? W dodatku spóźniona.

Ł: Olo, już nie przesadzaj... Raz się może każdemu zdarzyć, poza tym Monika mnie dopiero rano powiadomiła, żebym pojawiła się u Was na komendzie.

O: To nie gadaj tylko chodź już. - poszliśmy w stronę gabinetu Kruczkowskiej licząc na to, że nie zauważy naszego spóźnienie. Oczywiście nie pokazywaliśmy, że łączy nas coś więcej.

Ł: Chodźmy...

Kuba:

Przyszliśmy na odprawę lekko spóźnieni, po drodze spotykając Łucję, Olgierda i Krystiana, czyli wszyscy jesteśmy spóźnieni, ale dzisiaj poniedziałek, więc może nam to wybaczy.

Monika: No nareszcie! Ile można na Was czekać!? - krzyknęła, gdy tylko przekroczyliśmy próg jej gabinetu.

Wszyscy: Przepraszamy.

Monika: Dobra, a teraz do rzeczy. Komenda główna poprosiła nas o przejęcie śledztwa dotyczącego porwań i handlu kobietami. Stąd też Łucja zaszczyciła nas swoją obecnością. - spojrzała na nią. - Porywane są blondynkami i brunetkami. Do tej pory nie udało się ująć sprawców, dlatego wszyscy liczą na naszą pomoc. - powiedziała podając nam teczkę z aktami sprawy.

Krystian: Znamy porywaczy?

Monika: Porywacze to prawdopodobnie dwóch braci Marcin "Karzeł" Karzełkowski i Mateusz " Orzeł" Karzełkowski, bracia. Umawiają się z dziewczynami pod pretekstem castingu na opiekunkę dla dziecka. Nic więcej o nich nie wiemy. 

O: A działają sami czy mają jeszcze jakiś wspólników? - zainteresował się Olgierd.

Monika: Nie wiemy nic o wspólnikach, ale prawdopodobnie są, biorąc pod uwagę skalę ich działalności na całą Polskę.

N: Czyli my łapiemy w Warszawie, a resztą się nie przejmujemy?

Monika: Mniej więcej, resztą zajmie się lokalna policja w poszczególnych miastach. My mamy ich tylko poinformować o postępach, gdy już ich złapiemy. - powiedziała.

Ł: To co mała prowokacja? Co wy na to? - zapytała Łucja, po chwili milczenia, gdy wszyscy zagłębiali się w akta sprawy.

N: Ja jestem za. Nie widzę innego sposobu na złapanie ich. - poparła ją Natalia, co mi się średnio spodobało.

Ł: Dokładnie. Nie ma innego wyboru.

O i K: Nie zgadzam się! - krzyknęliśmy równocześnie z Olgierdem.

O: Dziewczyny przecież to niebezpieczne... Jak wam się coś stanie? - próbował je przekonać.

N: Olgierd, to tylko prowokacja. Nie raz brałam udział w takich akcjach, Łucja przecież też.

Ł: Mamy doświadczenie, a akcję można dokładnie zaplanować.

K: Ale i tak coś może pójść nie po naszej myśli. Monika przemów im do rozsądku. - zwróciłem się do szefowej. Liczyłem, że jej argumenty trafią do tych dwóch wariatek.

Monika: Zdaję sobie sprawę, że to wyjątkowo niebezpieczna akcja, bo nie wiemy za wiele ani o porywaczach, ani o kobietach, które zostały porwane. Jednak chyba wszyscy dobrze wiemy, że to jedyny sposób... Z tego też powodu zgodzę się na tą prowokację, ale... 

O: Monika... - przerwał jej niezadowolony Olgierd.

Monika: Olgierd, ja doskonale rozumiem twoje niezadowolenie, ale obaj znacie już dłuższy czas i Natalię i Łucję. Wiecie, że są uparte i już podjęły decyzję, której nie zmienią. Przygotujcie się dobrze i w razie czego macie do dyspozycji At.

K: No, więc postanowione. Łucja z Natalką idą się wystawić. My z At będziemy obstawiać teren i pilnować bezpieczeństwa dziewczyn. - podsumowałem.

Krystian: Czyli pozostało nam skontaktowanie się z porywaczami?

Monika: Tak, Lenka miała się tym zająć, więc możecie do niej iść.

M: Wy jesteście pewne tej prowokacji, dziewczyny? - zapytała je.

Ł: Jak najbardziej.

N: Oczywiście.

Monika: W takim razie powodzenia. Tylko błagam, uważajcie na siebie. - popatrzyła nie nie z troską.

N i Ł: Nie dziękujemy. - skierowaliśmy się do Lenki, aby dowiedzieć się co ustaliła i jak najlepiej przygotować się do prowokacji.

Łucja:
Umówiliśmy się z nimi w parku na 18, ale spóźniają się już 5 minut, a my z Natalią jesteśmy coraz bardziej zdenerwowane. Mimo idealnie dopracowanego planu i pełnej obstawy mam wątpliwości. Oczywiście staram się tego nie pokazywać, ale chyba mi to nie wychodzi. Po kolejnych 5 minutach. Ustaliliśmy, że wracamy. Jednak nie wszystko poszło po naszej myśli.

Krystian: Uważajcie, w waszą stronę idzie dwóch podejrzanych typów. - usłyszałam w słuchawce głos Krychy.

N: Ok, uważamy. - odpowiedziała mu Natalia.

Ł: Chłopaki widzicie ten czarny samochód dostawczy? Wygląda podejrzanie. - zapytałam, bo byłam pewna, że wcześniej go to nie było.

K: Ja nic nie widzę. - usłyszałam Kubę.

Stefan: Ja też nie.

Monika: Dobra wracajcie dziewczyny. Czekamy już 15 minut i nikt się nie pojawił. W dodatku zrobiło się ciemno. - odezwała się Monika, ale już było za późno. W tej chwili ktoś przyłożył mi i Natalka chusteczkę do ust i nosa. Nawet nie wiem, kiedy straciłam świadomość. Ostatnie co zapamiętałam to krzyk Olgierda i ciemność. 

Natalka:
To była chwila, gdy ktoś nam przyłożył coś do ust i nosa po czym wpakował do tego samochodu, o którym mówiła Łucja... Obudziłam się w jakiś magazynach, chyba w środku lasu i to w dodatku w nocy. Przestraszyłam się, że mogą coś nam zrobić. Cholera, trzeba było słuchać Kuby. On zawsze się o mnie martwi, a my daliśmy się podejść jak dziecko. Okropnie się z tym czułam, tyle lat doświadczenia, a tu nagle coś takiego. W drugim kącie zauważyłam Łucję. Starałam się wyłapać jakieś dźwięki świadczące o obecności porywaczy, ale na szczęście nic takiego nie usłyszałam.

N: Łucja, Łucja. Obudź się. - zaczęłam do niej mówić. Niestety nie mogłam wstać i do niej podejść, ponieważ miałam związane ręce i nogi. Leżałem na brudnej podłodze i powoli robiło mi się coraz zimniej. Szczerze, to nie wiedziałam co mam robić. Miałam tylko nadzieję, że szybko nas znajdą...

Gliniarze- Zaczęło się niewinnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz