Zuza #21

1.1K 22 13
                                    

Ważnie info pod rozdziałem!

Natalia:
Wracałam już ze spaceru z Anetką, gdy dostałam dziwnego SMS-a od Kuby.

"Natalia, proszę pomóż sprawa życia i śmierci. Zadzwoń jak najszybciej"

No mocno mnie to zdziwiło i Anetka chyba to zobaczyła.

A: Natalia? Co się stało? Strasznie zbladłaś.
N: Co nic, nic.- powiedziałam nie pewnie.
A: Przecież widzę, że coś jest nie tak.
N: Dobra patrz co dostałam od Kuby.- niepewnie pokazałem jej wiadomość.
A: Na co czekasz dzwoń do niego!

Kuba:
Jest już 11 i właśnie jedłem śniadanie razem z Zuzą. Wyglądała bardzo niewyraźnie.

K: Zuzia?- spytałem niepewnie
Z: Tak?
K: Co się dzieje? Jesteś niewyraźna. Coś ci dolega?
Z: Nie... znaczy tak. Zresztą nie ważne.
K: Mnie możesz powiedzieć. Nie bój się.
Z: To wiesz. Mam okres i trochę boli mnie brzuch i głowa... Masz coś na ból?
K: Poczekaj sprawdzę!- przyjąłem już z łazienki.
K: Nie nie mam niestety.
Z: A pójdziesz do sklepu i kupisz mi jeszcze... podpaski?
K: Yyyy.- moja mina mówiła chyba wiele, bo Zuzka zaczęła się śmiać.
Z: Dobra spróbuję pójść sama i przy okazji kupię coś przeciwbólowego.
K: Nie. Jak się źle czujesz to się połuż, a ja coś wymyślę.
Z: Skoro nalegasz to dobrze.

Myślałem chwilę do kogo się zwrócić o pomoc i wpadł mi do głowy Natka. Niby była już prawie 12, ale nie wiedziałam co robi, więc wysłałem jej wiadomość z prośbą o pomoc. Po chwili do mnie zadzwoniła. Był przerażona zdecydowanie za bardzo jak na sytuację, ale może to ja trochę przesadziłem z tym SMS-em.

Natalia:
Postanowiłm od razu zadzwonić i dać na głośnik żeby w razie czego Aneta też mogła zareagować.

N: Cześć Kuba co się stało? Ostrzegam, że jestem na głośniku, bo jest ze mną Aneta.- trochę się bałam co usłyszę od Kuby.
K: Cześć dziewczyny. No mam sprawę, ale błagam nie śmiejcie się, bo już jedna się ze mnie śmiała.
N: Obiecujemy, a teraz mów o co chodzi.- coś z bardziej się denerwowałam.
K: Pamiętacie Martę?
A i N: Tak.
K: Wczoraj przyszła do mnie załamana Zuzia i powiedziała, że nie ma gdzie miszkać i boi się, że będzie musiała iść do domu dziecka...
N: Ale przcież babcia się nią opiekuje.
K: Zmarła,ale kontynuując. Przygarnąłem Zuzię do siebie i dzisiaj poprosiła mnie, abym poszedł do sklepu i apteki.
A: Kuba poczekaj, bo ja nie bardzo widzę tu problem.
N: Dokładnie.
K: Poprosiła, żebym jej kupił coś przeciwbólowego i pod...podpaski.
N i A: Hi hi hi.
K: Miałyście się nie śmiać. Już Zuza mnie wyśmiała wcześniej.
N: Mam rozumieć, że mam to wszystko kupić i do Ciebie przyjść?
K: Dokładnie!- odparł bardzo uradowany.
A: I to jest sprawa życia i śmierci???
K: No właśnie tak. Dzięki Natka, że wpadniesz.
N: Ale...
K: Pa.- po czym się rozłączył.
N: To chyba nie mam wyjścia, ale muszę przyznać, że ciekawi mnie jaką miał minę Kuba jak Zuza go o to poprosiła.
A: Uwież ja też. Cały czas mnie to bawi.
N: Oj jeszcze długo będzie. Dopra ja muszę lecieć jak widzisz. Trzymaj się, kochana.
A: No ty też. Pa.

Po pół godzinie byłam pod drzwiami mieszkania Kuby.

Z: Natalia, co ty tu robisz?
N: Ratuję Kubę. Trzymaj to co chciałaś i jeszcze czekolada.
Z: Widzę, że Kuba faktycznie załatwił sprawe. Dzięki wielkie. Wchodź Kuba,  poszedł na zakupy spożywcze, ale zaraz powinien wrócić.
N: Dobra to poczekam na niego, ale musisz mi opisać jego minę, gdy poprosiłaś go o zakup podpasek, bo musiała być ona bezcenna.
Z: Uwież była.

Rozmawiałyśmy z Zuzą, a w między czasie wrócił Kuba i wziął się za robienie obiadu. Oczywiście zostałam na niego zaproszona. Posiedziałam z nimi do 20 i wróciłam do domu. Jutro miałam zamiar siedzieć w domu czytać książkę.

Olgierd:
Cały dzień zszedł nam na planowaniu ślubu. To w końcu już za 2 miesiące. Łucja się trochę obawia, że nie znajdziemy terminów w kościele, ale moja Mama ma znajomego księdza, więc do niej jutro zadzwonię w tej sprawie.

Łucja:
Trochę się denerwowałam tymi przygotowywaniami do ślubu, że nie zdążymy ze wszystkim. Najbardziej jednak martwiłam się o sukienkę. Jednak w tej kwestii poproszę o pomoc Natalię. W końcu ma być moją świadkową. Chociaż jeszcze o tym nie wie. Stwierdziłam, że poproszę ją o w poniedziałek.

Ł: Oluś?
O: Słucham, kotku.
Ł: Martwię się, że nie zdążymy. Wiesz ludzie czasami rok planują ślub, a my mamy 2 miesiące.
O: Łucuś, ty się nie denerwuj, bo może to zaszkodzić naszemu Maluszkowi. Poza tym zaufaj mi ze wszystkim damy radę. Na pewno Natalia i Krystian nam pomogą. Zobaczysz wszystko będzie dobrze.
Ł: Może masz rację?
O: Mam mam. A teraz śpij już, bo późno.
Ł: Dobranoc, kochanie.
O: Dobranoc.

Kuba:
Całą niedzielę przenosiliśmy rzeczy Zuzy do mojego mieszkania. Co prawda nastolatka miała się u mnie zaczymać tylko na pół roku, ale mimo to rzeczy miała bardzo dużo. Rozmawialiśmy trochę o jej przyszłości. Ma zamiar rzucić szkołę jak tylko skończy 18 lat bez zdawania matury i wyjechać do Stanów. Muszę jej jednak wybić ten pomysł z głowy. Osobiście uważam, że powinna chociaż zdać maturę, bo otworzy jej to możliwość studiowania w tych Stanach. Muszę przyznać, że martwię się o nią. Jej matka została zamordowana, babcia umarła kilka dni temu, a o reszcie rodziny ani słuchu ani widu. Siedzieliśmy w ciszy w salonie. Był wieczór, a ja widziałam, że Zuzkę coś dręczy. W końcu się odezwała.

Z: Kuba? Mogę mieć prośbę?- zapytał nieśmiało
K: Oczywiście tylko nie taką jak wczoraj.
Z: Hahaha.
K: Dalej Cię to bawi?
Z: Uwież jeszcze długo będzie. Zresztą nie tylko mnie.
K: Dobra co to za pośba?
Z: No, bo widzisz ja tak naprawdę nie znam dalszej rodziny, a jest problem pogrzebu... babci.- powiedziała już drżącym głosem.
K: Zuza nie płacz. Nie masz się czym martwić. Wszystko załatwię. W końcu mam do Ciebie prawa spisane jeszcze przez twoją matkę. Nie masz się czym martwić. Poza tym widziałem wczoraj, że dobrze dogadujesz się z Natalią, więc jak chcesz to możemy ją poprosić o pomoc.
Z: Dziękuję Kuba. To wszystko co dla mnie robisz ty i w sumie Natali też wiele dla mnie znaczy. Tak naprawdę nie mamy żadnych powiązań.
K: Zawsze będziesz dla mnie ważną osobą i pamiętaj zawsze możesz na mnie liczyć. We wszystkich sprawach.
Z: I pomyśleć, że na początku o wszystko Cię obwiniałam i nienawidziłam, a teraz przyszłam z płaczem, a ty nawet nie zawahałeś się mi pomóc.
K: Różne życie pisze scenariusze.
Z: Wiem coś o tym.
K: Dobra nie wiem jak ty, ale ja idę spać. Jutro mam pracę.
Z: Też idę spać, ale nie wiem czy jestem na siłach iść do szkoły jutro.
K: Zobaczysz rano. Dobranoc.
Z: Dobranocka!

---------------------------------------------------
Kochani bardzo Was przepraszam za wczorajszy brak rozdziału, ale koniec roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami, a jeszcze tak naprawdę teraz mamy ostatnie tygodnie na podciągnięcie ocen. W związku z tym nauki mam dużo. Oszczegam również, że tak sytuacje mogą mieć też miejsce w przyszłym tygodniu. Z góry przepraszam.

Gliniarze- Zaczęło się niewinnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz