#40 Powrót i wyjazd

873 15 11
                                    

Łucja:

Dziś wypada trzeci dzień po porodzie. Ze mną i z Kajtusiem wszystko w porządku, w związku z tym lekarz pozwolił nam wyjść już ze szpitala. Lekarz przyniósł nam właśnie wypis, więc pozostało czekać na Olgierda.

O: Hej, skarbie już jestem. - powiedział radośnie, wchodząc na sale z nosidełkiem dla Kajtka.

Ł: Nareszcie, już mam dość szpitala. - powiedziałam, po tym jak mnie pocałował w usta.

O: Wróciła moja maruda. - zaśmiał się.

Ł: Ej, to nie jest śmieszne.

O: Nie gadaj, tylko się zbieraj. - powiedział, ubrała się, a w tym samym czasie Olo ubrał i włożył do fotelika, naszego synka. - Masz wypis?

Ł: Tak, możemy już iść. - wyszliśmy ze szpitala i skierowaliśmy się do samochodu. Olgierd prowadził, a ja siadłam obok Kajtka z tyłu samochodu. - Jedziemy na komendę? - zapytałam, gdy zobaczyłam, którędy jedziemy.

O: Tak, pomyślałem, że będziesz chciała się przywitać ze wszystkimi. Zresztą wszyscy chcą poznać Kajtka osobiście.

Ł: Jak ty mnie dobrze znasz. - odpowiedziałam mu. Cieszyłam się z tej trochę niespodziewanej wizyty na komendzie, bo dawno mnie na niej nie było. - Olo, rozmawiałeś ostatnio z Natalią?

O: No właśnie nie. Była podobno przedwczoraj wcześnie rano na komendzie, przyniosła zwolnienie od lekarza i powiedziała, że musi wyjechać na miesiąc. Mamy się nie martwić, a jak wróci to wszystko nam wytłumaczy.

Ł: Dziwne. Nigdy tak nie robiła, ale jak tak sobie o tym myślę teraz to jak była u mnie kilka dni temu to faktycznie była jakaś inna, nieobecna jakby, ale starała się to ukryć. Oby wszystko się wyjaśniło.

O: Oby, oby. - westchnął Olo, widać, że martwi się o nią. Natalia to nie osoba, która spowiada się komuś ze swoich problemów. Raczej stara sobie radzić z tym sama. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Olo zaparkował samochód pod wejściem. Weszliśmy na komendę i skierowaliśmy się do pokoju operacyjnego Olgierda i Krystiana. Nie wiem, dlaczego Oluś nas tak prowadził, ale cóż. Mój mąż otworzył mi drzwi i wpuścił pierwszą, a on z Kajtkiem weszli zaraz za mną. Jak się okazało w pokoju zebrali się wszyscy nasi przyjaciele na czele z Moniką. 

Wszyscy: Witamy młodych rodziców! - krzyknęli, ale na szczęście na za głośno, więc Kajtuś się nie obudził. Co jak co, ale sen miał naprawdę twardy.

Ł: Jejku, dziękujemy, ale się za wami stęskniłam! - powiedziałam i zaczęłam się ze wszystkimi witać. Nie zabrakło oczywiście przekąsek i czegoś do picia.

Aneta: Słodziak z tego waszego Kajtka. - zaczęła się zachwycać Aneta.

Danusia: Ale jaki spokojny i jak twardo śpi.

Ł: Śpi twardo, ale jak już się obudzi, to płacze niemiłosiernie głośno.

Lena: Pozory mylą.

Monika: Łucja, możemy porozmawiać? - spytała się mnie szefowa.

Ł: Tak, oczywiście. - zgodziłam się, więc przeszłyśmy w inne miejsce pokoju. - Coś się stało?

M: No właśnie nie wiem. Chodzi o Natalię.

Ł: Wiesz co z nią? Olo mi tylko wspominał, że przyniosła zwolnienie lekarskie dwa dni temu i nie ma z nią kontaktu od tamtej pory.

M: Nic więcej nie wiem. Dzwoniłam też do Zuzy czy coś wie, ale powiedziała mi tylko, że Natalia powiedziała, że wyjeżdża na miesiąc i jak wróci to wszystko jej wytłumaczy. Jednym słowem to samo co nam. Zniknęła i nie ma z nią kontaktu. - powiedziała zmartwiona.

Gliniarze- Zaczęło się niewinnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz