Gość #20

1K 23 5
                                    

Kuba:
Ten SMS był od Zuzy. Z chaotycznego tekstu wywniąskowałem, że chce się ze mną spotkać jak najszybciej i czy może do mnie zaraz przyjść. Oczywiście się zgodziłem. Miałem po prostu wrażenie, że jestem to winien Marcie. Po chwili usłyszałem dzwonek do drzwi. Jednak takiego widoku się nie spodziewałem.

K: Jeju Zuzia! Co się stało?
Z: Bo... mo...ja b...babcia...zm.... Ona po...prostu nie... ż....- mówiła bardzo drżącym głosem i była cała załamana. Miała już czerwone oczy od płaczu.
K: Chodź do salonu. Zaraz zrobię herbaty i wszystko na spokojnie mi wyjaśnisz.

Zuza nic nie mówiąc przebrała się i poszła do salonu. Ja zrobiłem herbatę i również do niej poszedłem. Była ewidentnie załamana.

K: No to teraz na spokojnie. Tu masz herbatę, a tu koc.
Z: Chodzi o to, że moja babcia... zmarła i ja... nie mam się gdzie podziać. To znaczy wiem, że powinnam iść do domu dziecka, ale zostało mi pół roku do 18. Później i tak wyjeżdżam do Stanów. Chcę tam zacząć nowe życie.- nastolatka cały czas mówiła z wielkim trudem, ale była już o wiele spokojniejsza niż wcześniej.
K: Przykro mi, a jak nie masz się gdzie podziać to możesz pomieszkać u mnie przez te kilka miesięcy.

Chciałem jej chociaż tak wynagrodzić to, że tak młodo straciła rodziców. Przez ten krótki czas zdążyliśmy się lepiej poznać i mimo że Zuza nie dażyła mnie dużą sympatią to wiedziała, że jej pomogę.

Z: Naprawdę? Nawet nie wiesz jak się cieszę. Tylko boję się czy mi na to pozwoli sąd. W końcu wiesz jacy oni są. Tak naprawdę nic nas nie łączy. Poza moją Mamą.
K: Tu chyba nie będzie problemu. Jakiś czas temu znalazłem w dokumentach Marty informację o opiece nad Tobą. W skrócie to było tam, że zezwala mi nad pełną opiekę nad Tobą w przypadku gdyby nikt nie chciała się Tobą zajmować.
Z: To taki dokument istniał? Nawet nie miałam o nim pojęcia. Coś jeszcze w nim było?
K: Było też, że nie wyraża zgody, aby opiekaował się Tobą ojciec. Chyba, że ty byś wyraziła pełną zgodę.
Z: Cieszę się, że mogę tu zostać.
K: Też się cieszę.
Z: To ja idę spać, bo z tych emocji słabo się czuję.
K: Ok. Powiedz jak będziesz gotowa, żeby pojechać po twoje rzeszy.
Z: Dobrze, a teraz dobranoc.
K: Dobranoc Zuza.

Natalia:
Obudziłam się około 9 i poszłam robić sobie śniadanie. Po zjedzeniu poszłam się ogarnąć i siadłam na tarasie. Miałam z niego piękny widok na park i panoramę Warszawy. Mieszkałam na 10 i ostatnim piętrze nowoczesnego bloku. Nigdy nie zrozumiałam dlaczego moja babcia kupiła akurat to mieszkanie, a później je na mnie przepisała. Myślałam nad pójściem na spacer, bo szkoda takiej pięknej pogody, gdy dostałam wiadomość od Anetki, że właśnie wychodzi na spacer z Różą i czy bym nie poszła z nimi. Oczywiście się zgodziłem i już po 30 minutach czekałam na nie pod moim blokiem.

A: Hej Natka.
N: Cześć Anetka. Opowiadaj co tam ciekawego u Ciebie się dzieje?
A: No wiesz. Jak zawsze tak samo, ale muszę Ci powiedzieć, że wracam na pełny etat do pracy.
N: Aaaa, to super. Wogóle myśleliście o rodzeństwo dla Róży?
A: Tak, trochę o tym rozmawialiśmy. Jednak stwierdziliśmy, że poczekamy jeszcze rok lub dwa. Róża ma teraz prawie 3 lata, więc potrzebuje dużo uwagi tak samo jak niemowlak. Poczekamy poprostu, aż troche podrośnie. A co tam w świecie randkę?
N: Nie wiem. Odkąd dostałam się z Łukaszem nie byłam na żadnej.
A: Nawet nie żartuj. Jesteś młoda! Masz 28 lat i całe życie przed tobą! Dlaczego z nikim się nie umawiasz?
N: Wiesz jak jest praca, praca i jeszcze raz praca. Ja nie mam czasu na stały związek.
A: A z Łukaszem dałaś radę.
N: No niby tak, ale mało czasu z sobą spędzaliśmy.
A: Słuchaj. Moja kuzynka znalazła sobie faceta przez aplikację randkową i teraz jest z nim szczęśliwa. Może ty też tak spróbój?
N: Nie ma mowy, Anetka. Moja znajoma lekarka przez taką aplikacje umówiłam się przez przypadek z  gwałcicielem. Gdyby nie jej przyjaciel, a zarazem miłość życia. Zostałaby zgwałcona. Nie namówisz mnie na taką aplikację.
A: No nich Ci będzie. Muszę jednak przyznać, że nie wiedziałam, że masz znajomą lekarkę. Jak się nazywa?
N: A myślisz, że jak poznałam Łukasza. Poza tym co ty taka ciekawska?
A: Widzisz znam podobną historię. No mów jak się nazywa?
N: Wiktoria Consalida-Krajewska.
A: Czyli jednak są razem.
N: Wiktoria i Adam? Oni zawsze byli sobie przeznaczeni. Ale skąd znasz tę historię?
A: Wiki ma córkę przecież.
N: No ma. To Blanka zresztą też jest lekarzem. Tyle, że ginekolożką, a nie chirurgiem jak jej mama.
A: Blanka jest moim lekarzem. To ona prowadziła moją ciążę.
N: Nawet nie wiedziałam, że ją znasz.
A: To teraz już wiesz.
Róża: Ciocia! Idźmy na plac zabaf.
A: Córeczko, ciocia jest zmęczona, daj jej odpocząć.
N: Już idę Róża i nie słuchaj mamy. Ze swoją chrześnicą zawsze się pobawię.
A: To ja siadam tu na ławce.
N: Dobra.

Łucja:
Jesteśmy w trakcie śniadania z Olgierdem i spokojnie rozmawiamy, aż do zaskakującego pytania mojego narzeczonego.

O: Łucuś kochanie, a co byś powiedziała na rozliczenia przygotować do ślubu?
Ł: Wiesz myślałam nad tym i w sumie to dobry pomysł. Chciałabym, aby nasze dziecko urodziło się po naszym ślubie. Tak na wszelki wypadek.
O: To od czego zaczynamy i przede wszystkim kiedy?
Ł: Może za 2 miesiące w sierpniu. Byłabym w 4 miesiącu ciąży, więc nie będę jeszcze gruba.- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
O: Ty nigdy nie będziesz dla mnie gruba, kochanie.- odpowiedział i pocałował mnie w czoło.
Ł: Ha Ha Ha. Już nie przesadzaj.
O: Zmieniając temat najpierw lista gości, sala, termin i tak dalej.
Ł: Olo? Bo ja mam ważne pytanie?- powiedziałam lekko zasmucona.
O: Jakie kochanie?
Ł: Ślub kościelny czy cywilny? Bo wiesz ja zawsze chciałam mieć k...
O: Kościelny.- bez zastanowienia odparł Olo.
Ł: Naprawde tam się cieszę, że chcesz kościelny.
O: Ja też kochanie. A kogo poprosimy na świadków?
Ł: Wisz, ja myślałam na Natalią, a ty jak chcesz, kotku.
O: Ja chyba wezmę Krychę.
Ł: To mamy ustalone. Dobra jemy coś bo strasznie zgłoś miałam.
O: Przecież dopiero jedliśmy śniadanie!
Ł: Oluś! Jakie dopiero jest już 12! Nie wiem jak ty, ale ja zaczynam robić obiad.
O: Co tak późno! A co zamierzasz robić?
Ł: Myślałam nad zapiekanką.
O: To ja Ci pomogę, bo ty nie możesz się przemęczać.
Ł: To zapraszam do kuchni i bierzemy się do pracy.

Gliniarze- Zaczęło się niewinnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz