Jungkook zbliżył się do okna i stanął na wyciągnięcie dłoni przed sperloną od deszczu szybą. Chciał pobyć w zupełnej ciszy, wpatrywać się w krople deszczu spływające po szybie i o niczym nie myśleć, ale nie mógł przestać. Jego myśli ciągle wracały do wydarzeń sprzed dwóch dni.
To było tak niedawno, a czasem miał wrażenie, jakby minęły wieki. Każda chwila bez V zdawała się ciągnąć niemiłosiernie długo. Nigdy wcześniej nie odczuwał czyjegoś braku tak bardzo. Życie bez V było jak namiastka prawdziwego życia jak wegetacja. Nic nie miało sensu. Brakowało mu wszystkiego. Jego zapachu, jego głębokiego głosu, śmiechu, który był jednym z najpiękniejszych dźwięków, jakie słyszał. Brakowało mu spojrzenia jego oczu, dotyku jego rąk, smaku jego ust, bliskości jego ciała.
Odetchnął głęboko, czując, że jego gardło się zaciska. Wyciągnął przed siebie dłoń i zaznaczył opuszkiem palca, staczającą się kroplę. Okno było mokre od deszczu, ale mimo to mógł dostrzec za szybą piękny ogród. Pamiętał, jakie wrażenie na nim zrobił, gdy widział go pierwszy raz. Te piękne drzewka bonsai, mini wodospad i altana, pod którą pragnął usiąść. Teraz niemal nie mógł znieść jego widoku.
Skupił więc spojrzenie swoich ciemnych oczu na kroplach, sunących po gładkiej powierzchni. Padało niemal nieprzerwanie, od kiedy się rozstali. Zdawało mu się, że przyroda odzwierciedla jego uczucia, niemal jak, w jakimś romantycznym wierszu czy filmie. Zawsze go bawiło, że ilekroć w romantycznych książkach między głównymi bohaterami działo się źle, nagle na niebie kłębiły się groźne chmury, niemal jakby przyroda czuła to, co oni. Ale teraz tak właśnie się czuł, jakby ktoś tam na górze, wiedział dokładnie, co dzieje się w jego duszy, bo od kiedy się rozstali, pochłaniał go mrok.
Przez chwilę zastanawiał się, kiedy ostatni raz padało i na samo wspomnienie, na jego wargi wkradł się delikatny uśmiech. Wracali wtedy od Yoongiego i Jimina. Byli niemal pod magazynem, gdy nagle zerwała się ogromna ulewa. Padało tak mocno, że wystarczyła chwila, a oboje z V dosłownie ociekali wodą. Jungkook zeskoczył z motocykla jak oparzony, gdy tylko V zgasił silnik i ruszył biegiem w stronę magazynu, starając się uciec przed nieustępliwym deszczem, ale nim zdążył dobiec, V go powstrzymał, zatrzymując go w najlepszy z możliwych sposobów.
Pocałował go.
A może nawet słowo "pocałował" to zbyt mało. Całował go tak, jakby miało nie być jutra, kradnąc tlen z jego płuc. Wtedy Jungkook po raz pierwszy zrozumiał, dlaczego na wszystkich romantycznych filmach zakochani całują się w deszczu. Wcale nie dlatego, że strugi deszczu wyglądają zjawiskowo w kadrze, a mokre ubranie opinające wysportowane ciało jest mega seksowne, lecz dlatego, że ta scena pokazuje, że zakochani są w stanie razem przejść przez wszystko, nawet coś tak niezjednanego, jak natura. Pokazują, że ich miłości nic nie pokona, bo miłość to żywioł.
Najsilniejszy z żywiołów, jakie kiedykolwiek stworzono.
I ich miłość właśnie taka była. Silna i niepokonana. Pochłaniała ich w całości bez wyjątku. Była potężnym żywiołem, szarpiącym serce, ale była też nieprzemijająca, zdolna przetrwać wszystko. Teraz to ona miała zdecydować o ich losie. Mogła ich zniszczyć albo ocalić.
CZYTASZ
The Hunted | Taekook | PL
Fanfiction[Zakończone] "- Szukasz kogoś, przystojniaku? - spytał nagle głos za jego plecami. Jungkook odwrócił się za siebie i dostrzegł ładną dziewczynę, średniego wzrostu. Jej sięgające ramion włosy pofarbowane były na rudo. Otworzył usta, by coś powiedz...