[Zakończone]
"- Szukasz kogoś, przystojniaku? - spytał nagle głos za jego plecami.
Jungkook odwrócił się za siebie i dostrzegł ładną dziewczynę, średniego wzrostu. Jej sięgające ramion włosy pofarbowane były na rudo. Otworzył usta, by coś powiedz...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Młody wampir siedział na podłodze, oparty o metalowe kraty, czując pod nogami zimno kamiennej posadzki. Pomieszczenie ogarniała nieprzenikniona ciemność, ale jego wampirze geny i z tym potrafiły sobie poradzić. Mimo panującego mroku był w stanie dostrzec zarys kształtów wyposażenia pomieszczenia. Tak właściwie nawet tego nie potrzebował. Będąc uwięzionym w tej klatce, wpatrywał się przed siebie godzinami. Znał każde pęknięcie ściany, każdy wykruszony kawałek podłogi, każdą plamę rdzy na kratach. Był w stanie dokładnie określić co i gdzie się znajduje nawet z zamkniętymi oczami. Znał zapach wilgoci i stęchlizny w powietrzu, który drażnił jego płuca przy każdym oddechu, dlatego nauczył się niemal nie oddychać, mimo że jego płuca wciąż pamiętały ten odruch i nieraz mimowolnie wciągał powietrze, jakby było mu to do czegokolwiek potrzebne.
Teraz też siedząc w mroku, dokładnie wiedział, że wystarczy, by wyciągnął w bok swoją dłoń, a uderzy w metalową konstrukcję. Klatka, w której się znajdował, stała się jego domem. Z początku myślał, że jest tu kompletnie sam, ale po jakimś czasie do jego wrażliwych uszu docierały odgłosy, które potwierdzały obecność innych więźniów. Co jakiś czas słyszał brzdęk łańcuchów albo - co gorsza - jęków bólu. Dopiero jakiś czas temu Jin przyprowadził jakiegoś młodego chłopaka i wrzucił do jego klatki. Chłopak też był wampirem i na pewno dopiero co stworzonym. Był wystraszony, nadwrażliwy na bodźce, ciągle zakrywał uszy. Kiedy Jin rzucił mu saszetkę z ludzką krwią, niemal rozszarpał ją na strzępy, by szybciej ją wypić, brudząc przy tym swoją jasną koszulkę.
Czując zapach ludzkiej krwi na delikatnej tkaninie, aż czuł mdłości z głodu. Jin ostatnio rzadziej do niego zaglądał, przez co odczuwał coraz większą potrzebę krwi. Jego żołądek kurczył się na samą myśl o tym cudownym, słodkim smaku, jednak ze wszystkich sił starał się powstrzymać swoje żądze. Obawiał się, że atak jego wampirzych instynktów, może wywołać gniew Jina, a tego bał się bardziej, niż czegokolwiek innego. Miał okazję słyszeć krzyki, rozrywające mrok piwnicy i to wystarczyło, by nie zmrużył oka przez kilka dni.
Teraz też nie mógł spać. Siedział na ziemi, wbijając pusty wzrok w ścianę naprzeciw niego, co jakiś czas zerkając na młodego wampira, który spał skulony w kącie klatki. Wydawał się jeszcze drobniejszy, gdy jego ciało kurczyło się otoczone szczupłymi ramionami. Zamknął oczy i oparł głowę o metalowe kraty. Starał się przywołać w głowie obraz uśmiechu swojego chłopaka. To jedyna myśl, która w jakiś sposób trzymała go przy życiu. Nie wiedział, czy jeszcze kiedykolwiek go zobaczy, ale nie pragnął niczego bardziej niż tego, by znów móc dostrzec ten uśmiech na żywo i te cudowne ogniki w jego oczach, kiedy patrzy na niego.
Nagle z zamyślenia wyrwał go głośny huk, przypominający wystrzał broni. Jego szczupłe ciało niemal podskoczyło z zaskoczenia, a oczy otworzyły się szeroko. Młody wampir, który dotąd spał w kącie, również zerwał się gwałtownie i spojrzał na niego przerażony. Starszy nasłuchiwał przez chwilę dalszych odgłosów, starając się zidentyfikować, co mogło wywołać ten hałas. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z tego, że najprawdopodobniej było to mocne trzaśnięcie drzwi, jakby ktoś walnął bądź kopnął w nie z całej siły. Oboje patrzyli na siebie przez chwilę w całkowitej ciszy, jakby bali się, że nawet najmniejszy hałas może zdradzić ich obecność. Po chwili do ich wrażliwych uszu wkradł się dźwięk kroków, jakie mogły wydawać jedynie eleganckie buty, stukając o kamienną podłogę. Kroki te miały tak znajomy rytm, że starszy nie miał najmniejszych wątpliwości, do kogo należą. Tym razem jednak krok nie był dostojny i spokojny jak zazwyczaj, dzisiaj kroki były szybsze, bardziej chaotyczne i nerwowe. Był pewien, że musiało wydarzyć się coś złego. Niemal odruchowo i on się skurczył, starając się wcisnąć swoje ciało w kąt klatki, by mniej rzucać się w oczy.