[Zakończone]
"- Szukasz kogoś, przystojniaku? - spytał nagle głos za jego plecami.
Jungkook odwrócił się za siebie i dostrzegł ładną dziewczynę, średniego wzrostu. Jej sięgające ramion włosy pofarbowane były na rudo. Otworzył usta, by coś powiedz...
Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
3 tygodnie później
V rozsunął drzwi szafy i spojrzał na wiszące w niej ubrania. Odruchowo wyciągnął swoją dłoń i pozwolił, by opuszki jego palców powoli sunęły po delikatnych tkaninach. Dostrzegł czerwoną, aksamitną koszulę, którą miał na sobie, gdy pili razem z Jungkookiem tequilę w tamtym barze, drocząc się wzajemnie w erotycznej grze i swoją białą, oversizową koszulę, którą miał, gdy pierwszy raz się spotkali. To było tak dawno temu, a czasem zdawało mu się, jakby to było wczoraj. Tyle razem przeżyli i każde wspomnienie z nim związane było wciąż żywe w jego pamięci.
Tamtej nocy, gdy go poznał, czuł, że ten chłopak jest wyjątkowy, ale wtedy nawet nie ośmielił się myśleć, że będzie dla niego tak ważny. Nawet nie wiedział, kiedy ten uparty Łowca go upolował. Na samą myśl uśmiechnął się smutno.
Tak cholernie za nim tęsknił.
Każda chwila bez niego była torturą. Minęły już trzy tygodnie, odkąd widział go ostatni raz. Po tym, jak Jungkook dosłownie zaatakował go po swoim przebudzeniu, wyszedł stąd i nie wrócił. Czuł się rozdarty. Był tak bardzo szczęśliwy, że udało mu się go uratować, ale czuł gorzki smak rozczarowania jego reakcją i słowami młodszego.
Tamtej nocy wyjechał z Seulu.
Nie mógł znieść myśli, że go zawiódł i że zrobił coś wbrew jego woli, zdecydował więc, że lepiej będzie dać mu przestrzeń, by chłopak uporał się z tym, co się wydarzyło. Miał nadzieję, że z czasem młodszy zrozumie jego intencje i wybaczy mu to, co zrobił, jednak każdy dzień bez niego był koszmarem.
Jego błękitne oczy odnalazły skórzaną kurtkę, zdobioną ręcznie ćwiekami, którą tak uwielbiał i odruchowo wyciągnął po nią swoją dłoń. Zarzucił ją na swoje szerokie ramiona i pogładził czarny materiał dłonią, znacząc opuszkami palców metalowe ozdoby. Na jego usta wkradł się delikatny uśmiech, gdy przed oczami pojawił mu się obraz Jungkooka, proszącego go, by ją założył, kiedy będzie się z nim kochał.
Cholera, to było takie seksowne.
Nikt nigdy nie podniecał go tak, jak ten chłopak. Potrafił doprowadzić go do obłędu. Zamknął oczy i starał się przywołać w myślach jego twarz. Tak bardzo chciał go znowu zobaczyć. Chciał go całować, dotykać. Nigdy w życiu nie przypuszczał, że można za kimś tak bardzo tęsknić. Czasem miał wrażenie, że jeśli zaraz go nie zobaczy, umrze. To było niewiarygodnie. Jungkook był jak tlen, którego potrzebował, by oddychać.
Był tak zamyślony, że gdy nagle usłyszał ciche chrząknięcie za swoimi plecami, niemal podskoczył z zaskoczenia. Wystraszony, odwrócił się za siebie i zamarł. Miał wrażenie, że serce dosłownie łomocze w jego piersi, starając się wyrwać, mimo że nie biło od ponad stu lat. Nie mógł uwierzyć, że naprawdę go widzi.
W progu pokoju stał Jungkook.
Chłopak opierał się nonszalancko, patrząc na niego uważnie. Jego oczy miały ten cudownie znajomy kolor gorącej czekolady, ale był jeszcze piękniejszy, niż to zapamiętał. Jego ciemne, niemal czarne włosy opadały delikatnie na jego czoło. Jego skóra niemal lśniła, była lekko muśnięta słońcem, przez co chłopak wyglądał niezwykle świeżo. Delikatne wargi błyszczały lekko, wyglądając tak zapraszająco, że V musiał użyć całej swojej silnej woli, by nie zbliżyć się do niego i nie złożyć na nich czułego pocałunku.