Rozdział V

6.2K 259 434
                                    


W dniu meczu quidditcha Harry nie miał apetytu ze zdenerwowania. Mimo, że przyjaciele próbowali go przekonać, żeby coś zjadł, ich wysiłki spełzły na niczym. Draco stwierdził żartobliwie, że Harry wolałby pewnie zaszyć się w jakimś zacisznym kątku z kociołkiem i składnikami, na co brunet odpowiedział twierdząco.

- Strasznie się przejmujesz – stwierdził blondyn.

- Ty się dziwisz? - zapytał Harry. - Ja jeszcze nigdy nie grałem w quidditcha!

Brunet zwiesił głowę.

- Harry... - zaczął Malfoy, ale nie bardzo wiedział, co ma w tej sytuacji powiedzieć.

Ponieważ siedział obok Harry'ego, postanowił jedynie poklepać go po ramieniu w ramach dodania otuchy. W pewnej chwili spytał Harry'ego czy nie mógł jakoś ułożyć swoich włosów. Zielonooki łypnął na niego spode łba i zagroził, że jeśli Draco jeszcze raz wspomni o jego rozczochranych włosach, zamieni mu butelkę z szamponem na taką z eliksirem niszczącym włosy.

- Trzymaj te swoje mikstury z daleka od moich włosów – powiedział Draco zasłaniając swoją fryzurę dłonią. - Masz pojęcie, jak dużo czasu zajmuje ich pielęgnacja?

Harry zachichotał i wtedy Draco zdał sobie sprawę, że kumpel żartował. Pokręcił z dezaprobatą głową, ale się nie gniewał. Przynajmniej brunet choć na chwilę przestał się stresować.

Parę godzin później drużyny i reszta szkoły udali się na stadion quidditcha.

Mecz przebiegał normalnie do momentu, aż miotła Harry'ego zaczęła szaleć, jakby chciała go z siebie zrzucić. Pansy na ten widok parsknęła śmiechem i stwierdziła, że może Harry jest niezły w eliksirach, ale żaden z niego sportowiec.

- Nawet nie potrafi zapanować nad miotłą – powiedziała.

- Coś jest nie tak – mruknął Draco tłumiąc chęć powiedzenia koleżance czegoś, czego nie wypada mówić dobrze wychowanemu chłopcu, a już w szczególności Malfoyowi.

Blondyn poczuł jak serce mu zamarło, kiedy Harry zawisł na kiju miotły i trzymał się go tylko jedną ręką. A jak Harry spadnie i zrobi sobie coś poważniejszego niż tylko złamana kończyna? A jeśli złamie kręgosłup lub, co gorsza, kark? Draco nawet nie chciał o tym myśleć. Jego obawy zniknęły, kiedy miotła Harry'ego uspokoiła się i chłopak zdołał jej dosiąść. Ślizgon z niemałą ulgą patrzył jak szukający Gryfonów leci ku ziemi z dłonią przy ustach. Dopiero później okazało się, że złoty znicz wleciał mu do ust i Harry o mały włos go nie połknął. Draco spotkał się z Harrym przed szatnią Gryfonów, kiedy brunet już się przebrał. Potter patrzył na Malfoya i wyraźnie widział, że blondyn miał rozterki.

- Harry, powiem tak – zaczął Draco. - Jako twój przyjaciel, serdecznie gratuluję ci wygranej.

- Ale jako Ślizgon, jesteś wściekły, że to my wygraliśmy – dokończył Harry, na co Draco pokiwał głową.

- Dobrze mnie znasz.

- W końcu dużo czasu spędzaliśmy razem. To jasne, że cię znam.

Zanim Draco zdążył coś odpowiedzieć, dołączyli do nich Ron i Hermiona. Blondyn obrzucił ich niechętnym spojrzeniem. Hermiona radziła Draco nie wyżywać się na Harrym z powodu porażki Slytherinu.

- Nie wyżywałem się na nim – odpowiedział Malfoy. - Jedynie mu pogratulowałem.

- Ta, jasne – prychnął Ron. - Może wcześniej byliście przyjaciółmi, ale to pewne, że...

- Ron! - uciął ostro Harry. - Daj spokój! Nie prowokuj kłótni, bo to nikomu niepotrzebne.

Draco kiwnął głową, a Ron prychnął cicho. Za każdym razem, kiedy dochodziło do sprzeczki między nim a Malfoyem, Harry zawsze stawał po stronie Draco. Chociaż nie. Kiedyś jak Draco zaczął kłótnię, Harry polecił nieco przystopować właśnie blondynowi. Pewnie to dlatego Harry stara się, żeby Ron nigdy nie przebywał w pobliżu Malfoya dłużej niż to konieczne – nie miał ochoty co chwilę ich uspokajać.

Warzyciel (Drarry)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz