rozdział dwudziesty trzeci

450 32 0
                                    

 Bliźniacy jakoś przełknęli swoją porażkę w próbie zgłoszenia się do Turnieju Trójmagicznego, ale wieści o niej rozeszły się po całej szkole. Niektórzy nauczyciele nie omieszkali im tego wypomnieć.

Pochylałam się właśnie nad moim wypracowaniem, które zdobyło Powyżej oczekiwań, gdy tuż obok usłyszałam jadowity ton Snape'a.

- Weasley i Weasley... obaj Okropny. Kto wam uwarzył ten słynny eliksir postarzający? Gdybyście sami go zrobili, to raczej nie byłoby was już w tej klasie.

 Kilkoro Ślizgonów posłusznie się zaśmiało. Snape rzucił pracę Freda na biurko, a drugą oddał George'owi. Obejrzałam się szybko przez ramię. George, tak jak i jego brat, wyraźnie silił się na zachowanie spokoju. Ostatni szlaban Snape'a dał im w kość, a i tak został im jeszcze jeden do odrobienia.

- Strona sto osiemdziesiąt trzy. Czytać i robić notatki.


 Po lekcji szybko się spakowałam i już chciałam opuścić klasę, gdy Weasley złapał mnie za rękaw szaty. Odwróciłam się, rzucając mu zniecierpliwione spojrzenie. Pokazał mi, żebym zaczekała na niego. Zawahałam się przez chwilę, po czym zaczęłam udawać, że szukam czegoś w torbie. W końcu wszyscy Ślizgoni wyszli, więc syknęłam:

- Co znowu?

- Proszę cię, musisz nam pomóc - w głosie Gryfona brzmiała już lekka desperacja. - W tym semestrze mam praktycznie same Okropne, nie licząc tych dwóch Powyżej oczekiwań z eliksirów, które zrobiłaś. My nie możemy przegrać tego układu z mamą.

 Coś w jego lekko drżącym głosie i wielkich, brązowych oczach szczeniaka sprawiło, że nieco zmiękłam. Nie spodobało mi się to, że ktoś taki tak łatwo na mnie wpływał.

- Nie, Weasley - odpowiedziałam, ale nie brzmiało to wcale stanowczo. - Daj mi spokój.

 Zatrzymałam jeszcze chwilę wzrok na jego twarzy, po czym odwróciłam się i ruszyłam do wyjścia, mijając George'a.

Fred zarzucił torbę na ramię i wyszedł ze swoim bratem jako jeden z ostatnich.

- I co? Znowu próbowałeś ją przekonać, co? - spytał George.

- Mówię ci, jeszcze trochę i się zgodzi. Na pewno. Przecież widzę i słyszę, że już nie jest taka ostra. Nie umiem tylko przebić tej bariery.

- Tu nie chodzi o barierę. Ona nawet nie chce nam pomóc.

- Nieprawda, zawsze na pierwszym miejscu argumentów jest ta jej Lizbeth. Po co w ogóle przyjaźnić się z kimś, kogo się boisz?

 George pokręcił głową z dezaprobatą.

- Ślizgoni zawsze byli skomplikowani. A dziewczyny to... no, sam widzisz. Naprawdę, powinniśmy poprosić Hermionę...

- Teraz, jak już prawie ją mam? Pupilkę Snape'a, i w dodatku całkiem...

- Całkiem jaką? - spytał podejrzliwie młodszy z bliźniaków.

- Nieważne. Teraz już nie odpuszczę.

- Wiesz co? Wydaje mi się, że ty się po prostu świetnie bawisz. To całe kombinowanie i robienie podchodów cię kręci.

- A mi się wydaje, że uderzyłeś się w głowę, jak ostatnio zrzuciłem cię z miotły. I to mocno.

 Fred ostentacyjnie odwrócił wzrok i zamilkł. George nie lubił spierać się ze swoim bratem, więc ugodowo zaproponował:

- Napiłbym się kremowego piwka. Masz ochotę na wycieczkę do Miodowego Królestwa? Po południu mamy trening...

Nie chcę widzieć testraliOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz