W czwartek po Zaklęciach szłam samotnie na obiad do Wielkiej Sali, bo reszta węży miała w tym czasie inne lekcje. Na drugim piętrze wtopiłam się w grupę młodszych Gryfonów, a z naprzeciwka nadchodzili Ślizgoni. Na ich czele stał Malfoy, a gdy zauważył złotą trójcę, przejechał ręką przez swoje platynowe włosy. To nie zapowiadało niczego dobrego.
- Zobacz, Potter! Jak ci się podobają nasze plakietki? - zawołał swoim szyderczym tonem.
Chwycił za przód swojej szaty, a wtedy zauważyłam jarzący się czerwienią napis: Kibicuj CEDRIKOWI DIGGORY'EMU, PRAWDZIWEMU reprezentantowi Hogwartu!
Podobne odznaki nosili prawie wszyscy Ślizgoni za jego plecami. Malfoy wyszczerzył się złośliwie do Harry'ego i przycisnął swoją plakietkę. Tym razem napis zalśnił na zielono, układając się w słowa: POTTER CUCHNIE.
- Żałosne - prychnęłam pod nosem, i już chciałam przecisnąć się naprzód, żeby zrobić porządek z Draconem, gdy tuż obok mnie usłyszałam znajomy głos.
- Co tutaj się dzieje?
Była to Lizbeth, a za jej plecami przeciskała się Anne, posyłając niecierpliwiącym się Gryfonom groźne spojrzenia.
No, to to by było na tyle z mojego występu.
- Draco - westchnęłam, niedbale wskazując na grupę rechoczących Ślizgonów.
Lizbeth rzuciła okiem na blondyna i jego plakietki, po czym uśmiechnęła się z satysfakcją.
- Jednak Malfoy to Malfoy, co? Tak trzymaj, Draco! - zawołała, ale uciszyłam ją syknięciem.
- Popierasz takie szczeniackie zachowanie? Póki co to przynosi nam wstyd!
Carrow spojrzała na mnie z zaskoczeniem i zmarszczyła brwi. To nie było podobne do starej mnie.
Uniknęłam dalszej konfrontacji, bo w pierwszym rzędzie zawrzało. Wspięłam się lekko na palce i zauważyłam, że Potter wyrywa się w stronę Ślizgona, ale został przytrzymany przez swoich kolegów. Draco śmiał się otwarcie. Musiał powiedzieć coś obraźliwego, bo Gryfon aż trząsł się z wściekłości, ściskając w dłoni różdżkę.
- No, śmiało, Potter. Zrób to, jeśli starczy ci odwagi - wycedził, wyciągając swoją różdżkę.
- No tego już za wiele - warknęłam, i zaczęłam szukać dojścia do tej dwójki, ale poczułam silny uścisk na ramieniu.
- Zostaw ich! Niech Draco pokaże Potterowi, gdzie jego...
Przerwał jej nagły błysk. Natychmiast się odwróciłam i zobaczyłam promienie zaklęć tryskające z obu różdżek. Jeden z nich trafił w twarz Hermiony, która z piskiem złapała się za usta. Gryfonka oddaliła się biegiem, a zaraz za nią popędził Ron. Uczniowie zaczęli wzajemnie się wyzywać. To był istny chaos.
Z tłumu Ślizgonów wystąpiła dziewczyna o bardzo jasnych, kręconych włosach - Charlotte z mojego rocznika. Podeszła do Malfoya i zmusiła do opuszczenia różdżki. Hałas nagle przycichł, bo wszyscy byli zaskoczeni jej reakcją. Dzięki temu mogłam dosłyszeć jej słowa.
- Draco, miałeś się nie wychylać! - na wpół wyszeptała, a na wpół wykrzyczała Ślizgonka.
- Nie wtrącaj się, nie będziesz mi matkować! - odparował Malfoy, ale nie zdołał się wyszarpnąć z uścisku starszej dziewczyny.
- Będę, jeśli wreszcie coś nie dotrze do twojego pustego łba! A teraz zabieraj swoją świtę i jazda stąd!
Malfoy wyprostował się z lekceważącym wyrazem twarzy, ale Charlotte coś do niego szepnęła i w końcu odpuścił, rzucając ostatnie wściekłe spojrzenie Potterowi. Gdy przyglądałam się z zaskoczeniem Ślizgonce, nasze spojrzenia spotkały się na chwilę. Odchrząknęłam.
CZYTASZ
Nie chcę widzieć testrali
Fanfic"Najpierw zakochał się w wyzwaniu, którym dla niego była. A potem... zakochał się w jej dobrym sercu, które skrywała pod chłodną powłoką, w jej zawziętym charakterze, który dotrzymywał kroku dwóm przekornym Gryfonom, w jej zielonych oczach, które lś...