Podczas kolacji w Święto Duchów panowała atmosfera pełna ekscytacji. Wielka Sala została tradycyjnie przystrojona na tę okazję. Nad głowami uczniów przelatywały chmary nietoperzy, nieco przyćmiewając blask świec, a na stołach i przy ścianach ułożono lampiony z dyń. Największą uwagę przyciągała jednak Czara Ognia, która stała przed stołem nauczycielskim, a w jej wnętrzu słabo tliły się błękitne płomienie.
- Słyszałam, że Johnson zgłosiła się do turnieju - powiedziała Anne, uśmiechając się drwiąco.
- Ciekawe, jak by sobie poradziła. Chyba jedyne, co potrafi, to latać na miotle i wgapiać się w Weasleyów razem z tą swoją Spinnet - wtórowała jej Lizbeth.
Zwróciłam głowę w jej stronę, bo dotychczas bezwiednie wbijałam wzrok gdzieś nad stół Gryffindoru. Od razu skarciłam się za taką reakcję, ale Lizbeth nie odebrała tego w ten sposób.
- No tak, Alex, twoja Angelina. Jak ostatnio szłam z Puceyem na błonia, to sama słyszałam, jak o nich mówiła. Beznadziejny gust, sama przyznasz?
- Taak - potaknęłam, nieco zbita z tropu.
Na szczęście nie kontynuowałyśmy już rozmowy, bo powstał Dumbledore i oznajmił, że Czara jest gotowa do dokonania wyboru. W sali przygasło światło, a blade iskry aż raziły w oczy. Po chwili napiętej ciszy płomienie przybrały szkarłatną barwę, buchnęły na parę stóp w górę i wyrzuciły kawałek pergaminu, który pochwycił dyrektor.
- Reprezentantem Durmstrangu jest Wiktor Krum! - zagrzmiał.
W sali wybuchła wrzawa; wszyscy krzyczeli i bili brawo. Aż podskoczyłam, gdy usłyszałam rozdzierający pisk Madeleine. Napotkałam spojrzenie Anne i jednocześnie pokręciłyśmy głowami z rezygnacją. Peter i Graham również piali z zachwytu.
Krum podszedł swoim kaczkowatym krokiem do Dumbledore'a, odebrał swoją kartkę i udał się do jednej z bocznych komnat za stołem nauczycielskim. Hałas nieco przycichł, a Czara ponownie zabłysła czerwienią i wyrzuciła ozdobną, błękitną karteczkę - jak się domyśliłam, z nazwiskiem reprezentanta francuskiej szkoły.
- Reprezentantką Beauxbatons zostaje Fleur Delacour!
Tym razem krzyki dobiegały głównie od stołu Krukonów. Ze swojego miejsca powstała blondwłosa piękność z dumnym uśmiechem na twarzy. Tak samo jak jej poprzednik, odebrała swój kawałek pergaminu i udała się do bocznej komnaty.
Ciągłe złośliwe uwagi moich przyjaciół skutecznie odebrały mi radość z oglądania ceremonii. Bardzo chciałam już się od nich uwolnić.
Gdy nadeszła pora na wybór reprezentanta Hogwartu, rzuciłam szybkie spojrzenie w stronę stołu Gryfonów. Błyskawicznie odnalazłam Weasleyów, którzy z lekkim niesmakiem gapili się na Czarę. Zauważyłam, że jeden z nich ściska Angelinę za ramię i coś do niej szepcze. Poczułam niemiły ucisk. Nie lubiłam jej.
Ponownie zwróciłam twarz w stronę Dumbledore'a akurat wtedy, gdy po raz trzeci buchnęły płomienie. Wstrzymałam na chwilę oddech.
- Reprezentantem Hogwartu będzie Cedrik Diggory!
Wiwaty Puchonów zmieszały się z jękiem niezadowolenia Ślizgonów. Miło patrzyło się na radość Hufflepuffu, który już dawno nie dostąpił takiej chwały.
Cedrik powstał i uśmiechając się szeroko podszedł do równie zadowolonego Dumbledore'a, który poklepał go po plecach. Gdy cała trójka znalazła się w komnacie, dyrektor przemówił:
- A więc mamy już trzech reprezentantów! Liczę na to, że okażecie im wsparcie i serdeczność. Pamiętajcie, że głównym celem Turnieju Trójmagicznego jest integracja czarodziejów z całego świata i budowanie dobrych relacji! Tym akcentem...
Dumbledore przerwał gwałtownie i odwrócił się do Czary, która zaczęła syczeć i skrzyć się szkarłatnymi iskrami. Wszyscy zaczęli szeptać między sobą. Nagle Czara rozjarzyła się i wyrzuciła jeszcze jeden kawałek pergaminu. Wpatrywałam się w tę scenę w osłupieniu, podobnie jak większość szkoły.
Dyrektor w ostatniej chwili wyciągnął rękę i złapał karteczkę, po czym nachylił się nad nią. Przez chwilę panowała zupełna cisza.
- Harry Potter - powiedział w końcu.
Zamrugałam kilka razy. To musiała być pomyłka. Obejrzałam się na moich znajomych, których twarze zastygły w niedowierzaniu.
- Harry Potter! - zawołał ponownie Dumbledore.
Oczy wszystkich uczniów śledziły teraz Gryfona, który został wyrwany z otępienia przez Hermionę i wypchnięty z ławy. Niepewnym krokiem ruszył przez Wielką Salę. Gdy przechodził obok Weasleyów, moje spojrzenie skrzyżowało się ze spojrzeniem któregoś z bliźniaków. Uniosłam pytająco brwi, ale on w odpowiedzi pokręcił głową. Przecież im się nie udało, jakim cudem Potter to zrobił?
Dumbledore bez słowa wręczył mu kartkę. Gdy tylko Harry zniknął za drzwiami komnaty dla reprezentantów, w sali wybuchły gorączkowe rozmowy.
- Oczywiście to znowu jest Potter - syknęła Lizbeth.
Po kolacji wszyscy rozeszli się do swoich domów, gdzie kontynuowano dyskusje na temat czwartego zawodnika. Nie inaczej było w pokoju wspólnym Ślizgonów, gdzie przy kominku siedziałam wraz z "moją" paczką.
- Nic dziwnego, w końcu Gryfoni są ulubieńcami Dumbledore'a. A już zwłaszcza odkąd Potter chodzi do tej szkoły - powiedział Peter.
- Ale on ma czternaście lat! Cudem będzie, jeśli ujdzie z życiem - dodałam, również nie mogąc w to uwierzyć. - Czy oni go w ogóle dopuszczą?
- Nie mają nic do gadania. Dokonanie wyboru przez Czarę Ognia zawiązuje magiczny pakt. Nie ma odwrotu. Przecież... - powiedziała rzeczowym tonem Anne.
- ...piszą o tym w książkach, tak, wiemy, Anne - przerwał jej Graham.
Szatynka zmrużyła nieprzyjaźnie oczy, a jej twarz stężała.
- Przecież McGonagall o tym mówiła na transmutacji - wycedziła. - Montague, nie bądź taki do przodu, bo cię z tyłu zabraknie.
- W każdym razie Potter nie będzie miał teraz lekko - powiedziałam, chcąc zapobiec kolejnej głupiej sprzeczce. - Spadam stąd.
Wstałam z kanapy i poszłam do dormitorium, zostawiając za sobą rozgadany salon. Podniosłam swoją szkolną torbę z zamiarem spakowania jej na następny dzień, i wysypałam jej zawartość na łóżko. Składając książki zauważyłam świstek pergaminu. Już chciałam go wyrzucić, gdy spostrzegłam, że jest zapisany.
W czwartek o osiemnastej.
wiesz kto
Jedno krótkie zdanie nieco poprawiło mój wieczór. Pomoc z eliksirami może nie była najciekawszym zajęciem, ale miałam nadzieję, że dzięki Weasleyom znajdę nowych przyjaciół. Postanowiłam, że za jakiś czas dam im poznać prawdziwą siebie. Tylko czy oni w to uwierzą?
CZYTASZ
Nie chcę widzieć testrali
Fanfic"Najpierw zakochał się w wyzwaniu, którym dla niego była. A potem... zakochał się w jej dobrym sercu, które skrywała pod chłodną powłoką, w jej zawziętym charakterze, który dotrzymywał kroku dwóm przekornym Gryfonom, w jej zielonych oczach, które lś...