18 🔥

175 11 1
                                    

- Jak wiecie wraz z zbliżającym się Turniejem Trójmagicznym , odbędzie się bal świąteczny, na którym to... - mówiła profesor McGonagall, zanim zaczęła prowadzić zajęcia z transmutacji.  Od sytuacji w jednej z opuszczonych sali minął już miesiąc, i tak jak Fred obiecał Morgan, nie afiszowali się z tym i utrzymywali to relacje w sekrecie. Nawet ich przyjaciele o tym nie wiedzieli, dalej żyjąc w przekonaniu, że Morgan i Fred są dobrymi przyjaciółmi. 

Za to ci, kiedy tylko nadarzała się okazji i zostawali sami, dawali upust swoim emocjom. Czasem spotykali się w salach na przerwach, w których to nikogo nie było, uciekali na błonia po zajęciach lub w sypialniach, kiedy mieli pewność, że z nikim się nie spotkają.

Ten system bardzo dobrze się sprawdzał, jednak bardzo mocno musieli się pilnować, a żeby to nie przytulać się za długo na korytarzu, nie zgubić lub nie pokazać małego liściku od drugiej osoby, czy też nie patrzeć na siebie zbyt długo.

Oczywiście, miało to swoje minusy, jednakże Morgan bardzo zależało na tym, aby jak na razie to skrywać, a więc i Fred na to przystał.

- Tak więc, Drodzy uczniowie, po pierwszych zmaganiach w Turnieju reprezentantów, odbędziecie zajęcia z tańca, a żeby to nie pokazać się jako stado rozbieganych małp. - dodała profesorka, po czym odwróciła się do tablicy i zapisała temat.

Wtedy to Fred, siedzący z Morgan, podrzucił jej małą karteczkę. Dziewczyna najpierw spojrzała na nią, a później na chłopaka, po czym rozwinęła ją.

Co ty na to, aby spotkać się po zajęciach u mnie? Moglibyśmy zagrać w szachy. George wychodzi z Carl późnym wieczorem, a Lee idzie podrywać krukonki...

Morgan bez wahania odpisała, że bardzo chętnie, po czym oboje skupili się na temacie zajęć.

~*~

Przy drugim śniadaniu, do stołu gryfonów podszedł Cedrik, co lekko zdziwiło Morgan, ponieważ ten nie odzywał się do niej od sprawy z Harrym.

- Cześć, mógłbym chwilę z tobą porozmawiać? - zapytał niepewnie patrząc na dziewczynę. Ta rzuciła spojrzenie na Freda i powiedziała: 

- Zaraz wracam, okej?

- Jasne - odparł Fred i lekko uśmiechnął się do dziewczyny, jednak w duchu nie podobało mu się to, że Cedrik znowu zaczyna kręcić się przy Morgan.

Dziewczyna wstała od stołu i razem z chłopakiem udała się do wyjścia z Wielkiej Sali. Ustali niedaleko drzwi na dziedziniec i wtedy to Cedrik zaczął mówić:

- Chciałbym ciebie przeprosić, za moich przyjaciół.

- Trochę późno, nie sądzisz? - odparła, zakładając ręce na piersi. Z jednej strony wiedziała, że zachowanie jego przyjaciół, to nie wina Cedrika. Ale fakt, że zwlekał miesiąc z rozmową, po prostu ją bolał.

- Wiem, rozumiem ciebie nawet, wiesz? Masz prawo być na mnie zła... Chciałbym tylko ci powiedzieć, że nie zgadzam się z nimi, naprawdę jesteś dla mnie ważna. To co mówili, było tylko wywołane złością na fakt, że Harry także będzie reprezentował Hogwart, chyba rozumiesz?

- Jestem w stanie zrozumieć wiele, jednak fakt, że przyszedłeś do mnie miesiąc po zdarzeniu rani bardziej. Twoi znajomi zwyzywali mnie, Harry'ego, a w dodatku pobili się z Fredem, który stanął w mojej obronie...

- Bardzo ciebie za nich przepraszam...

- Cedrik ja.. ja nie chce nawet słyszeć przeprosin... Twoi znajomi, z którymi notabene rozmawiałam i dobrze się bawiliśmy, chyba... Zwyzywali mnie od puszczalskich. Nie usłyszałam od nich słowa przeprosin, jak mnie mijają patrzą na mnie z odrazą... A to wszystko dlatego, że stanęłam w obronie przyjaciela.

Psikus (nie)doskonały • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz