19 🔥

178 11 3
                                    

Carl przedstawiła swój nieziemski plan, jak to Fred miałby wyznać Morgan uczucia, a chłopak zobowiązał się, aby to w niedługim czasie wykorzystać. Bo chodź łatwiej byłoby mu powiedzieć, że podchody nie są mu potrzebę, to po pierwsze, widział radość w oczach Carl, a po drugie, zabierał z barków Morgan problem, jakim było powiedzenie przyjaciółce o jej związku i tłumaczenie się, co, gdzie, jak i dlaczego.

Późnym wieczorem, tak jak zapowiadał chłopak, Carl udała się wraz z George'em na spotkanie, a Fred został z Morgan na całą noc. Kiedy tylko ta się przebudzała, chłopak skutecznie ją uspokajał i usypiał z powrotem. Około godziny trzeciej, sam zasnął. 

Morgan obudziła się około godziny piątej, jednak przez fakt, że była w objęciach Freda, czuła się bardzo zrelaksowana. Spojrzała na spokojną twarz chłopaka i odgarnęła z niej kilka niesfornych kosmyków. Wpatrywała się tak w niego i zachwycała się każdym najmniejszym piegiem, który zdobił jego twarz. Miał piękne, długie rzęsy. Morgan jeszcze przez chwilę przyglądała mu się, po czym dźwignęła się na łokciu, jedną ręką lekko obejmując policzek Freda.

Nachyliła się nad chłopakiem, przez co jej włosy lekko opadły na jego twarz, dziewczynie to jednak nie przeszkadzało. Chwilę się zawahała, po czym złączyła jego malinowe usta z swoimi. Jakież było jej zdziwienie, kiedy to usta oddały jej pocałunek. Poczuła, jak chłopak się uśmiecha, po czym szybkim ruchem przeniósł ich ciała tak, że teraz Fred górował nad dziewczyną.

Patrzył się chwilę na nią, po czym wpił się w jej usta bardzo namiętnie. Morgan bardzo szybko zawtórowała mu. Wplotła dłoń w jego rude włosy, a drugą rękę umieściła na jego torsie. Freda najwyraźniej to kręciło, bo zaczął o wiele mocniej oddychać, jeszcze bardziej pogłębiając pocałunek. 
Fred jedną dłonią gładził policzek dziewczyny, a drugą przesuwał wzdłuż jej tali, co także podobało się dziewczynie. Oboje czuli się bardzo rozpaleni. Fred odsunął na chwilę twarz od dziewczyny i spojrzał na jej czerwone poliki. Sam dałby sobie rękę uciąć, że wygląda tak samo, albo jeszcze bardziej.

- Na Merlina, ale ty mnie kręcisz - wysapał, a Morgan nie cierpiąc zwłoki, przyciągnęła chłopaka z powrotem do siebie, lekko rozchylając wargi, przez co Fred odpowiedział jej kolejnym ognistym pocałunkiem. 

Po chwili Fred opadł obok dziewczyny, przyciągając ją do siebie i jeszcze raz całując, po czym Morgan wtuliła się w jego tors. 

- Morgan...

- Tak? - zapytała, normując oddech.

- Ja... ja kocham cię, wiesz? - powiedział, jako pierwszy odważył się na tak ważne słowa w ich relacji. Dziewczyna uniosła głowę i spojrzała na niego, a ten delikatnie chwycił jej polik, po czym zaczął głaskać go kciukiem, posyłając dziewczynie ogromny uśmiech.

- Ja ciebie też, Fred. - powiedziała po chwili, a ten dłonią przysunął jej głowę do siebie, i jeszcze raz, tym razem delikatnie, pocałował dziewczynę, mrucząc z przyjemności.

~*~

Nastał dzień pierwszego zadania w Turnieju Trójmagicznym. Morgan wraz z Carl zmierzały w stronę areny, a niedługo później pojawili się obok nich bliźniacy. Razem zajęli miejsca, starając się być jak najbliżej zmagać uczestników.

Niedługo później Dumbledore wstał i zabrał głos:

- Drodzy goście! Uczniowie! Uczestnicy! Oto mam zaszczyt uroczyście otworzyć TÓRNIEJ TRÓJMAGUCZNY! - ostatnie słowa wykrzyczał, przez co przez trybuny zaniosły się gromkie okrzyki. - W tym roku wyjątkowo wystąpi czterech reprezentantów! Którzy, jako pierwsze zadanie, Będą musieli pokonać smoka oraz zdobyć złote jajko! W owym złotym jajku będzie podpowiedź do następnego zadania! WSZYSTKIM UCZESTNIKOM ŻYCZĘ POWODZENIA!! JAKO PIERWSZY WYSTĄPI REPREZENTANT HOGWARTU - CEDRIK DIGGORY!!! 

Po auli rozniosły się kolejny krzyki i oklaski. Fred ukradkiem spojrzał na Morgan, na której to twarzy zagościł cień przygnębienia. Chłopak szybko zareagował i objął dziewczynę ramieniem, uśmiechając się przy tym pokrzepiająco, co dziewczyna odwdzięczyła lekkim uśmiechem.

- CEDRIK STANIE DO WALKI O ZŁOTE JAJO Z SMOKIEM SZWEDZKIM KRÓTKOPYSKIM! 

Cedrik wszedł na arenę. Był ubrany w barwy swojego domu. W prawej ręce trzymał różdżkę. Morgan przyglądała mu się uważnie. Wtedy to Cedrik rozejrzał się po trybunach i na chwilę nawiązał kontakt wzrokowy z dziewczyną, szybko jednak wrócił do zadania.

Smok zainteresował się chłopakiem i zaczął kroczyć w jego stronę. Zionął w niego ogniem, jednak Cedrik szybko skrył się za skałami. Tłum ryknął. Chłopak chciał się wychylić i sprawdzić jak daleko jest smok, a wtedy ten zionął kolejny raz. Tłum znowu zawył.

Pomimo ich kłótni, Morgan bardzo bała się o chłopaka. Stała tam i patrzyła na jego poczynania, z wyrzutami sumienia, że się zgodziła na to. 

Cedrik postanowił zamienić kamień w pieska. Jego plan zadziałał, ponieważ smok zainteresował się nim, a nie chłopakiem. 

Nie tracąc chwili, zwinnie przeskoczył między skałami i zaczął wspinać się do złotego jaja. Kiedy od wygranej dzieliły go już centymetry, smok przypomniał sobie o jego istnieniu. Dynamicznie odwrócił się w stronę Cedrika, który przyśpieszył ruchów, chcąc jak najszybciej przechwycić złote jajo. 

Smok ruszył w jego stronę, zionąc wściekle ogniem. Cedrik w ostatnim momencie złapał jajko, jednak ognisty oddech smoka go dosięgnął. Chłopak opadł na ziemie za skałami. Przez tłum przeszły zduszone okrzyki.

Morgan ustała w bezruchu. Jej serce zadygotało z przerażenia, ponieważ bała się, że chłopak zrobił sobie krzywdę. Ten jednak po chwili dźwignął się, unosząc jajo do góry. Tłum wydał z siebie okrzyk radości.

- WSPANIALE! - krzyknął Bagman. - A TERAZ OCENY SĘDZIÓW! - Sędziowie unieśli tabliczki. jak na razie Cedrik prasował się naprawdę wysoko. - JEDEN PRZESZEDŁ! JESZCZE TROJE POZOSTAŁO! - powiedział, a Morgan mimowolnie  ulżyło. 

~*~

Tego Wieczoru w pokoju wspólnym wrzało od okrzyków. Za pewne tak samo jak pokoju Puchonów.

Bliźniacy wzięli Harry'ego na barki i nim podrzucali, krzycząc:

- POTTER NA PREZYDENTA! 

- Oszaleli - powiedziała Morgan do Carl, zakładając ręce na piersi, w swój jakże charakterystyczny sposób. 

- Chcecie żeby to otworzył!? - Krzyknął Harry, a tłum mu za wiwatował. Chłopak nie wiele się zastanawiając nacisnął złoty przycisk na samym szczycie jajka. Jajko rozłożyło się, niczym kwiat lotosu, a z jego perłowego środka wydobył się straszliwy pisk.

Morgan i Carl, tak jak wszyscy w pomieszczeniu szybko zatkali uszy, a Harry tak szybko jak je otworzyło, tak samo szybko je zamknął. Wszyscy spojrzeli się na niego, a George powiedział:

- No to masz chłopaku zagadkę. - po czym obaj bliźniacy zaciągnęli go z swoich barków, krzepiąco klepiąc go po jego własnych . 

W pokoju wspólnym zaczęło robić się coraz mnie tłoczno. Czworo przyjaciół zasiadło wokół stolika kawowego, opierając się o czerwono kanapę. Mieli rozłożone karty do eksplodującego durnia, jednak woleli żywo dyskutować o dzisiejszym dniu. 



Psikus (nie)doskonały • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz