Nastał długo wyczekiwany dzień przez wszystkich uczniów. Albowiem był to dzień Balu Bożonarodzeniowego.
- Wesołych świąt! - krzyczała Carl, wbiegając do pokoju. Była ósma rano, a dziewczynę rozpierała radość i energia.
- Nie będą dla ciebie dobre, jeśli nie zamkniesz się - wymamrotała spod kołdry Morgan, przewracając się na drugi bok. Dziewczyna jednak ani trochę nie zwarzyła na słowa przyjaciółki, tylko podeszła do niej i zerwała z niej kołdrę. - Ej! - krzyknęła wściekle Morgan, jednak Carl już wybiegała z pomieszczenia. Morgan więc ruszyła za nią.
Dziewczyna pobiegła do pokoju bliźniaków i z hukiem wpadła do środka, drąc się w niebogłosy.
- Morgan chce mnie zabić! Pomocy!
- Na miłość Bosko, Carl! - krzyknęli równocześnie bliźniacy, których także obudziła. - Jest ósma rano! - dodali.
- Na Merlina, już tak nie przesadzajcie - odparła.
- Carl Collins! - wrzasnęła Morgan, wpadając do środka. - Ty wredna, nędzna kreaturo! - powiedziała, powoli podchodząc do przyjaciółki. - jest ósma rano! Święta! Jak mogłaś!?
- Normalnie - zaśmiała się, siadając na biurko George'a. - Oj no weźcie! Są święta!
- No właśnie! - krzyknęła cała trójka.
- Nie umiecie się bawić! Dzisiaj jest bal! - upierała się przyjaciółka, po czym tupnęła nogą w ziemię i zrobiła minę naburmuszonego dziecka, któremu mama odmówiła lizaka. W pomieszczeniu nastała chwila ciszy, po czym wszyscy wybuchli smiechem.
- Jesteś niemożliwa - powiedział George, po czym podszedł do dziewczyny i ją przytulił, dalej śmiejąc się z zaistniałej sytuacji.
~*~
- Morgan! Wyłaz z tej łazienki! - dobijała się Carl, trzymając w rękach swoją suknie.
- No dobra! Już, Już! - odpowiedziała Morgan, otwierając drzwi. Wyszła już w pełnym makijażu oraz pięknie upiętych włosach, a w dłoniach trzymała suknie, tak samo jak koleżanka.
- no powiem ci: WOW! - powiedziała Carl, robiąc wielkie oczy z zachwytu.
- Na pewno? Nie jestem pewna co do tych kresek...
- Dziewczyno! Fred zakocha się jeszcze raz jak cię zobaczy! Ja się zakochałam w tobie! - mówiła Carl, nie powstrzymując zachwytu. - A z resztą! walić Freda, idziesz ze mną na ten bal! Niech on weźmie George'a. - dodała, a Morgan już nie powstrzymywała śmiechu.
- Zobaczysz, powiem wszystko George'owi - zażartowała rudowłosa, podchodząc do swojej szafy, przez której drzwi przewiesiła swoją suknie, po czym zaczęła się przebierać.
- Nie zrobiłabyś mi tego. Za bardzo mnie kochasz - odparła Carl, wchodząc do łazienki.
- Masz rację, za bardzo - powiedziała sama do siebie, po czym założyła rajstopy.
Suknia Morgan była zrobiona z ciemnozielonego tiulu, aż do ziemi z srebrnymi naszyciami na całej długości. Suknia miała odkryte ramiona, które zdobiły dwie cienkie kokardki umocowane do gorsetu. rękawy także były z tiulu.
Kolor suknie bardzo podkreślał urodę dziewczyny.
kiedy Carl wróciła do sypialni, znowu oniemiała na widok swojej przyjaciółki, tak samo jak ona na widok Carl.
Bal miał zacząć się za niecałe dwadzieścia minut, dlatego też przyjaciółki zdecydowały, że to odpowiedni czas, aby udać się na dół, do salonu Gryfonów, skąd razem z bliźniakami miały udać się do wielkiej sali na tak długo wyczekiwaną imprezę.
CZYTASZ
Psikus (nie)doskonały • Fred Weasley
FanficW życiu miłosnym bliźniaków Weasley zaczęło mieszać się jak w kociołku z eliksirem. Niespodziewanie odkrywają, że ich serca mogą należeć do czegoś niezwiązanego z psikusami a kogoś, co powoduje ogromny misz masz. Szósty rok w Hogwarcie rozpoczyna...