42🔥

35 0 0
                                    

Tego wieczoru bliźniacy dość szybko ogarnęli się do spania i już przed dwudziestą trzecią leżeli wpatrzeni w baldachimy od ich łóżek.

- George. - zagaił Fred, poprawiając poduszkę. - O czym rozmawiałeś z Morgan?

- O tobie. - odparł od razu, przewracając się na bok, by leżeć twarzą do brata, po mimo faktu, że było już ciemno w pokoju. - Morgan jest bardzo zmieszana. 

- W sensie? - Fred także obrócił się w stronę bliźniaka. 

- Chyba w końcu będzie chciała z tobą porozmawiać. - dokończył.

- Żartujesz!- wykrzyczał pół szeptem Fred, unosząc się na łokciu, po czym spojrzał w stronę łóżka Lee, sprawdzając, czy go nie obudził.

- Nie żartuje. - odparł, uśmiechając się w ciemności do brata. - Ale są haczyki. Pierwszy to taki, że musisz chyba dać jej zrobić pierwszy krok. A drugi... - tu się na chwilę zawahał. - Ona chyba nie chce na razie wracać do związku, a do przyjaźni. - Mina Fredowi od razu zrzedła. po części spodziewał się tego, jednak dalej miał małe nadzieje. 

Rozumiał dziewczynę. Bo kto by nie zrozumiał. Została zdradzona, skrzywdzona. Nic dziwnego więc, że nie widzi się w związkach. Dziwiła go jednak jej postawa, bo przecież tak niedawno wykrzyczała mu prosto w twarz, że ją stracił.

Wszystko zaczęło się za dobrze układać i to poniekąd martwiło chłopaka. 

- Ziemia do Freda! - usłyszał, co wyrwało go z zamyślenia.- Co o tym wszystkim sądzisz?- Fred opadł z powrotem na poduszkę i wlepił swoje spojrzenie w baldachim.

- A co mam myśleć? Odzyskanie Morgan wcale nie będzie takie proste... Przeraża mnie fakt, że będę musiał trzymać swoje uczucia na wodzy. 

- Wiem, Stary. Ale z dwojga złego to lepsze jest to. Pomyśl sobie, może w końcu uda ci się awansować z powrotem na chłopaka. - George próbował rozluźnić atmosferę. 

- Zabawne. - odparł Fred, jednak się uśmiechnął. 

- Daj jej po prostu czas. - ziewnął George, powoli układając się do snu. 


- Bezoar jest w stanie cofnąć działanie eliksiru słodkiego snu, tak samo jak prawie większości eliksirów... - produkował się Snape przy tablicy, jednak prawie nikt go nie słuchał, nie licząc Morgan, która była prymuską.

George wymieniał między sobą a Carl głupie miny, tłumiąc przy tym śmiech, za to Fred wpatrzony był w burzę rudych włosów Morgan. Nie wiedział nawet o czym jest lekcja.  Żałował, że dziewczyna siedziała po drugiej stronie sali. Gdyby tylko jakoś sposobnością znalazła się przed nim, od razu zainicjowałby rozmowę.

- Na następnych zajęciach będziecie ważyć ten eliksir. - rozgrzmiał głos nauczyciela. - Także życzę powodzenia większości Ignorantów w tej klasie, którzy woleli zajmować się wszystkim innym tylko nie słuchaniem. Dobrze mówię panie Weasley? - George stuknął delikatnie brata, którego wzrok nawet nie spoczywał na nauczycielu.

- Słucham? - odparł, a kilka uczniów zaśmiało się. 

- Minus dziesięć punktów dla Gryfonów i ich niewyparzonych języków. A teraz zejść mi z oczu. - wszyscy zaczęli się zbierać, a Snape opuścił sale. 

- No nie wierzę. - jojczała Carl, kiedy razem z Morgan szły do wielkiej sali na obiad. - Za co on tak nie lubi Gryfonów?

- A za co my tak nie lubimy Ślizgonów?  - odpowiedziała pytaniem na pytanie, próbując poprawić swoją torbę na ramieniu. 

- Znalazło by się dużo powodów! - od razu odpaliła się Carl.

- No właśnie. - zauważyła Morgan ze spokojem w głosie, po czym weszła do wielkiej sali, a za nią blondynka.

Kiedy zajęły swoje stałe miejsca, Carl na przeciwko Morgan, zaczęły nakładać sobie obiad. Wtedy zjawił się George, równie głodny.

- Carl, będziesz ze mną na eliksirach? - na to pytanie Morgan stłumiła śmiech. - A ci co? - oboje spojrzeli w jej stronie.

- Wy razem na eliksirach? Naprawdę potężny zespół.- powiedziała ironicznie, wkładając sobie do buzi kawałek kurczaka. 

- A myślisz, że z Fredem byłoby inaczej?- odparł George, śmiejąc się. 

- no właśnie! - zaoponowała od razu Carl, udając urażoną.

- Zabierasz mi partnerkę do pracy. - zauważyła Morgan. - Będę się o nią wykłócać. 

- Znajdę ci nowego partnera. - George powiedział to z podejrzanym błyskiem w oku.

- Ta? Niby kogo? - powiedziała sceptycznie, domyślając się jednak, co chce powiedzieć. 

- Freda. - Carl przestała przeżuwać swojego kurczaka i spojrzała niepewnie na przyjaciółkę. Twarz Morgan nie wyrażała kompletnie nic. 

Nie wiedziała co na to odpowiedzieć. Bała się takiej konfrontacji z chłopakiem. Może i by chciała z nim porozmawiać, jednak na własnych warunkach. 

Zanim jednak zdążyła cokolwiek powiedzieć, ich rozmowę przerwał głos z tyłu.

Psikus (nie)doskonały • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz