17.🔥

179 11 8
                                    

Następnego ranka Morgan obudziła się, nie będąc pewna czy przypadkiem wydarzenia z poprzedniego wieczoru nie były tylko wymysłem jej wyobraźni. Wstała z łózka i pokierowała się do łazienki, myśląc tylko o bliskości, która miała miejsce wczoraj z Fred. kiedy się ubierała, także myślała tylko o tym. 

Wróciła do pokoju i chciała obudzić Carl, co było w jej rutynie, jednak nie spotkała jej w łóżku. sięgnęła do swojego stolika nocnego po zegarek, który wskazywał dziesiątą.

Morgan była w nie małym szoku, ponieważ była sobota, a w weekend Carl nie wstawała wcześniej niż po dwunastej, przez co jej przyjaciółka była zmuszana zanosić jej śniadanie, ponieważ kiedy ta wstawała, to było dawno po śniadaniu, a daleko do obiadu.

 Tak więc Morgan wzruszyła ramionami i postanowiła sama udać się na śniadanie. 

Kiedy dotarła do Wielkiej Sali, jej wzrok odnalazł w już nielicznych osobach Freda. Na jego widok serce dziewczyny zakołatało gwałtownie. Stała, nie mogąc zdecydować się na pierwszy krok, gdyż wspomnienia z wczorajszej nocy uderzyły w nią, zabierając resztę kontroli nad ciałem i umysłem. Wtedy to, chłopak spojrzał w jej stronę i zatrzymał wzrok na dziewczynie. Jego twarz wyglądała  trochę lepiej niż wczorajszego wieczoru.

Morgan nie miała już wyjścia. Zebrała w sobie resztki odwagi i ruszyła w stronę Freda.

- Cześć - powiedziała, siadając obok niego.

- Hej - odpowiedział chłopak, a w jego głosie było słychać nutkę stresu. Między dwojgiem zapanowała niezręczna cisza.

- jak się czujesz? - zapytała z troską dziewczyna, przyglądając się jego twarzy.

- Już dzisiaj lepiej, trochę boli mnie głowa, ale pani Pomfrey stwierdziła, że to nic poważnego.

- To dobrze. A gdzie Carl i George?

- Poszli do Hogsmeade. Chcieli sobie zrobić randkę.

- Czemu nie poszedłeś do miasteczka? - zapytała, nalewając sobie soku.

- Nie mogę, mam szlaban od McGonagall, poza tym po śniadaniu mam się do niej udać.

- Chodzi o to sytuacje z wczoraj? - zapytała, rumieniąc się, ponieważ jej myśli uciekły do kompletnie innej sytuacji.

- Tak, chodzi o to - powiedział po chwili, jakby sam na chwilę zapuścił się w inne rejony pamięci.

Znowu zapadła między nimi cisza. Morgan tak jej nie lubiła. bardzo chciała zagadać jeszcze chłopaka, jednak nie wiedziała o czym. Po za tym wiedziała, że ciąży na niej decyzja odnośnie całej ich relacji. Bała się, że popełni błąd i wybierze źle. W końcu, zebrała się w myślach na resztki odwagi i postanowiła zapytać Freda o spotkanie w mniej tłocznym miejscu. Jej zdaniem, takie rozmowy powinny odbywać w cztery oczy, bez świadków postronnych.

- Morgan

-Fred - powiedzieli równocześnie, po czym spojrzeli na siebie i nerwowo się zaśmiali.

- Tak? - zapytał chłopak, patrząc na nią pytająco.

- Nie, Nie. Ty mów pierwszy   - oznajmiła, a Fred się zaśmiał.

- No to mi ułatwiłaś sprawę - powiedział z uśmiechem, drapiąc się po karku. Dziewczyna nerwowo się zaśmiała.  Fred westchnął. - Słuchaj, nie chcę udawać, że wczorajsza sytuacja w dormitorium nie miała miejsca. Jesteś dla mnie bardzo ważna, więc nie chcę ciebie do niczego zmuszać ani na ciebie naciskać, jednakże jeżeli chciałabyś o tym porozmawiać, bo jednak nie mieliśmy do tej pory sposobności, to czy chciałabyś około czternastej spotkać się w tej opuszczonej sali, w której robiliśmy imprezę z okazji Halloween.

Psikus (nie)doskonały • Fred WeasleyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz