Fred zniknął jak kropla w wodzie, a George nie mógł już dłużej czekać na niego na brzegu, ponieważ był umówiony z Carl. Nerwowo jeszcze raz spojrzał na zegarek i przeklął pod nosem, po czym spakował wszystkie słodycze do kieszeni kurtki, na którą rzucił zaklęcie zmniejszająco- zwiększające. Rozejrzał się za bratem po Błoniach, po czym ruszył w stronę przystani, z której łódką dopłynął na środek jeziora.
- Coś mnie ominęło? - zapytał, przytulając Carl od tyłu. Dziewczyna lekko się wzdrygnęła, jak gdyby wyrwana z zamyślenia.
- Nie raczej. - odpowiedziała, opierając swoją jedno dłoń, na splecionych rękach George'a. - Zanurkowali, więc teraz czekamy.
- Nieźle - powiedział, kładąc swoją głowę na ramieniu blondynki.
- Coś cię trapi. - stwierdziła Carl.
- Ciebie też. - odparł, składając na jej policzku pocałunek.
- Posprzeczałam się z Morgan. - wypaliła od razu. - W sensie... Nawet nie wiem czy można to nazwać kłótnią, po prostu zdenerwowała się, bo zaczęłam temat o Fredzie.
- Ja posprzeczałem się z Fredem, bo zacząłem temat o Morgan.
- Czyli jesteśmy w tym samym punkcie.
- Dokładnie, Mała. - powiedział z zawodem. - Naprawdę nie potrafię ich zrozumieć. Spotkałem Morgan, kiedy wracała do zamku. Wygląda jak wrak człowieka, ale za żadne skarby nie chce porozmawiać z Fredem, ale uwaga, zapytała mnie co u niego.
- Co jej odpowiedziałeś? - Carl ożywiła się z zaciekawieniem.
- Że słabo. - zaczął. - Z resztą powiedziałem jej, że ona też nie wygląda najlepiej. Oczywiście odpowiedz była taka, że nie ma co ratować. - Carl westchnęła tylko z zawodem.
- Oni są niemożliwi. Żebyśmy nawet ich zamknęli razem w pokoju, to by woleli umrzeć, niż zacząć z sobą rozmawiać. - oznajmiła sfrustrowana blondynka.
- Może i to nie głupie wyjście. - zaczął George. - Jak dla mnie to mogliby i sobie wszystkie włosy tam powyrywać. Byleby nam dali spokój.
I wtedy ich rozmowę przerwały krzyki i oklaski. Pierwsi zawodnicy zaczęli wyłaniać się spod tafli wody, a to oznaczało, że zaraz drugie zadanie Turnieju Trójmagicznego zakończy się. Carl, która była bardzo podekscytowana tym wydarzeniem, chciała znaleźć się jak najbliżej barierek, tak więc, ciągnąc za sobą George'a, przepychała się przez tłum uczniów.
~*~
Nastał marzec. Co za tym idzie, na podwórku robiło się coraz cieplej i wizualnie przyjemniej. Morgan, korzystając z okazji, że pogoda dopisywała w ten weekend, postanowiła udać się na błonia wraz ze swoją ulubioną książką.
Dlatego też, około południa zabrała ze sobą koc oraz lekturę i ubrana w szarą dresową bluzę oraz jeansy ruszyła w stronę Błoni.
Ten dzień postanowiła poświęcić tylko dla siebie. Chciała w końcu odciąć się od swoich wszystkich zmartwień i po prostu odpocząć, na co znalazła idealny sposób.
Kiedy wyszła z zamku okazało się, że nie tylko ona wpadła na taki pomysł. Inni uczniowie ze wszystkich domów, a także ci przyjezdni, postanowili tak samo jak Morgan skorzystać z pogody. Grali w siatkówkę, urządzili pikniki, czytali książkę i spędzali czas w swoim towarzystwie. Nie przeszkadzałoby to Morgan, gdyby nie fakt, że grupa Krukonów zajęła jej ulubione miejsce pod drzewem.
Dziewczyna zagryzła wargę i udała się szukać innego miejsca, żeby rozłożyć się z swoim kocem. Zajęło jej to długo, aż przy samym brzegu z jeziorem znalazła prawie idealne miejsce pod płaczącą wierzbą. Zadowolona ze swojego znaleziska uśmiechnęła się sama do siebie i zaczęła rozkładać koc.
CZYTASZ
Psikus (nie)doskonały • Fred Weasley
FanficW życiu miłosnym bliźniaków Weasley zaczęło mieszać się jak w kociołku z eliksirem. Niespodziewanie odkrywają, że ich serca mogą należeć do czegoś niezwiązanego z psikusami a kogoś, co powoduje ogromny misz masz. Szósty rok w Hogwarcie rozpoczyna...