Fred i George weszli do domu wraz z swoim rodzeństwem. Od progu dobiegł ich zapach łakoci, które piekła ich matka.
- Wesołych świąt! - krzyknęła z kuchni pani Weasley, po czym wyłoniła się zza rogu, ubrana w fartuszek pobrudzony mąką.
- Wesołych świąt! - krzyknęli całą czwórką. Ginny od razu pobiegła przytulić matkę, w jej ślady poszli także Ron i George. Po chwili dołączył do nich także Fred.
- A ty co taki nie w sosie? - zapytała matka, przytulając go na powitanie.
- Zmęczony - odparł Fred.
- Oj tam, od razu zmęczony - zaśmiała się matka, po czym nagle mina jej spoważniała. - A właśnie! Wy dwaj! - wskazała na bliźniaków. - Jak ten wasz burdel w pokoju nie będzie ogarnięty do kolacji, to będziecie spać na podwórku albo w szopie ojca, zrozumieliśmy się?
- Tak, mamo - odpowiedzieli chórem.
- No, i tak ma właśnie być - odparła krzepko Molly i ruszyła z powrotem do kuchni. - Kolacja za dwie godziny! - krzyknęła jeszcze.
Fred z George'em udali się do swojej sypialni. Faktycznie, kiedy tylko otworzyli drzwi, uderzył w nich zapach prochu strzelniczego. Po podłodze walało się pełno prototypów. Na łóżkach leżało pełno kartek i starych podręczników. Na biurku Freda leżał wywalony kałamarzyk, a atrament, który z niego wypłynął już dawno wsiąknął w drewno blatu.
Okno także nie należało do najczystszych. Najwidoczniej nawet świat nie chciał oglądać tego bałaganu, który panował w ich pokoju.
- Na Merlina, jaki tu syf! - powiedział George, próbując przedrzeć się do okna, a żeby to je chociaż uchylić. Kiedy mu się to udało, z parapetu pospadały książki i listy, wysyłane przez Morgan i Carl podczas wakacji.
- My naprawdę tak to zostawiliśmy? - zapytał Fred, ciężko wzdychając.
- Mogliśmy jednak to ogarnąć przed wyjazdem.
- Fakt. Mogliśmy. Lepiej bierzmy się do roboty, bo niedane nam będzie nawet pół ciastka z wigilijnego stołu.
~*~
Morgan przebudziła się jakoś godzinę po tym, jak zasnęła. Sen nie był jednym z lepszych, ale lepszy taki niż żaden.
Kotki już obok niej nie było. Za to za oknem zrobiło się ciemno. Morgan wstała i zapaliła światło na korytarzu, po czym zeszła na dół.
- Wesołych świąt, kochanie! - krzyknęła do niej z kuchni mama, kiedy tylko ją zobaczyła. Wytarła swoje ręce o fartuszek kuchenny i podeszła, by uściskać swoją córkę.
- Wesołych świąt, mamo! - odpowiedziała Morgan, także przytulając kobietę.
- Kiedy z tatą wróciliśmy, zastaliśmy ciebie śpiącą, więc cię nie budziliśmy. - oznajmiła kobieta, a wtedy z salonu wyłonił się wysoki mężczyzna, o ciemnych włosach i brodzie, ubrany w świąteczny czerwony sweter i beżowe spodnie. W dłoniach trzymał światełka świąteczne.
- A kogóż to moje oczy widzą? Czyżby to była moja córa? - oznajmił, odkładając lampki na stolik stojący w holu.
- Tata!! - krzyknęła radośnie i rzuciła się w jego objęcia, w akompaniamencie rozbawionych rodziców.
- Taka duża, a jednak dalej potrzebuje tego swojego staruszka! - zaśmiała się pani Jones, opierając o framugę.
- Wiadomo! - wymruczała Morgan w pierś ojca, co wywołało kolejną salwę śmiechów.
Morgan w skrócie opowiedziała rodzicom o swoim pierwszym semestrze. Oczywiście pominęła fakt o swoim miłosnych przebojach, nie chcąc martwić rodziców.
CZYTASZ
Psikus (nie)doskonały • Fred Weasley
FanficW życiu miłosnym bliźniaków Weasley zaczęło mieszać się jak w kociołku z eliksirem. Niespodziewanie odkrywają, że ich serca mogą należeć do czegoś niezwiązanego z psikusami a kogoś, co powoduje ogromny misz masz. Szósty rok w Hogwarcie rozpoczyna...